Posty tylko od jednej osoby:

piątek, 28 lutego 2014

Czyli jak to wymiguje się od pisana za pomocą loli.

  Wiecie jakiego typu ludzi nienawidzę? Takiego który się miga od wszystkiego, mają coś do roboty, przyrzekli sobie/komuś, że to zrobią ale szukają wymówek czegoś mniejszego by tego nie zrobić. Nienawidzę takich ludzi...
Właśnie dlatego w tym momencie miast pisać fanficki które chce rozpocząć rysuje różne dziwne rzeczy z myślą, że jakoś się wymigam od pisania ;_; Przepraszam to jest silniejsze ode mnie! Mam taką fazę na piosenkę z gry Ib, że musiałam zrobić arta dla Mary!(już więcej tego nie robię, nie umiem rysować róż)  Dziewczyna jest zbyt nienawidzona przez ludzi, ona też potrzebuje miłości. Jak gdybyś był/była zamknięty/a przez nie wiadomo ile tam lat w galerii sztuki z gadającymi obrazami i przerażającymi lalkami też byś pragnął/eła zabić kogoś by wejść na tej osoby miejsce w prawdziwym świecie. Ona tylko chciała mieć kogoś kto by ją polubił, przejął się nią. Przyjaciela.
Chodzi mi o tą piosenkę, a raczej dwie ostatnie linie które wykorzystałam.
  Jak dorwę aparat to cykne zdjątka i pokarze.
Mój dzień miną jak zawsze w nołlajfowym stylu. Pobudka o piątej trzydzieści, dwie godzinki na necie, szkoła itp... taki bajer, że dzisiaj był ostatni dzień rekolekcji. Jestem poniekąd szczęśliwa bo ja i kościół to dwie sprzeczne sprawy, ale też dołuje mnie to, że w poniedziałek do szkoły trzeba iść.
 Pytanie na dzisiaj- Co powinnam teraz pisać: kończyć jałoica z kurosihin albo nagryzmolić dezuro czy napisać ten miłosny trójkąt o Karusi. Albo coś z innego fandomu? 

czwartek, 27 lutego 2014

Dni pełne napięć. I Rage'u

Witajcie Ziemniaczki. Zastanawiacie się pewnie, czemu nie było posta wczoraj.

Otóż, po powrocie ze szkoły włączyłam komputerek Weszłam na ask itp itd. Zrobiłam to co zawsze a tu buch! Komp się wyłącza... W środę też się wyłączył trochę po tym jak dodałam posta. Nic takiego przeciążającego nie robiłam. Tylko ask. Zwykle mam po 5-6 stron otwartych. Teraz mam akurat 3, więc chyba dopiszę tego posta do końca.
Nie mówiłam chyba, że się potem nie chciał komp włączyć? Procek nie reagował (nie pikał po włączeniu= procesor ma nas w *cenzura*).
D: Ja przy tym nie grzebałem.
Ta... To pewnie Anonimowi, którzy atakują brony.

Ale wracając... Ok, komp się wyłączył, wbiję na fona, może jest jakaś szansa, że na telefonie coś nabazgram- myślę. Ale jak na złość nie chciała się strona załadować ;/. To może jakaś apka jest- myślę. No i była. Tylko, że nie chce załadować blogów (Bada OS ;_;). No, to był Rage. Chociaż może i dobrze, bo zła bym napisała głupoty.

No, ale dzisiaj to był mega rage. Pomijając to, że poziom cukru przekroczył dawkę śmiertelną jeszcze przed południem (3 pączki), to skumulowany wrzask P.F. na Historii+ próba wciągnięcia mnie w jakieś zawody-z-dupy (a tak dokładnie z koszykówki- nienawidzę!), która skończyła się wylądowaniem u dyrektora. Oh, i jeszcze dzisiaj nie było na szczęście niemieckiego, ale było zastępstwo z księdzem dyrektorem i mieliśmy połączenie nieba i piekła, czyli "Ojcze Nasz" po niemiecku. Czaicie? W języku szatana modlitwa do Boga. I przewijające się "Reich" i "Kraft" czyli: rzesza i potęga. Po prostu wspaniale.

Ale to nie o tym. W tym roku, chyba pozwoliłam sobie ZA bardzo na pączki. W szkole zjadłam 3, po powrocie do domu 4 (chociaż zastrzegłam sobie, że jak zjem jeszcze jednego, to rzygnę tęczą), a jeszcze później na korkach (które ja daję xD) dostałam jeszcze jednego. Czyli w sumie 8.
D: Łał, umiesz liczyć.
A ty, ile zjadłeś, przyznaj się.
D: Nie lubię pączków. Jestem głodny ;/
To idź se weź faworki czy coś.
D: A skąd?
Ze sklepu...
D: *wychodzi*

No cóż. To chyba na dzisiaj koniec. Muszę iść uczyć się Polskiego, bo mam jutro test z wojny i okupacji. Nevermind. Chociaż chce mieć 5 na koniec, ale i tak Nevermind. Damy radę. Chyba.

Piosenka na dziś/jutro/pojutrze/whatever, kiedy chcecie:
Tonic Aka Deorro- For President
Nie przeraźcie się głosami w tle xD. Z tą piosenką wiąże się ciekawa historia, ale napiszę ją jutro w szkole, albo gdzieśtam jak będę miała neta.

AVE

"Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek..."

A ja jestem zmuszona w to uwierzyć. W zasadzie nie jest to trudne. Idąc do szkoły, natknęłam się na kilka cukierni (swoją drogą, to mordęga, przez 20 minut i około 1,5 kilometra, a cukierni nadźgane jak diabli. Toż to tortura dla nastolatka/tki, która po 30 minutach żarcia znowu czuje straszny głód...) oraz na przeceny. Oto jedna z nich:
  • "Przy zakupie 10 pączków, 11 gratis" - i tu za Chiny nie wiem, czy chodzi o jedenaście gratis, czy o jedenastego gratis. Ale raczej o to pierwsze.
Z okazji pączkowego czwartku do domu przyniosłam kilka pater z pączkami (musiałam iść po nie piątej rano!). Ale niech no ktoś wygada Konoszowi, że takie oto produkty znajdują się gdzieś w kuchni, przysięgam zamordować osobiście w sposób, którego nie powstydziłby się sam Wielki Straszny Kuroha Hebi-Sensei.

Boję się. Przed domem stoi wielka ciężarówka.

Gadałam dziś z Ziemniokiem, rzeczywistość z niej kpi. Rozmowa zeszła na mentalne piwnice i domy. Ja doszłam do wniosku, że w sobie to mam mentalny syf.

Crissie napawa mnie przerażeniem. Jak się okazuje, moja onee-chan* nie tylko ma zamiar wpakować mnie do ficowego trójkąta z Kuroszem i Shinem (no lepiej wybrać nie mogła *sarkazm*
L: Nie powiesz mi, że nie chciałabyś przeżyć takiego trójkąta.
A ty, jak widzę, mój demoniczny onii-kun*, za dużo siedzisz z Criss i z Potato. Ku twej informacji, Crissowa shipuje ciebie z Konoszem *uśmiecha się słodko, natomiast onii-kun wychodzi z pokoju, trzaskając drzwiami*), ale ma zamiar wpakować mnie do historii z haremem KP!

No ale dobra...To t-tylko fic, pisany przez Crissie, n-nie ma czego się bać...

Jak wam mija dzisiaj? Jutro pakują mnie, Teniyę i Potato do kawiarenki, dni otwartych drzwi szkoły, zwalą się tłumy szóstoklasistów (ponoć). Biedna dyrekcja, zostawić mnie i T. same z ciastami w kawiarence to baaardzo zły pomysł :3

Mam pomysł, by z route'a rąbnąć dla Crissie jej męża. tego, o którym wspominała we wcześniejszym poście. Ale cicho-sza, to niespodzianka~~

Piosenka na dziś:
GUMI - Night Line Flight

Całuski!
Karu-jest-hebi~~

*onee-chan - starsza siostra;
*onii-kun - starszy brat; demoniczny onii-kun - gra słów: oni to po jap. demon


środa, 26 lutego 2014

Nie chce mi się pisać posta i mój nowy anime-mężulek

  Hahahaha cześć~ Zgadnijcie kto ma 'faze' jak tam moja koleżanka powiedziała. Miała trochę racji, kazałam jej wyobrazić sobie naszego kolegę pijanego w gatkach łamiącego przepisy na motorze... Nieważne. Moja psychika jest szczególnie pochrzaniona.
  Pierwszy dzień rekolekcji a ja już mam dość. Jaki normalny nastolatek/otaku/nolajf/70%hikkikomori spędza dwie godziny w kościele?! *wielki znak ze strzałką wskazuje na crissie* Hehe...
  Nieważne!
 Jakoś za cholere nie wiem co mam teraz napisać. Oh... przedstawię wam mojego nowego anime-husbanda.
Tak to już kolejny w tym roku/tygodniu/idk. Ale wiecie jak to działa! Moim husbandem jest ten oto pan z jakże przepiękniej gry Super Danagan Ronpa 2.

Kojarzcie go? Czysta perfekcja. Jego imię to Komaeda Nagito. Mój najnowszy husbando dodany do haremu. Tak kolekcjonuje harem, już musiałam zrezygnować z postaci z kp na rzecz Karu. 
Ale było warto I SHIP IT.  I zmierzam ją tak męczyć do samego końca. Taaaaaaak. 
No to dzisiaj to taki lekki pościk bo nie chce mi się dużo pisać. 

Pytanie- Jaka jest wasza ulubiona postać z Danagn Ronpy (nie ważne która seria)? Moją jest Ko i Naegi których wręcz shipuje.
 Okej baju ludzie! *macha łapką*

wtorek, 25 lutego 2014

Pogodo, czemu jesteś taka zimna? ;_;

Witam was dzisiaj moje Ziemniaczki nieco zmarznięta. Po prostu skusiłam się na wyjście na zewnątrz, bo pogoda była taka ładna i słoneczna, a potem robiło się coraz zimniej... No ale, że było śmiechowo, to zostałam tak do teraz. Według termometru jest 3 st. powyżej zera. Super. Wczoraj, jak wracałam z tego kosmicznego spotkania dla bierzmowanych to było podobnie. Tylko, że dzisiaj do domu miałam 3 minuty, a wczoraj z 10 ;_;.
Ale na szczęście, patrząc na pogodowe wróżby, widać, że robi się powoli coraz cieplej... Ciekawe o ile się to sprawdzi.

