Powróciłam...tylko na dzień dzisiejszy aż do końca tygodnia. Skutki nieumiaru.
Jutro jadę na lodowisko w Manufakturze.
(Tak, mieszkam w bliskim sąsiedztwie Łodzi i opłaca się szkole zawieźć nas tam w ramachostatniego dnia przed feriami)
Cieszę się! Hura! Ha-ha!
*fikam koziołka z radości*
L: em....ale ty nie umiesz jeździć na łyżwach.
*i cały dobry humor diabli wzięli*
No-no tak...ale nikt nie powiedział, że nie będę miała z tego frajdy, p-prawda?
Shin: nie wiedziałem, że u was jest zima.
Niestety. Dla mnie bardziej korzystnie byłoby żyć w jednym letnim dniu.
Na lodowisko oczywiście zabieram braciszka, Shina i resztę MekaMeka. Oraz Kurosza, Crissie już cieszy ta perspektywa. Chwile odpocznie od swojego psycholka.
L: którego, notabene, jej sprezentowałaś.
Oj tam, cieszyła się. I pozbyła się Andrzeja...
L: który to trafił do Potato....
I teraz zowie się Dezydery.
(Na marginesie - Dezydery? Ktokolwiek ochrzcił tak swoje dziecko, musiał go już od chwili narodzin nienawidzić)
Czyli, że rodzice Czułka i SKKF-a nie kochają swoich dzieci... Super.
OdpowiedzUsuńSKKF (Fabian) ma ból dupy, tylko Czułek (Dezydery) jest spoko.
L: zdaniem mojej siostry jakiekolwiek imię niekanoniczne jest oznaką nienawiści rodzica w stosunku do dziecka. Czyli wychodzi na to, że mojej siostry też nie kochają...
UsuńLen, to mój blog! Załóż sobie własnego.
L: i tak zrobię!