Dobra, ja dzisiaj nie o tym. Chociaż temat mówi co innego. Nevermind.

Dzisiejszy dzień w szkole był nawet OK. Edebleee i matma jak zawsze, z angielskiego miał być sprawdzian, ale nie było, bo pani zapomniała skserować, a religia i historia zleciały szybciutko. No, może dlatego, że przez obie ostatnie lekcje czyściłam kredki koleżanki z ławki. Serio. Miała je trochę pobrudzone (takim czarnym czymś, nie wiem czym, pewnie innymi kredkami), a ja, używając nożyczek zdrapałam to (aż zdziwiłam się, jak zobaczyłam kolory). No, parę razy drapnęłam za mocno i zdarłam cały "lakier", ale to nie widać z daleka. A później wzięłam jedną ze swoich (kolor skóry bodajże) i zaczęłam szaleńczo ją drapać nożyczkami. O dziwo, nauczyciel nie zareagował. Może dlatego, że był zajęty osobami z ławki za mną, które kolorowały (!) kolorowanki. Jedna bodajże Tarzana-Avatara, a druga Królewnę Śnieżkę. Belfer się czepiał, mimo tego, że w sumie siedziały, nie odzywały się i malowały (ja czasem na historii też rysuję i nie ma wontów do mua...). Żeby pojąć logikę tego człowieka, trzeba naprawdę się postarać. Tak samo jak jego wychwytywanie do odpowiedzi. ("Dzisiaj jest piętnasty luty, dlatego zapytam... Jana Kowalskiego"-tak, nazwisko zmienione. W sumie, to nie jest jakieś dziwne, tylko, że ten Jan Kowalski ma numer w dzienniku W OGÓLE nie związany z dniem/miesiącem/rokiem ani żadnymi ich przekształceniami.)

Uhh... Można by kończyć, bo muszę się wziąć za prezentację z zajęć technicznych. Oh, jeszcze jutro WF ;_; i zajęcia z siatkówki z "ojcem dyrektorem"... Wcześniej chodziłam na te w czwartek, ale w środę mi się teraz bardziej opyla.

Dobra, żegnam was. Papa. Dezy się dzisiaj nie odezwie, bo znów siedzi w mentalnej piwnicy. Pewnie dostał kosza od Kurohy. No nic.

Piosenka na jutro:
EWR- Dotknąć Cię

Nnanananananananana BATMAN!

Konbanwa minna!
  Wasza starsza siostra z tej strony. Nie zaprzeczajcie, chcę być starszą siostrzyczką dla każdej osoby młodszej ode mnie. Nawet jeśli mam mentalność pięciolatki. Dzisiaj mamy wtorek z tego co wiem... chyba często gubię się w dniach tygodnia. Zgadnijcie kto poprawił się z dzidy na czwóreczkę z dziedziczenia genów bez żadnego większego uczenia się =w= Tak to ja~(jestę kujonę) Ale z podstaw przedsiębiorczości dostałam szmatę ze sprawdziana. (już nię kujonę) I za odpowiedź z zarządzania zapasami  mam piątke. Chciała zrobić nam kartkówkę ale większość klasy (czyli cała klasa minus ja i ktoś inny) zgłosiła np... A temat był całkiem łatwy... dobra dosyć o szkole.
 W tym momencie szukam potencjalnych ofiar na Line bym mogła im wcisnąć reklamy lineplay i zarobić tysiak za główkę. Ah słodkie ubrania mamusia nadchodzi~ Aktualnie nie będę się rozpisywać czy robić rant'a (dziwnie bo jak pisze takie słowa to się rozpisuje bardziej niż zwykle >.>)
  Mojego jałoica oficjalnie zacznę kontynuować jutro po tym jak z kościoła przyjdę (mam rekolekcje fuck yeah!), dzisiaj w zeszycie rozpoczęłam serie krótkich historyjek o nazwie Big Four, to kolejny fanfic  z kagepro. Obiecuje, że następnym moim krokiem będzie Corpse Party! Albo reinkarnacyjny fik z Bleach! Ogólnie mam w planach rozpoczęcie serii reinkarnacyjnych fików z różnych fandomów, praktycznie wszystkich tych większych w których jestem (tak będziecie musieli się męczyć niczym fandom khr na fanfiction net)
 Na dzisiaj to wszystko, chyba, to zależy, lubię was męczyć.
Pytanko - Lubicie Corpse Party? Jaka jest wasza ulubiona postać z tych serii?

Pozdrowienia z sali informatycznej~~

Tak. No cześć.
Mam 25 minut, może zdążę napisać coś z sensem...
L: Z sensem? Imouto*, czy ta poranna herbata nie była czasem z prądem?
Nie-e...Znaczy chyba. Nie mam pojęcia, jaką zemstę obmyślili mi Kano i Seto za zaciągnięcie ich do szkoły.
Tak. Tak, zabrałam ich. Mimo że opierali się, jakbym im zaproponowała co najmniej wycieczkę do rzeźni.
L: A kto jak mantrę powtarzał, że szkoła to rzeźnia?
*mamrota* No....może...może...ja....
Ale żeby nie było, Kido też poszła.
L: Ale ją mało obchodzi, gdzie się znajduje, byleby mieć święty spokój!
Dobra!

Wiecie, co odkryłam dziś w drodze do szkoły? Że nasza psychopatyczna, maniacząca religijnie wice-dyrka, ucząca wiedzy o życiu w rodzinie(mimo, że za cholerę jasną się nie zna!) i religii (dwa lata miałam z nią te zajęcia i przez to zdążyłam znienawidzić siebie za wybór katolickiego ZSO, niech mnie węże pożrą i wyplują), mieszka najprawdopodobniej w MOJEJ DZIELNICY.
Widziałam ją dzisiaj, jak szła ulicą, zmierzając w kierunku szkoły. Nie wiem, czy mnie przyuważyła.
Ale wiecie co? Jej mieszkalność na Starówce (czyli moim środowisku pierwotnym) tłumaczyłaby, dlaczego Ziemniok widziała ją w pobliskiej Biedronce (znaczy tej oddalonej ode mnie jakieś 10 minut z hakiem) i dlaczego o mało mnie nie potrąciła na przejściu dla pieszych (również na Starym Mieście).
Albo to duch nieczysty, który mnie prześladuje za "lekceważący stosunek do religii" (znaczy, nigdy mi takich słów nie powiedziałą, ale wiem swoje. Nie znosi mnie~~).

Dobra, na razie kończę, bo nie mam póki co czym was męczyć.

Piosenka na dziś:
Hatsune Miku - We, Who Don't Need a God
L: Tytuł jakby stworzony specjalnie dla ciebie.
No wie-em~~

Całuski!
Karu-chan

* imouto - młodsza siostra

poniedziałek, 24 lutego 2014

A po co to komu?

Witajcie ziemniaczki ;) Dzisiaj wcześniej, bo idę na 18:00 do kościoła, bo spotkanie dla bierzmowanych...
Ale to trochę nie fair, bo do chrztu bywa się w kościele tylko na sam sakrament i potem bawią się starsi. Na komunię chodzi się co 2-3 tygodnie w niedzielę i bawią się i młodzi, i starzy. A na bierzmowanie chodzi się do kościoła co najmniej raz na miesiąc (no, u nas w pierwszy i czwarty poniedziałek miesiąca) + niedzielne msze (bo podpisy...), a impreza... Znikoma, w małym gronie, albo żadna... Gdzie tu sens?
Oh i jeszcze te sprawdziany z Ewangelii i "katechizmu Bierzmowanych". To drugie (jak nie wiecie), to magiczna 10-kartkowa książeczka mająca dwa wydania (wzbudzającą agresję czerwień i niby spokojny niebieski), którą często chcę podpalić na lekcji (nie trudno zgadnąć, którą wersję mam). A poziom tych "pytań" jest przytłaczający (np.: Co to jest śmierć? Co to jest duch? Wymień 10 świętych i błogosławionych z Polski)... Eh, ale to już ostatni rok w tym cyrku. Potem 9 LO i klasa politechniczna z hiszpańskim :P

Serio. Będzie to już 3 język, który opanuję. Nie wiem, czy będzie z nim trudno czy łatwo. No cóż. Z anglikiem i niemcem było nawet... Spoko. Tylko jak te dwa języki nałożyły się na siebie, to było ciężko, bo się słówka myliły... Ale już teraz nie tak bardzo. Chociaż Hiszpański to inna półka. Już nie mogę się doczekać paplania z prędkością karabinu maszynowego, jak to robią w hiszpańskich nowelach.
D: No nie. Jeszcze tego mi tu brakowało... Chodzący po domu Ziemniak paplający po hiszpańsku...
Nie martw się, nie wytrzymasz do początku mojej edukacji hiszpańskiego.
D: Obiecujesz czy grozisz?
Bierz to sobie jak chcesz. Ja tam tylko wspominam o tym fakcie, żeby potem nie było.

Oh, wspominając jeszcze szkołę... Dostałam dzisiaj 4 z sprawdzianu z gegry, na który się w ogóle nie uczyłam (przypomniało mi się w drodze do sql), 4+ z sprawdzianu z WOS-u. Oh i 5+ z projektu z tego przedmiotu. Dziwne, bo ta prezentacja to zdjęcia jako "pokaz slajdów" i tekst. Reszta podostawała po 5... Nevermind, ja się kłócić nie będę xD

No, to na dzisiaj by było wszystko, chyba, że będę miała jeszcze czas po powrocie z kościoła... To coś dobazgram, ale nic nie obiecuję.

Piosenka na jutro:
Masterczułek-Ja kopię diaxxy


Testy testy testy no ja nie wyrabiam!

  Ah niema to jak zakończenie trudnego dnia w szkole~~ Praktycznie wybiegłam z tamtego miejsca i w pięć minut zaszłam (raczej przybiegłam jak taki ninja) do domciu =w= wiecie, że to jest trzydziesty post? Yuppi, że aż tak daleko zaszłyśmy.
  Mój dzień został rozpoczęty przez brutalną pobudkę o piątej rano. Wina Dyzia. Nie no na serio to mam taki zegar biologiczny, że nawet jak walnę  kimono o czwartej to zawsze się budzę pomiędzy piątą a szóstą. Ale to mi daje nieco więcej czasu do posiedzenia na necie przed szkołą >.> Tak mam duże uzależnienie.
Lekcje jak lekcje przez pierwsze dwie godziny na przedsiębiorstwie logistycznym w magazynach (boże jaka długa nazwa...) pisałam sprawdzian ze statystyki... nic nie umiałam ale chyba mam piątkę. Pisało nas czworo (to był termin poprawkowy) A skoro w pakiecie ocen które dostałyśmy była dzida, trójka i dwie piątki, to mam piątkę bo wiem kto jaką ocene dostał prócz mnie ;_;  Najlepsze jest to, że na zajęcia z tego nie przychodziłam przez półtora miesiąca... Dalej mieliśmy biologie i edb z wychowawczynią. Zostałam okradziona z ławki. Serio. Moja ławunia na przodzie w środkowym rzędzie zniknęła. Ukradli chamy... No nieważne, dowiedziałam się, że ktoś z mojej klasy przeczytał moje wypociny z prologu do nowego jałoica i musiałam tłumaczyć czym jest jałoi.
  Dalej mieliśmy polski i kolejne dwie godziny sprawdzianu z działów biblia i mitologia. Ma-sa-kra~~
Godzine się zastanawiałam kim była Eufryda czy jak tam się nazywała. To nie jest jeszcze wisienka na torcie! Czytaliście kiedyś Apokalipsę św Jana? Ja na szczęście byłam w grupie gdzie musieliśmy wypisać znaki/symbole/idk Apokalipsy. Bez czytania tekstu. Jutro mam poprawkę z biologi, bo się nie uczyło i dzidę dostało. Kurna. I tak się nie nauczę. Prócz tego sprawdzian z matmy z którego szykuje się kolejna dzida.
   A tak poza tym to nic ciekawszego się dzisiaj nie stało... wciąż nie znalazłam osoby do której należy ten długopis co go pożyczyłam (nie trzeba mi go było rzucać w twarz to bym zobaczyła od kogo! Teraz go nie odzyskasz!) Od środy mam rekolekcje więc zajmę się pisaniem jałoiców i kilku innych fanfoli.
Mam małe pytanko gracie  Line Play? Jak tak to dawać nicki albo te invitation kody.
Kuroś przyszedł wczoraj wieczorem. Po obiedzie planuje go przesłuchać, nie wiadomo co on robił samemu (podejrzewam, że robili hardkorowe jałoi gdzieś w kącie z Dyziem).
Dobra to wszystko może na wieczór was jeszcze pomęczę, bajuśki!

niedziela, 23 lutego 2014

Wena pożarta przez Dezego... Chyba

Siedzę przed białą, pustą przestrzenią tego posta i co? Nic mi nie przychodzi na myśl. Serio.
Jeszcze do tego wczoraj mi Dezy gdzieś uciekł. Ale wrócił, jak byłam w kościele. Trochę się poszwendał po domu i znów poszedł do swej "mentalnej piwnicy" i siedzi w kącie. Nie rozumiem go...

Oh, jeszcze powitanie... Hej Ziemniaczki ;)

Dobra, norma odbębniona, teraz znowu nie wiem co wam nabazgrać. Uhh... Myśl... Myśl... Oh, mam!

No to tak: dzisiaj się straaaasznie nudziłam. No, może pomijając to, że przepisywałam  sobie słówka z Inglisza, bo we wtorek klasówka... I że uzupełniłam (wreszcie) ćwiczenia z geografii (jakieś 7-8 tematów, ponad 20 stron). To pewnie ta gegra wyssała mi wenę jak dementor dobre samopoczucie (i wspomnienia).
No i przez to nie obejrzałam jeszcze ponad godziny filmików na YT, które powinnam. Tragedia, prawda?
I tak samo mam zastój z rysowaniem ponyfikacji (kucykowych postaci, ale nie kanonicznych). Chciałam się wziąć za rysowanie EG, ale nie umiem. Serio. Ja tylko rysuję piękne sześciany i inne figury geometryczne (z czego w sumie składa się poniacz), a jeśli chodzi o rysowanie ludzi- Masakra. A zwłaszcza twarz. Najgorsze, co może być. Jak diabeł tworzył niemiecki to stworzył też skomplikowane rysowanie mordek. Nawet tych z flasha. Ja zazdroszczę tym rysownikom, co zaiwaniają ołówkiem jak Karu szydełkiem i w 10-20 minut zrobią ci najwyższej jakości portret i nawet ci upiększą. Masakra.

Dobra, ale ja nie o tym, bo jeszcze zaraz zacznę reklamować xD.
Oh, teraz zaczęłam mieć temat i nagle 50 osób pisze na facebookach, fotkach, askach i innych tego typu.
A słyszeliście taki fakt, że fotka jest portalem randkowym? OMG, gdzie ja się zapisałam...

Ogarniam 5 kart na raz... Tylko pewnie wyjdzie tak, że ja napiszę ten post w godzinę, jak wczoraj...
Dobra, już zajmuję się tym, bo zaraz mi się wszystko pomyli i wrzucę tu nie to co trzeba.

Ale chyba kończę, żegna was wciąż szmarkająca i bezwenowa PotatoSalad.

Piosenka na jutro:
WoodenToaster- Rainbow Factory

Crissie mnie popsuła ;__;

A wiecie, czemu tak twierdzę?
Bo po obejrzeniu "Life Prolonging Treatment", autorstwa Neru, filmu Shidu, widząc E (czyli główną postać w teledysku, i w zasadzie jedyną), doszłam do wniosku, że pyszczek i włosy ma Kaniaczowe, a oczka jak Kurosz w Outerze.
A potem do głosu doszła tłumiona psychika gimbusa.
Muszę mówić coś więcej?

Numer na dziś - moja mama ma zamiar zafarbować mi włosy (coś trzeba zrobić z tą maliną/czerwienią/jakąś nienormalną mieszanką pozostałą po trzech poprzednich farbowaniach). Na początku chciałam mieć czarne włosy, ale uznałam, że mogę wrócić do ciemnego brązu (mam włosy równie ciemne jak Ayano, znaczy naturalnie, dzięki Bogu Shintaro jeszcze o tym nie wie).
Tata zasugerował, że moja chęć farbowania się na czarno oznacza moją przemianę w gota.
*Len wyje ze śmiechu*
L: W-w-wciąż mnie to cieszy!
No co ty...
W tym tygodniu Tłusty Czwartek! Dzięki Bogu, mogłabym pożreć całą cukiernię i nie przytyłabym (co najwyżej shaftowała się tęczą).
Muszę upiec MD, Lenowi, Crissie i Czarnemu pączki.
Nie popisałam się na Walentego, więc nie liczę na nic w Biały Dzień.

Dobra, póki co nie mam nic ciekawego.

Piosenka na dziś:
IA - Kakushigoto

Crissie pisze.

  Tak drogie państwo. Naszło mnie na pisanie. A przy okazji cześć. Sama jak to jest ze mną i pisaniem. Potrafię rozpocząć 'projekt', zrobić postacie, namalować je, zrobić kupe oneshotów z ulubionymi parami a nic normalnego nie zrobić by w jakikolwiek sposób zacząć tą historie. W ten sposób porzuciłam mnóstwo takich projektów w kąt mając nadzieje, że kiedykolwiek mi się zachce. Ale to nie o tym na dzisiaj... albo o tym idk. 
  Wszystko się zmieniło kiedy naród ognia zaatak... ah to nie to! NIEWAŻNE 
Od razu wam mówię, że będę częściej tu postować(to jest słowo?) posty (masło maślane). Jakoś internety mnie nudzą ostatnio i nie mam co robić. 
   Tak więc, dzisiaj zabrałam się za początek mojego yałoica o kuroshin. Tak ta parka mnie męczy ostatnio, ale to chyba wina internetów, tumblrów, Dezego, fandomu, Shinohy (tumblrowego dziecka Konosza i Shina), idk kogo jeszcze wymienić. Myślę że to będzie moje drugie otp albo trzecie. W tym fandomie shipuje każdego z każdym więc... (Moje otp to Haru/Kono/KuroAya i tego nic nie zmieni)  Nie zamierzam się w tym fanfolu dużo rozpisywać (to zależy dla mnie 50 tys słów to mało) I dla upewnienia to będzie w roucie XX, czyli samobójstwa, zabijanie Ene, wredna Ayano, emo-shin itd itd.
 Zaraz po tym (albo w trakcie robienia) zajmę się za kilka fluffów o Deziu i totalnie to zrobię! Zamierzam urzeczywistnić mój plan przebrania go za babę i ustawienia z Kuroszem! Muhahaha!  A właśnie widzieliście tą dwójkę ostatnio? Zemniakowi Dezy uciekł a ja za cholere nie mogę znaleźć czarnego...
 Dobra, jeżeli dobrze pójdzie napiszę coś dla mojego otp (Haru/Kono/KuroAya)  i zajmę się moimi projektami. Mogę też się zabrać za fika z oc'tkami, tylko, że zrobię z tego melodramat bo planuje uśmiercić tą którą bazowałam na moim (crissie) charakterze. Nie piszę od razu moim, bo się inaczej zachowuje w realu a inaczej w internetach. 
Z moich projektów planuje rozpocząć 'Myosotis', o magicznej szkole i uczniach panujących nad żywiołami (rozpisałam plan tego na parę serii i seqel...) i 'Szkoła Morga dla Młodzieży Porzuconej' które bazowałam na japońskich szkolnych horrorach/horrorowych grach itp. Czyli będą się nawzajem zabijać. 
  Z moich planów to wszystko, no chyba, że odświeżę moje pierwsze takie poważniejsze opowiadanie z 2010 (to znaczy napiszę po ludzku bo wtedy same dialogi pisałam >u>) 
 No o pisaniu to wszystko. Widząc, że tabletki z wczorajszego dnia przestały na mnie działać mogę myśleć jak normalna osoba teraz JUPI! Ogólnie niedziele spędziłam tak jak każdy inny dzień w nołlajfowym stylu. I co z tego, że powinnam się uczyć do przełożonego sprawdzianu z polskiego, internety mnie wzywają. Chociaż z edb i biologi może pytać... nuuuu ja nie chcę! I jeszcze napisać sprawdzian ze statystyki muszę... zabijcie mnie błagam! Ja muszę z tego przynajmniej czwórkę dostać by zachować mój wizerunek klasowego kujona! T.T *snif snif* Czuję się *snif* opuszczona przez Boga...*snif smark*  
Na dzisiaj to koniec *snif snif* papa! ;_;
 

sobota, 22 lutego 2014

Jeeeeej wycieczka!

  Crissie wita gimbaze Crissie to dobra dziewczynka, dzisiaj pomogła posprzątać pokój! Crissie jest bardzo pomocna. Prawda że Crissie jest wspaniała? 
  *leży na brzuchu przed laptopem, obok niej siedzi ubrany w czarną emową piżamkę Kurosz z ręcznikiem na głowie* 
 Dziś zostałam zaciągnięta do Poznania. Była to wycieczka w stylu 'pakuj manatki idziemy się przejść' więc udało mi się zaciągnąć czarnego i białego ze sobą (przypadkowo ich zahaczyłam na korytarzu, ofiary losu)  Naszym głównym celem były targi wędkarskie na które mój starszy się niesamowicie napalił. Aktualnie było dość fajnie tylko... więcej tam ludu matka przyprowadzić nie mogła?! Przy żarciu to kolejki stały jak za czasów prl-u! Obiad nam dane było jeść w barze gdzieś przy polnej drodze.
  Zacznijmy od jazdy z Kaliszewa, wiecie jak to jest osiadać chorobę lokomocyjną? Zgadnijcie kto naćpał się aviomarinem? Nie, nie Konosz, boję się skutków ubocznych. Kurosz też nie, ostatnio pieprzył mi, że nie bierze przypadkowych tabletek. To ja siedziałam cała zamulona z żołądkiem niczym tykająca bomba pomiędzy klonami. Zza Gołuchowem(czy Pleszewem idk) nie wytrzymałam i trzeba było przerwę zrobić.
Ku: Ciota
Zamknij jadaczkę, nikt cie o zdanie nie pyta! Z powrotem było lepiej bo dali mi tableta i mogłam poczytać sobie mangę (zabrałam się za Noragami) 
  Targi jak targi. Konosza zgubiliśmy ze dwadzieścia razy, czarnego raz.
Ku: Raczej to wy się zgubiliście! Ja miałem wszystko pod kontrolą!
  Tak samo jak wepchnięcie tego fotografa do akwarium!
Ku: Znudziło mi się gapienie na śmierdzące karmy. Szkoda, że tam nie było rekinów... albo piranii.
  Musieliśmy uciekać przed policją! A na dodatek robiłeś dziwne miny przy fotoradarach! 
Ku: Nie śmierdź tyle kobieto.
  Nieważne. Cały haczyk był w tym, że jak zgubiliśmy białego to można go było znaleźć na piętrze przy bufecie. Ciebie znaleźliśmy w babskim podtapiającego randomalnego nastolatka w muszli klozetowej!
*przychodzi Konoha* 
Ko: Ktoś powiedział bufet? 
  Konoha kocham cię i twój seksowny głos też ale błagam nie mów o jedzeniu, jeszcze się z tego zamulenia nie wyleczyłam i od słowa 'żarcie' i słów bliskoznacznych robi mi się niedobrze.
Ku: Jedzenie, food, żarełko, pokarm, obiad, danie, schabowy, wątróbka, deser, czekolada, żarcie...
*le crissie z zieloną twarzą uciekająca do łazienki*
Ko: Ja najbardziej lubiłem te bananowe chrupki co sprzedawali przy wyjściu.
Ku: ...ty wiesz, że to była przynęta na ryby, tak?
Ko: Huh jakie ryby? Nie był to festiwal smaków?
*le Kurosz wycofujący się z pokoju*
Ko: Jesteście dziwni. *wyciąga z kieszeni pudełko 'bananowych chrupek' i wychodzi*
.
.
.
*powraca z łazienki* Pusto? To dobrze. Tak na powrót zajechaliśmy do Gołuchowa na plaże. Zgadnijcie który psychol wylądował w lodowatej wodzie? Hehe jakoś udało mi się uciec do auta zanim mnie dopadł. Na razie to wszystko, dzięki za uwagę!

jak to można się męczyć nauką w weekend...

Ohaio. Kurczak, nie wiem jak to się pisze... Nevermind. Chyba muszę znaleźć własne powitanie... Więc zacznijmy od początku...
Siemanko Ziemniaczki!
D: Bardzo własne.
Oh, już się nie czepiaj.
D: No co? Mam prawo.
Dobra, bo w końcu nie zacznę.
D: Ok, jak dla mnie nie musisz.
*ignoruję go*
Dzień w miarę słoneczny, ale z szarymi chmurami. Tak. Dzisiaj były kursy. Dwa polskie i dwie chemie. Boże! Ja chyba nigdy się tak nie nudziłam na chemii... Zawsze coś nowego i ciekawego, a tu tylko powtórzenie z tlenków, soli, kwasów i wodorotlenków... NO LUDZIE, błagam ;_;
O polskim się nie rozpiszę, bo był spoko. Jak na Polski.

A teraz to, nad czym się zastanawiam- wybór liceum.
Wczoraj wychowawczyni mi zrobiła pranie mózgu i zaczęłam się zastanawiać nad szkołą... Serio.
I teraz tak patrząc, widzę, że jednak LO Politechniki nie jest takim, do którego chcę iść... No cóż.
Ale jak to ja, nie dałam za wygraną. I teraz mam do wyboru trzy: XXV LO, XXVI LO, IX LO. Jest Informatyka <3. Chciałabym też rozszerzoną chemię lub fizykę (astronomię). Mam bardzo duże wymagania.
D: nooo...
Meh, no co?
D: nic, już nic... O, chociaż mam coś xD
No dawaj.
D: Może wstawimy screen'y z Fotki, jak to niektóry myślą, że jesteś ładna?
No dzięki... Chociaż sama przyznałam, że wyglądam jak szop i kebab...
D: To co masz do stracenia?
O właśnie... Taka mała ciekawostka: Moje konto na fotce istnieje od 2009 roku, ale dopiero niedawno wrzuciłam na nią zdjęcia, na których wyglądałam w miarę ok. Oczywiście stworzone do trollingu.
Oto i zdjęcia:
Oto i oceny moich zdjęc. Jeden z tych gości ma wpisane 30 lat ;_;

Tutaj zniszczyłam marzenia pana z Bydgoszczy koło 30...

Tu mój spław "na chipsy". Wcześniej też go użyłam.

A tu jedno z moich zdjęć, na którym wyszłam najdziwniej
i ma najlepsze noty ;_;


























































































































.
.
.
.
.
.
.

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Jestem straszna, prawda? ;_;
D: Tak.
Dzięki, że pocieszyłeś...
Oh, przypomniało mi się jeszcze jedno: Jeszcze ni wyzdrowiałam ;/ Dlaaaczeegooooo :///

Nutka na jutro: Celestia's Banana Song.

Po słowie:
Nie wiem czemu mi Blogger przesuwa ostatnie zdania, więc dla tego są te kropki ;_;

piątek, 21 lutego 2014

Piątek- weekendu początek?

Miałam dzisiaj nic nie pisać, ale jednak coś wystukam...
W sumie dzisiejszy dzień był ładny i słoneczny. I kolorowy... I wgle. Dlaczego?
Bo waszej miłej (D: Taaa... Miłej...) Sałatce Ziemniaczanej (ale głupi nick... Kto go wymyślił?
 D: Ty...
Ach, to jest super ;P) nie chciało się ćwiczyć na podwójnym WF-ie. Zgłosiłam brak stroju i przez całą godzinkę siedziałam na ławeczce z słuchawkami na uszach. Chociaż z tego wywija się ciekawa historia: Uczennica Kaszanka (nazwisko zmienione- w sumie to pierwsze słowo, jakie mi przyszło na myśl ;_;) tak jak ja miała słuchawki w uszach (tylko takie douszne, ja miałam te takie jak są np do kompa- bo douszniaki mi się popsuły ;_;) i przy okazji grała w Flappy Bird (D: nienawidzę tej gry!). Wuefista (tak, mamy pana ;/) przyuważył to i zabrał jej fona. O mnie nic nie mówił, mimo tego, że czarne słuchawki było bardziej widać niż te, które ona miała w uszach... A oczywiście muza z fona leciała (Nie możemy używać urządzeń elektronicznych na lekcji)... FUCK LOGIC!
Dobra, ale pomijając to, to lekcje minęły pędzikiem. A WF, o dziwo, mieliśmy tylko jeden, bo te dziewczyny, które mają iść na zawody miały ćwiczyć grę (niby ja też należę do nich- jak ja w kosza od 3 miesięcy nie grałam, jak nie dłużej... Nevermind.), a reszta mogła iść do domu (mimo tego, że nie ćwiczyłam, miałam zostać, ale rzuciłam mu parę słów i mnie wypuścił).

No i to ni tylko był powód na przebycia tego dnia z uśmiechem na mordce (jak to Karu czasem mówi...). Dobrą wiadomością jest to, że już ostatni dzień noszę "zestaw chorobowy", czyli: czapkę zawiązywaną pod brodą (strasznie wieśniacka, ale grzeje poliki ;P), ciemnoczerwony, gruby sweter (w którym gotuję się jak jajka na twardo), dresiaki (to samo, co w przypadku swetra) i grube, puchowe skarpeciaki (dzięki którym mogę się ślizgać po panelach). Oh, i zapomniałam o arafatce, która grzeje gardziołko, żeby nie bolało (w sumie już nie boli, ale nigdy nic ni wiadomo.

No i oczywiście dzisiaj pozwoliłam sobie na leniucha i po powrocie do domu walnęłam się na wyrko i spałam do 18. Achh... Tylko ciekawe, jak ja teraz zasnę...
D: Miałaś się nie rozpisywać
*ignoruję go*
Dzień nie byłby dniem, gdyby nie coś, co by mnie wkurzyło. Otóż Zajęcia Artystyczne! Nie, nie chodzi mi o dzierganie jakimś patyczkiem z haczykiem, którym można by rozciąć przełyk, czegoś, co fizycznie nie powinno mieć prawa bytu (wystarczy za mocno pociągnąć któryś sznureczek...), jak opętany (wow, łapicie się w tych moich długaśkich zdaniach? Bo ja nie.). Ja chodzę na tą "skomputeryzowaną" część (nie byłabym sobą, gdybym tam nie poszła) zajęć, czyli techniczne. I do tej pory robiliśmy wszystko w Inkscape'ie, który w miarę ogarniam. A teraz co? Zaczęliśmy GIMP-a! (Tzn. tylko popatrzyliśmy, czy mamy go na kompach...) On jest jak taki hiper-super-mega-rozbudowany Paint. Tam się nie da rysować tak jak chcę, bo nie ma pokazane, jak krowie na zakręcie, że można wszystko robić z figur geometrycznych (co najbardziej mi pasowało w Ink-u). No cóż, zobaczymy za tydzień.

No i jutro te męczące kursy... Polski i Chemia... O nich rozpiszę się jutro.

Dobra, kończymy, bo długo coś klikam w te klawisze...
D: Boże, kto to czyta w ogóle?
Nie wiem. Piszę, BO MOGĘ!
D: Tak tak, wykręcanie się Beczką. Jakie wygodne.
Dobra, koniec, bo to nie miało być tak długo.

Nutka na jutro:
CaptainSparklez ft.TryHardNinja - Take Back The Night
Radzę się wsłuchać w tekst, nie patrzcie na teledysk, bo jest wyjęty z kontekstu, IMHO

Walka z upartą rzeczywistością

Crissie walczyła z długopisami (niech się spodziewa wysyłki 10, słownie dziesięciu, nietkniętych długopisów na święta), Potato walczyła z koczkiem i komunikacją miejską jeżdżącą w cały świat, Kurosz walczył z Crissie, a ja walczyłam z szydełkiem. Jak to ładnie określiła nasz polonistko-zaj-artystyczna nauczycielka...:
"Jakie to szczęście, że Karu (serio myśleliście, że dam imię? xD) ma na nosie okulary", bo tak wściekle wywijałam tym upartym kawałkiem metalu i włóczką (zgadliście, czerwoną, służy mi też do straszenia Shina~~).
Godzina wychowawcza...Tragedia. Nasza wychowawczyni na samym początku po raz -enty tłumaczyła nam jak krowom na granicy coś o elektrorekrutacji szkolnej.
Nieważne, i tak zrozumiałam z tego tyle, ile z teorii fizyki kwantowej.
Klasę mało to obchodziło. Bardziej chciała wylać miskę/wiadro/garnek/ceber/Basen Narodowy pomyj na "kochanego" pana F.
Co oczywiście na sam koniec zrobiła.
Po godz.wych., gdy wychowawczyni mijała mnie, Potato i Teniyę na korytarzu (jedyne mające całe to zamieszanie w poważaniu, ja gadałam z T. o tym, jakie zdolności dać złemu w jednym z moich licznych fanficów), skomentowała nasz spokój:
"Jedyne trzy oazy spokoju w klasie".
Co racja, to racja.

W końcu odzyskałam telefon! Nareszcie!
L: Nareszcie, nareszcie. Bez muzyki jest nie do wytrzymania, gorsza niż głodny Konoha.
*przez framugę wychyla się biała łepetyna*
Ko: Ktoś mnie wołał?
Nie, nie. Idź pozbawiać nas zapasów żywieniowych.

Poza tym już weekend, ale ja mam jutro jakieś durne kursy. Idę wydziergać sobie coś z szydełka, może tak pętlę.

Ech, nikt się nie skapnął, o co chodzi w powiązaniu między mną a Calne Ca. Ludzie, ale wy jesteście leniwi!
Proszę bardzo, oto odpowiedź:
http://pl.vocaloid.wikia.com/wiki/Calne_Ca

Podobne jesteśmy, czyż nie?~~

Dobra...Idę na fb pomęczyć Crissie.
Żeby szybko napisała tego yałojca.

Piosenka na dziś:
GUMI - Imitation Psychotropic

Sayonara, miśki!

czwartek, 20 lutego 2014

straciłam zaufanie.

  Nienawidzę czwartków... totalnie jakie biedne nieogarnięte dziecko emo i scene zrobiło mi plan? Zaczynając przed dziesiątą dwoma godzinami w-f którego jakże nienawidzę z gorącą pasją kończę na lekcji pracowni magazynowej o jakże pięknej godzinie wpół do szóstej.  Totalnie fml.
  Po jakże upokarzającej rundce w siatkę czekała mnie lekcja chemii z sąsiadującą lekcją fizyki... taaak piękny dzień. Biorąc pod uwagę, że praktycznie w mojej szkole nikt nie lubi babki od chemii a z fizyki to nikt, podkreślam NIKT niczego nie rozumie. Dalej czekały nas dwie długie godziny logistyki z babą prującą nam przez większą część czasu o paletach... i co z tego, że się je wyróżnia na europejską 800x1200 i na jakieś kilka innych... Boże! Kogo to obchodzi!\
Potem czekała mnie męczeńska godzina wosu... przysypiałam na lekcji. Serio. Tak samo raz jak na matmie. ale wtedy serio zasnęłam... NIEWAŻNE Aktualnie nic ciekawego się nie działo prócz jednego małego wydarzenia. Wydarzenia przez które straciłam całe zaufanie... do długopisów. Fizyka - skończył mi się długopis nie miałam innego pisałam czerwonym. Ale ten też się wypisał. Pożyczyłam pierwszy... wypisał się. Pożyczyłam drugi- wypisał się. Zaczęłam pisać tym jednym co do rysowania się go głownie używa- TEŻ SIĘ WYPISAŁ! Pożyczyłam kolejny ten na szczęście wytrzymał. Serio czy długopisy mają coś przeciwko mnie? Ja tylko piszę... i piszę... i piszę nonstop piszę.
.
.
.
Dobra dość gadania o długopisach. Znalazłam nowego shipa. Od dziś paruje hate-ship Kurosia i Dezego!  Tylko który to uke a który to seme... możecie się doczekać krótkiego fika o tej dwójce w odległej przyszłości~  Jak na razie nie mam dużo do dopowiedzenia. Męczący dzień i takie tam.
Crissie, życzy miłego 20!

Wszystko przeciwko mnie... Aż zatrważa o ból głowy.

Nie. Dzisiaj się nie witam. Nie, nie zmusicie mnie. Nie. NIE! Dobra, wygraliście...
ELO ELO H 2 0, Siemanko ludziska ja jestem... No wiecie chyba kim jestem xD. 
Może bez zbędnych wstępów...
D: Który i tak jest długi...
Ciii! Powiem wam, czemu wszystko przeciwko mnie...
1. Włosy
Chciałam sobie dzisiaj uczesać włosy w koczka, ale za każdym razem jak robiłam moją sprawdzoną metodę, to nie wychodziło. Po piątym razie poddałam się. I tak już byłam spóźniona na autobus.
2. Autobus
Kiedy już wsiadłam w jakiś inny (kolejny, który na szczęście był o 7:44), to wlókł się jak Karune na WF-ie (sorki za porównanie, ale taka prawda czasem xD)... Dopiero o 7:55 byłam na przystanku najbliżej szkoły, ale i tak musiałam wędrować jakieś 500m (mimo tego, że szkoła zbudowana jest za kościołem na największej ulicy w naszym mieście, to wszystkie autobusy mają swój przystanek 500-600m od budynku, chociaż istnieje taki, który zatrzymuje się POD kościołem, ale jeździ raz na ruski- albo niemiecki- rok.), wic trafiłam do szkoły po 8:00. Na szczęście nie miałam wpisanego spóźnienia, ale i tak to było złe.
3. Kolega. (D: tego nie musicie czytać, bo to paplanina zdeterminowanej nastolatki)
Dokładnie chodzi mi o taką jedną rumuńską gnidę (tak go nazywamy z Karu). Kiedyś (dawno dawno temu, kiedy jeszcze chodziły po świecie dinozaury...) coś mi strzeliło do łba (chyba tn skrzydlaty gołodupiec, który nie umie strzelać strzałami pełnymi największego shitu świata- miłości i szczęścia-> tak chodzi mi o kupidyna) i jakoś zaczął mi się on podobać. A że ja (niestety) miewam słowotok, to kiedyśtam napisałam temu panu list (tak, miłosny... D: fuj!), który, jak zapewne się domyślacie, wysłałam. Jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy gadać, ale nie wspominał o tym liście. Ja zaczęłam sobie uświadamiać, że z niego gnida (i to rumuńska- serio, tak trochę jak rumun wygląda)... No, ale wracając do dzisiaj... Tak zaczął rozmawiać ze mną o tym liście (teraz!) i jeszcze rozmawiał o jakieś innej, z którą się codziennie "wita"... Ta laska jest od niego dwa lata młodsza, ale wygląda, jakby miała podobne IQ jak on, więc wychodzi na równię. No, teraz wy pomyślcie... Gościu, w którym się podkochiwałyście WYŚMIEWA wasze uczucia i jeszcze mówi o innej... Wkurzające. I to strasznie.
4. Katar
Nie chce przejść...

Dobra, teraz ta sytuacja na historii, o którą tak namiętnie prosi Karu... 

Jak to każda zaczęła się spokojnie. Do czasu, gdy pan F nie zaczął się interesować "bandą baranów" (czyt. naszą klasą) i przeglądać nasze rzeczy leżące na ławkach. No, może nie dosłownie, ale patrzył czy nie mamy telefonów na ławkach albo w łapie. Jako, że uczennica Kowalska (nazwisko zmienione) miała takiego pecha, że przekładała telefon z jednej kieszeni do drugiej, a on ją przylukał to nic. Zabrał jej też słuchawki, które miała tylko przewieszone przez kark (niby słuchała muzyki). Schował je do TYLNIEJ! kieszeni spodni. A jako, że były to słuchawki uczennicy Nowak (też zmienione nazwisko), które Kowalska pożyczyła, to Nowaczka zaczęła spokojnie (na początku) rozmawiać z panem F, który nic sobie z tego nie robił. Prosiła go, żeby chociaż położył je na biurku, bo może je złamać, czy coś (nowoczesny sprzęt tak może mieć wgle?), ale on jak uparty osioł nie chciał tego zrobić. Nowak tłumaczyła, a on nic. Zdenerwowała się bardzo i zaczęła mówić głośniej, bo pewnie myślała, że nie słyszy. Ale on jednak mówił: Nie. Wszystko skończyło się tym, że uczennica Nowak została "uspokojona" -7 z zachowania za wszczynanie awantur. Słuchawki odzyskała, ale jak wychowawczyni porozmawiała z panem F. No cóż. Bardzo miła Historia... Nie ma co.

Dobra, ja się już nie rozpisuję, bo widzę, że tego sporo. Chyba więcej, niż zwykle...

Pioseneczka na jutro:
RedFoo- Let's Get Riddiculous 

Poziom wrzasków potępieńczych przekroczony...

...Dziś na historii. O co poszło? O słuchawki.
Ale może od początku.
U nas w szkole zawsze niemalże było tak, że historii....nie mieliśmy jako normalnej lekcji.
No, może w II klasie.
Ale nauczycielka znowu poszła na macierzyński.
Nauczyciel, którego dostaliśmy na zastępstwo...Nie umie wyegzekwować spokoju i daje sobie wejść na głowę bandzie gimbusów.
Patrzę na to z dystansu i widzę, że p. Fi. ma naprawdę szczęście, że uczy w gimnazjum prywatnym, gdzie uczniów jest 19, a nie 30, jak w co poniektórych gimnazjach publicznych.
Chociaż i tak bywamy gorsi niż taka 35-osobowa klasa.
F-k jest niezwykle wyczulony na telefony. Ilekroć jakiś zobaczy, konfiskuje go. Oddaje na koniec lekcji, ale to nie o to chodzi.
Dziś skonfiskował słuchawki. Nie chce mi się tego wszystkiego opisywać, zrzucę to na PotatoSalad.
Właścicielka słuchawek była potwornie zbulwersowana.

Ale co to, nie będę was zadręczać wynurzeniami gimbusa, który nie lubi hałasu.
Tydzień leci na łeb na szyję, jak Konoha do budki z żarciem.
Tak poza tym nie działo się nic godnego uwagi.

Piosenka na dziś:
Hatsune Miku, Kagamine Rin, Kagamine Len - ReACT (kontynuacja z ACUTE)
Pozdrowionka!

środa, 19 lutego 2014

Dramatyczna crissie i Kicałce

 Witaj moja droga publiczności tutaj przemawia Wielkanocny Kicał. W tym roku Świąt bożego Narodzenia ni będzie. Za to obchodzić Wielkanoc będziemy podwójnie! Tak! Zepchniemy tego czerwonego grubasa z tronu popularności! Muhahahhahaguah khe khe khe
.
.
.
  Byłam oszukiwana... przez wczorajszy calusieńki dzień byłam oszukiwana! Powiedzieli, że wczoraj był 19! Każdy tak gadał!  A ja głupio uwierzyłam! *dramatycznie dotyka dłonią czoło i nachyla się* C-Czemu tak mnie potraktowali? To przez to że jestem dziwna... asocjalna? Biedna biedna ja!
  Ogólnie mój dzień był dość dobry... nie licząc sprawdzianu z niemca. Tak SPRAWDZIANU i to z NIEMCA. Za cholerę nie mogę odróżnić dorfen od sollen i do tego te umlauty... muszę mieć z tego gówna co najmniej 4 inaczej.. inaczej... nie zachowam tej czwórki na koniec! A tutaj się liczą teraz wszystkie oceny z całego roku!
Nie chcę mi się zbytnio rozpisywać... wiem jestem lenia ale to nie zły nawyk! To sztuka! *siada ze stylem na kanapie tzn rozkłada się na całej kanapie wpieprzając paczke prażynek* O czym to ja gadałam... Nieważne.   Zgadnijcie kto jutro zostaje do wpół do szóstej w szkole ucząc się dziwnych rzeczy? Tak to ja!~~ Ah już chcę poczuć te miny biednych dziewczyn które zamieniły się grupami na pracowni i zarządzaniu~ Ja tam pozostałam na tym samym odcinku czasu co przedtem, więc to wygląda, że ja się grupami pozamieniałam... i kolega-kujon. Ahhh chcę ujrzeć czystą rozpacz na ich twarzach tak bardzo!
  A tak na serio moja blokada na pisanie kompletnie nie zniknęła... dosłownie jak widzę kartkę papieru przede mną to mam ochotę ją podrzeć, spalić z zrobić to samo z jej siostrami. A mam takie wspaniałe pomysły w tej chwili! Serio! Chciałam spisać serię krótkich opowiadań Bad End dla moich oc'tek które stworzyłam do fandomu kagepro, ale jakoś wyszło, że stworzyłam dla nich własną oryginalną historyjkę... (ta sympatyczna ginie z ręki jej najlepszej psiapsióły, ta wredna chce za to zemsty, pisapsióła łamie się i pogrąża świat w chaosie przez jej dziwaczną moc, to okazuje się snem [shipuje sympatyczną z psiapsiółą])
Ahhh... nawet żyć mi się nie chce. Niech ktoś pożyje za mnie? Kuuuuroś?
  Ku: Nie mieszaj mnie w to kobieto. Ale z chęcią mogę ci 'pomóc' wejść w wieczny spoczynek.
Nie dzięki idź pomęcz jakieś dzieci z dziwnymi oczami.
Okej na dzisiaj koniec bi już opuszczają mnie jakiekolwiek siły do robienia czegokolwiek...
 Ps: Chcecie bym puściła małego gryzmoła Kurosza co z bratem na szybko robiliśmy (tyle że tego znaczka na policzku nie ma)? Ah po co ja się o pozwolenie pytam...
Ku: Ja cię k**wa zabije.
Ahhh muszę biec baj! *ucieka*

Jak to jest być chorym...

Cześć. Witam was dzisiaj z bolącą głową i gardłem, więc będzie krótko. Chyba.

Dzień jak co dzień... Nie chciało mi się iść do sql, ale wybłagałam tylko magiczną kartkę o nazwie zwolnienie z WF-u. Zawsze coś...

No ale może zacznijmy od początku... Pierwszy Polski... Oddawanie wypocin zwanych sprawozdaniami, a ja (o dziwo!) dostałam 5- (byłoby 5, gdyby nie głupi błąd "zwycięztwo"), chociaż trudziłam się nad tym tylko 3 godziny (na zmianę z fb i YT), ale co tam...
Potem Majma... Oczywiście obie serie wypocin sprawdzone (sprawdzianiki i karniaczki). Z obu mam 5. Tu akurat nic nie o dziwo (D: KUJON!). Może i byłam nieco weselsza (mimo kaszlu...), ale za to był to Dementor na Karu (wyssał z niej całe szczęście). Warczała całą chemię i trochę techniki, ale potem udało nam się ją trochę rozśmieszyć. I doszedł mi kolejny projekt do tworzenia- kuchnia niemiecka (na technice mamy teraz "zajęcia kuchenne", więc stąd to), tylko, że na za tydzień...
Potem Angielski i Biologia, które minęły szybciutko, a na koniec... INFORMATYKA (dam dam daaaam!). Niby lubię grzebać w kompach, ale ten przedmiot mnie najbardziej wkurza. A raczej nauczycielka. Chodzi mi o p. Dankę oczywiście. Mówi o nas ogólnikowo(co mnie najbardziej wkurza, no bo ja niby jestem na tym samym poziomie co reszta klasy? Bitch please, oni nie potrafią rozróżnić głupiego BBStyle od HTML... Bez obrazy Karu), tłumaczy tylko raz i to z prędkością karabinu, robi "sprawdziany" po miesiącu od ostatniego "powtórzenia" i ciągle nam robi ten cholerny pakiet Office... Aż się nim rzygać chce... Ale mimo wszelkich uprzedzeń było w miarę spokojnie. (oprócz kwestii, że nasza klasa jest słabsza od klasy "B" i że z nią się lepiej pracuje... Karu chyba nie wspominała o tym, że "wspaniała klasa B" w ostatnim tygodniu jechała na trójach z pracy, kiedy u nas były ze trzy 5, parę 4 i reszta 3...)
Nevermind...
Teraz siedzę i choruję. Wczoraj gdzieś koło godziny 19-20 złapał mnie taki atak kaszlu, że aż mnie żebra po tym bolały... Serio. Coś czuję, że nie wyleczyłam się do końca z ostatniego przeziębienia i tak jest...

Eh, to chyba wszystko na dziś...
D: Ja nie mam nic do powiedzenia, ale zapraszam na mojego aska...
Nie ma tu chamskiej reklamy, idź się reklamować gdzie indziej! I to jest MÓJ ask...
D: Teraz mój.
Nie, bo wciąż mój.
D: Mój!
Mój...
D: Mój, bo ci go zabrałem!
Ehh... I tak ja mam do niego hasło...
D: Pamiętaj o groźbie spustoszenia w głowie...
Ok, ok. Ale i tak jest mój...
D: MÓJ!!!!!111
*kaszlę* Nie będę się z tobą kłócić, bo wiem lepiej! On był jeszcze mój, zanim nie znałam Crissie... A Karu była tylko ziomkiem z klasy...
D: Meh. *wychodzi*
Tak, to już na pewno wszystko na dziś. Żegna was kaszląca i szmarkająca PotatoSalad.

Piosenka na jutro:
Gigi d'Agostino- BlaBlaBla (bardzo porażający tytuł...)

PS
Mój obrazek, który dostał 6-:
Pienkne, prawda?

Dobra, buźka ;*

wtorek, 18 lutego 2014

Dzień dziwnych zjawisk...

Hejo, to znowu ja.
Jakoś widzę, że jeszcze ani Criss, ani Karu nie podzieliły się swymi przemyśleniami, więc robię to ja. Teraz pewnie się zastanawiacie nad nazwą posta. Serio, to BYŁ dzień dziwnych zjawisk...

A zaczęło się od Edebleee, które (o dziwo!) było w miarę normalne. No, może pomijając fakt, że robimy projekty z tego przedmiotu o katastrofie w Japonii... Ale to dopiero na maja, więc Nevermind...

Potem Matma. Nie wiem co skłoniło panią (ale pewnie jedna z naszych koleżanek), żeby zrobiła karną kartkówkę. Matematyczka jeszcze nie sprawdziła naszych wypocin z 5.02, kiedy pisaliśmy klasówkę z Figur podobnych, a jeszcze biedaczka dorzuciła wypociny z liczenia objętości czworościanu foremnego ;_;. Nie mówiłam wam (D: bo jesteś tu jeden dzień...), ale nasza nauczycielka Majmy jest drugą najbardziej cierpliwą nauczycielką (zaraz po babce od Historii, która ponownie jest na macierzyńskim- ciekawe dlaczego...), więc to było nadzwyczaj dziwne, żeby pisać karniaka. Przez całe 3 lata mieliśmy może 3-4 kartkówki (?). A tak to to pyta. No cóż...

Następny- Angielski. On był w miarę spoko. Bo nie było pracy domowej...

Potem- Religia. Ksiądz dyr musiał akurat zapytać MNIE (chociaż do tej pory tego nigdy nie robił... Oh God Why...) i z tego wyszło 4-... Ja po prostu nie wyrabiam (w przeciwieństwie do innych szkół, my mamy normalną religię z normalnymi sprawdzianami...), bo jak tak dalej pójdzie, to nie będę miała 6 na koniec... Chociaż i tak się przedmiot nie liczy, ale czerwony pasek, noooo... (D: Kujon...). Karu by powiedziała, żebym już się zamknęła, ale ja nie mogę. Muszę się wygadać.

Ostatnia była historia, to minęło szybciutko (mamy teraz z panem, który używa ZA DUŻO decybeli... (Słychać go chyba w NETTO, które jest jakieś 150m od sql, Nevermind...)

No ale co działo się jak wróciłam na chate? Tylko miźłam kątem oka pracę domową (prawie jak Karu- to zaraża, jak te cholerne tyldy...) i od razu wyszłam na podwórko, bo moje ziomki mnie wołały (co tam, że 5-6 klasa podstawówki, ważne, że można się pośmiać xD)
D: Oj, cofasz się w rozwoju...
Cii, nikt tego nie wie.
D: Oj tam, tylko te kilka osób, co czyta tego bloga.
Tak bajdełej pozdraffiam xD.
Ale wracając, jako że moje ziomki są rodzaju małpiackiego (czyt. Męskiego... Cholera, mam jutro sprawdzian z biologii, fajnie, ze teraz sobie przypominam...), to graliśmy w nogę (czaicie? JA w NOGĘ... Jak ja w piłkę ledwo trafiam... Co tam, że na zawodach byłam.). No, to chyba było ostatnie zjawisko na dzisiaj...

Patrzę, patrzę- trochę tego dużo, ale jeszcze coś napiszę...
A raczej wstawię.
D: Nie mów, że zdjęcia tego pedała.
Nie nazywaj go tak! Masz po nim imię!
D: Jestem chyba od niego starszy!
Hmm... Patrząc, to on też ma 19... Chyba... Jak jego brat ma 23, to on może mieć koło 19-20...
D: I tak jestem starszy!
Cichaj! A teraz, to co chciałam wcześniej wrzucić... Zdjęcia Czułka ^^. Nie wiecie kto to? Chodzi mi o Dezyderego Skowrona...
D: Rodzice musieli go nie kochać...
To tekst Karu! jego brat ma na imię Fabian...
D: To tym bardziej ich nie kochali...
Meh, dobra, nie przedłużam, oto i on :)
Te zabójcze zielone paczadła xD

Dance xD

Tu jeden z fanartów ;> Nie, nie mój...












To chyba wszystko na dziś.
Piosenki na jutro: (Taka mała próbka jego głosu)
http://www.youtube.com/watch?v=C3fhbER9uig - Minecristmas (tak świątecznie troszq)
http://www.youtube.com/watch?v=jL_ybeF_RyI - Flappy Bird (uzależnia jak ta gra...)
http://www.youtube.com/watch?v=7NZR9k72L9o - Znowu mam bana.

To już na 100% all. Sayonara. Papa. Auwiedersehen (czy jak to się tam pisze). Goodbye. Ogólnie: AVE!

Po Słowie:
Oh, jakbym się nie pochwaliła, to bym umarła... Dostałam 6- z zajartów ^^ za takie ładne akwarium. Jutro je wstawię, bo na dzisiaj  obrazki wystarczą...

poniedziałek, 17 lutego 2014

Dzień dobry (~^.^)~

Hejo, jestem Potato Salad i będę razem z tymi dwoma równie pokręconymi jak ja dziewczynami pisać tutaj. Muhahaha. Jestem straszna, ale nie rozpisuję się, bo idę się spotkać z moim kolegą z podstawówki.

Nutka na jutro- Dada Life- Born To Rage.

EDIT:
Szczerze wierzycie, że to tyle na dzisiaj? O nie, nie dam wam tej satysfakcji. Chociaż nie wiem o czym teraz mówię.

Teraz mówię o swoim dniu:
Zaczął się strasznie (no bo kto normalny cieszy się z geografii z p. Kaczmarek? Tak btw. Jeśli nie wiecie kim ona jest, to ułatwi wam eufenizm od straszna, denerwująca i niesprawiedliwa razem wzięte w 1,60 w kapeluszu). Ale to już pomińmy- to tylko 45 minut. Dalej 4 lekcje które minęły jak z bicza (nawet sprawdzian z WOS-u na który w ogóle się nie uczyłam, ale powtórzyłam co nieco przed lekcją i troszq ściągnęłam od Karu (tak, chodzimy do jednej szkoły, a co gorsza- klasy). Potem pwrót do domu, pedeki i komputerek <3. W sumie sporo się nie działo wtedy, ale jak już dostałam pozwolenie na pisanie tutaj, to akurat kolega z podstawówki po mnie zadzwonił. No cóż. Niedawno wróciłam, trochę mnie boli gardło i boję się, że jutro do sql nie pójdę, chociaż fajnie, bo Edebleee (Edukacja dla Bezpieczeństwa znienawidzona przez nauczyciela...). Jak teraz sama siebie słucham, to chyba jakąś mutację mam (JESTEM DZIEWCZYNĄ! Jakby co ^^) . Ale to chyba mi się wydaję.
D: Mogę wtrącić swoje trzy grosze?
Co chcesz dodać? Wiesz, ze nie możesz tu być (Faak, psuje mi się "s" na klawce i muszę przewijać i wciskać mocniej, żeby było...), bo cię Czarna Kura zabije.
D: Spoko. Już raz w piekle byłem. No dobra, nie raz.
Jeśli chodzi ci o mój mózg, to dzięki...
A tak btw, nie przedstawiłam wam mojego "pupilka"...
D: Nie jestem twoim pupilkiem!
Ok, ok... "Prezent" od Crissie.
D: Lepiej.
Nazywał się wcześniej Andrzej, ale jak dla mnie to było nieciekawe imię i przechrzciłam je na Dezydery.
D: Bo taki jeden się tak nazywa...
Oj tam. Fajny jest. Może jutro wstawię wam jego zdjęcie, ale na razie kończę (tj. Na dzisiaj), bo już klawa się czerwona robi :P
D: EJ! Ja miałem coś powiedzieć!
Dobra, mów.
D: Mam swojego pierwszego fana na Asku ^^.
O nie, nie ma tu reklam! Koniec, Dowidzenia, dobranoc, whatever, o której tam porze to czytacie...

Papa.

Dlaczego nie wolno dawać mi swobody myśleniowej

Ohayo, Minna.
Zaczął się tydzień, a ja już marzę o weekendzie.
Skłamiecie, jeśli powiecie, że wy nie.
Wczoraj w nocy, gdy bezskutecznie usiłowałam zasnąć...
L:Bardzo bezskutecznie, zwłaszcza, że słychać było każde twoje przekręcenie się na lewo, na prawo, uderzenie łbem w poduszkę...Normalni ludzie nie mogli przez ciebie spać!
Że słucham? Od kiedy to braciszku zaliczasz się do tej normalniej połowy świata?
*Len wzrusza ramionami i wychodzi, po drodze kradnąc puszkę ze składziku Shina*
To się Czerwony wnerwi...
Wracając - z nudów zaczęłam wymyślać głupoty nad głupotami. A potem przypomniała mi się kłótnia Shintaro z Kuroszem (tylko o co im poszło...a, chyba o brak kobiety). A potem... Odezwał się mój tłumiony głos fangirl.
I powstał paring.
ShinKuro.
*za mną stoi Mary*
Ma: o....o....N-nie wiedziałam, że Karu-chan...też...też...jest...
K-kim?
Ma: No...Eee...Fujoshi....
*patrzę w przestrachu*
Mary, to był jednorazowy pomysł, ja zazwyczaj mam opory z paringami, jak się nudzę, wymyślam potworne głupoty, zaklinam cię, nie mów nic Crissie, bo do końca życia mi nie da żyyyyyć!
*Mary patrzy w przestrachu*
Ma: Do-do-dobrze...Obiecuję...
*wychodzi rakiem, a ja wzdycham z ulgą*
No co?

Tak z innej beczki...
 Pierwszy dzień po weekendzie powitał mnie sprawdzianem z WOS-u, wcześniej moja klasa usiłowała go (bez skutku) przełożyć. Samorząd administracyjny, czyż to nie brzmi dumnie?
L: Nie.

Dobra, mam ogłoszenie. Na bloga chamsko mi się chce wcisnąć Potato Salad. I nie wiem, czy mam się zgodzić na jej rebelię tutaj.
L: Ma nie być Dezyderego i będzie świetnie~~
(Cudnie, brata też uzależniłam od tyld. To się rozprzestrzenia szybciej niż infekcja wirusowa~~)
Chyba jej pozwolę tu pisać...

A właśnie! Czy ktoś odgadł mój związek z Calne Ca? Nie? Tak? Hehe, teraz wam nie powiem~~
Pomyślcie...Przewertujcie nety...

Piosenka na dziś:
KAITO, Megurine Luka & Hatsune Miku - ACUTE

Papatki, aniołki i diabełki~~

niedziela, 16 lutego 2014

Ostatni dzień wolności

  Wiecie jakie to jest uczucie kiedy samemu się wie, że coś dobrego ma się skończyć w przeciągu następnych kilkunastu godzin? Chodzi mi o te uczucie niezadowolenia wymieszane z depresją poważnego stopnia i gigantycznym strachem który przewraca ci żołądek, tak to uczucie odczuwam właśnie teraz.
  Zgadnijcie więc komu się kończą ferie zimowe i jutro musi zawalać na piechotę do jakże nieszczęsnej szkoły oczekując przyprawiającego o zawroty głowy sprawdzianu z języka polskiego, dział- średniowiecze z tego co jeszcze pamiętam? Tak JA. A co robię miast uczyć się i odrabiać zaległą pracę domową? Oglądam filmiki na jutubach ryjąc się na cały dom z pewnym psychopatycznym, czarnowłosym seryjnym zabójcą. Chodzi mi o polskie wersje yugiohtas czy jak to tam się nazywa. (Marik [Genialność Sebastian Ishtar Trzeci] i Bakura w ich wykonaniu rozwalają system)
  Mam piękne nołlajfofskie życie.
Tak to nic nowego się nie stało od piątkowego wpisu... Ah! Tak! Pewnie się zastanawiacie czemu jeszcze żyję! Oto odpowiedź: zielonego pojęcia nie mam! No chyba że nieświadomie jestem teraz duchem i straszę po internetach, co ty o tym myślisz Kuroś?
K: *patrzy na nią ze zniesmaczoną miną*  Małpo co ty znowu ku**a brałaś?
  Tak czy siak mogę pisać więc łatwo się mnie nie pozbędziecie~~ Kurcze muszę się oduczyć stawiana tego falującego znaczka, to jest zaraźliwe. Serio. Karuś jest przykładem.
  Znacie tą nową japońską meme co ostatnio lata po internetach? Tą z parasolem i byciem ze swoją ukochaną osobą  śnieżny dzień. Jest dość popularna...

Śliczna co nie? Raz widziałam taką jedną z Shinem tylko, że pod obrazkiem pisało, że 'Biedny chłopiec mówi o szaliku który otrzymał od ukochanej' czy coś  tym stylu. A jak wpatrzyło w głąb obrazka to było widać sylwetkę Ayano w oddali... Ostatnio usłyszałam od Shintaro, że jestem okrutna, ciekawe czemu? Nieważne~ Na dzisiaj to koniec.
 Papatki ludzie!

Dzień niby-normalny...

Ale jak może być normalny, skoro zostałam zagnana do kościoła? Nieogrzewanego, na godzinę 9:00. Owinięta moim nowym super-hiper-mega-przeuroczym czerwonym szaliczkiem dzielnie wytrwałam te...em...kurczę, nie jestem pewna, ale chyba 50 minut...Zabrałam podpisik w książeczce bierzmowanego i sruu! do domu.
Obecnie w domu pitrasi się pyszniutkie jedzonko (słodka kapusta, mój fetysz!)
L: Jeden z wielu...
Oj tam, czepiasz się~~
Jak wpisać w Google Grafika frazę dotyczącą Hiyori, to większość fanartów pokazuje jej śmierć poprzez przebicie żelaznym słupkiem, ktoś zauważył?
*Hibiya zagląda mi przez ramię*
Hi: Co zauważył?
*zasłaniam sobą ekran*
N-n-n-nic...Hibiya, możesz stąd wyjść? Momo cię chyba szuka...
*faktycznie słychać nawoływania naszej idolki*
Hi: Ha-ha. A myślisz, że po co to wszedłem? Ukrywam się przed nią.
Serio? No to proszę, moja szafa stoi przed tobą otworem.
*12-latek rozpromieniony pakuje się do środka i zamyka drzwi akurat w momencie, kiedy do pokoju ładuje się młodsza Kisagari*
Mo: Widziałaś Hibiyego? Chciałam go zabrać na miasto, zaczyna brać zły przykład z mojego starszego brata...
Jasne, kuli mi się w szafie.
*Momo z radością otwiera szafę i ciągnie naburmuszonego 12-latka, który zdążył posłać mi spojrzenie w stylu "Jeszcze tego pożałujesz")
Muszę chyba poinformować Crissie, że Kuroha psuje nam słodkiego Hibisia.
A ja straszę czerwonego sobą. Konkretniej moim nowym zakupem.
L: Nie baw się w Ayano, a przyzwyczai się do szalika u ciebie.
*wywracam oczami*

Wracając - gotowi na jutro? Bo ja nie. Chyba się nie zwlokę z łóżka....Mam geografię, religię, WOS, niemiecki i polski (kolejność nieprawidłowa). Dobrze, że tylko do 12. Może wytrzymam.

Piosenka na dziś:
Calne Ca - "Bacterial Contamination"
Właaaśnie~~Mam dla was ciekawostkę. Calne Ca ma pewne powiązanie ze mną, oczywiście, nie powiem teraz jakie. Może sami zgadniecie?
jakby co, napiszę w następnym poście~~
Sayonara, kochani~~

piątek, 14 lutego 2014

Dzień Patrona Ludzi Psychicznie Chorych (czy coś w tym stylu)

  Taaaak... chcecie wiedzieć jak 14 luty wygląda w oczach nołlajfofskiego otaku-singla?  Anime. Cały dzień spędzony na oglądaniu Kyoukai no Kanata (Hiroomi chcę twój zestaw szalików) i Noragami (Yuki nawet nie wiesz jaki kałajaśny jesteś). Dodatkowo próbowałam porobić jakieś kosmiczne rzeczy na photoshopie (błagam zabierzcie to coś ode mnie).
 W naszej chałupie jaką Karuś dzieli z mną i nieistniejącymi w normalności martwymi dzieciakami ten dzień też wyszedł dość 'normalnie'? Nie bardzo - 'normalnie-nienormalnie', to jest lepsze określenie. Zacznijmy od starszego Kisaragi'ego, na widok Karusi w czerwonym szaliczku chłopaczyna zamknął się w pokoju. I tak był przygnębiony bo nikt mu nie dał czekoladek. Nie wiem, ja miałam mu dać ale jakoś miałam WIELKĄ ochotę na czekoladę, hehe. W przeciwieństwie do niego Momoś miała góry czekoladek. Szczęściara. Albo i nie, część dała mi, znając moje uzależnienie~ Podobnie było z Kano, Seto i Konoszem, ale to nic do śmiechu. Fangirlsy mogą być straszne. Straszne. Prócz Maryś, ona jest najsłodszym stworzonkiem w całym wszechświecie mimo, że jest fangirlsem. Wczoraj razem z nią i dziewczynami topiłyśmy czekolady by porobić mniejsze czekoladki w kształcie zwierzątek. (i małych ciężarówek dla Hibiyi, pomysł oczywiście mój~) Te paczuszki wyglądały tak słodziutko ^///^, byle by się to opłaciło w Biały Dzień albo zabije chłopaków.  Nikt nie chciał robić jednak czekoladek dla Kurosia więc on pozostał be niczego... heh. Nie martwcie się droga gimbazo zafundowano mu truskawkowe pocky obwinięte czerwoną wstążką.  *przychodzi wyżej wymieniony*
  K: Kuźwa jak się to gówno rozplątuje?!
I wciąż męczy się z opakowaniem... Daj to inwalido. *rozplątuje* W dzieciństwie łańcuchy choinkowe nie były dla mnie przeszkodą.
  K: Co ty pieprzysz?
Nic nic~ Szczerze nie mam nic więcej do powiedzenia prócz tego, że serio chcę szaliki Hiroomi'ego... i Hiroomi'ego też jeśli można... Ale Akihito też jest słodziakiem >.<
Na koniec Crissie chcę wam życzyć Wesołych Walentynek i pokazać walentynkę jaką zrobiłam dzisiaj~
 K: Jak. To. Zrobisz. To. Cię. Zabije.
Tak więc jeżeli znajdziecie gdzieś tam moje martwe ciało to wiedzcie, że zostałam zabita przez Kurohę bajuśki~


Walentynki i czerwony szalik.

Ohayo, kochani! Najlepszego z okazji Dnia 4-komorowego Narządu.
L: Nie możesz normalnie jak człowiek napisać "Wesołych Walentynek"?
Nie. Ktoś dziś obchodzi owe święto? Ja nie. Ja imprezę mam jutro (15 luty - Dzień Singla~~)
Właśnie...Jutro mam też te cudne-w-mordę-jeża-na-Chiny-mi-one-kursy przygotowawcze do egzaminu...Kolejne kilka godzin spędzone w szkole, po 90 minut z biologią i polskim...
L: Nie narzekaj, jesteś z tych przedmiotów dobra, aż trochę ZA dobra...
Dobra, zamykam się.

Jestem dziś podjarana jak Shintaro na dziale z coca-colą w supermarkecie.
Sh: Co, jaki jestem?
Shin, wyjdź z pokoju. I tak teraz cię nie wpuszczę na internet.
*Czerwony wychodzi jak niepyszny, obrzucając mnie złym spojrzeniem*
Wracając, ruszyłam dziś na podbój rynku miejskiego...I znalazłam szalik. czerwony. Taki, jakiego szukałam!
L: Już trzy godziny mnie nim razisz po oczach, zluzuj!
Nie ma mowy :3

Dobra, póki co kończę. Żeby nie było, że zapomniałam, macie piosenkę...

Piosenka na dziś:
KAITO - I Wish They'd Just Die (tak bardzo w klimacie XD)
Okay, wołam Crissie, niech też się pochwali dniem~~
Sayonara!

środa, 12 lutego 2014

Oh

Hejka~~
Jako, że Karuś zakazała mi wstawiać tu zdjątek martwych ciał bo się jakoś o bloga martwi będziecie musieli słuchać paplania nołlajfa. Serio. Co jest nie tak z martwymi ciałami? 
  K: Mnie się pytasz? A właśnie masz trupa w piwnicy.
Nosz kuuuurdę znowu?! Wiesz jak to capi w chałupie!
  K: Zainwestuj w odświeżacz. I kup więcej pocky. I większe mieszkanie. Zamek najlepiej. Taki z salą tortur.
Tak bo ja codziennie w lotka wygrywam. A pocky w Kaliszu nie dostaniesz. 
  K: To się przeprowadź. Ten świat jest dziwny, jak jeszcze byliśmy w animowanej Japonii to było lepiej.     Sklepy z pocky były na każdym zakręcie, stare babki nie lały cię torebkami wrzeszcząc 'bezbożniku', dresy nie chciały się lać po nocach bo jesteś bishem (oczywiście wciąż leżą martwi w uliczce), a ja nie musiałem mieszkać z niezdrowo psychicznie wariatką i jej hikikomori bratem! Chociaż fangirlsy za mną nie latają, jedyna dobra rzecz. 
Wow ty to masz problemy, jak widzicie dobre dzieci nie bądźcie psychopatami zabijającymi ludzi albo skończycie w innym wymiarze jak ten oto osobnik. Nie ma nikogo kto by go lubił, jest zupełnie sam i skazany na cierpienia Polskiej kultury. 
  K: Bo ty jesteś lepszym przykładem. Nołlajf  zj*w tym momencie wiedząc że zacznie przeklinać jak stary marynarz crissie wepchnęła go do szafy zamykając na klucz* 
Dobra gimbazo kochana na dzisiaj koniec!~  I pamiętajcie nie idźcie w ślady Kurohy, to źle dla was i waszego zdrowia!

*macha łapką*

Od dziś oficjalnie, dogłębnie i po koniec tego route'a i wszystkich innych, w których żyję, będę nienawidzić Excela.
*Len drapie się po głowie*
L: A czy już wcześniej go nie nienawidziłaś?
Uff...Owszem. Ale teraz nienawidzę go tak, że chciałam hantlami z siłowni szkolnej coś roztrzaskać.
L: jedno kilogramowymi...
Wzięłabym wszystkie i już 10 kilo miałabym...

Poza tym staram się dobrnąć do weekendu...
L: spędzonego w towarzystwie kursów...
Nie pocieszaj mnie.
Ale w sobotę jadę na rynek szukać szalika. Stoisko, w którym ówcześnie pokładałam takie nadzieje, zawiodło mnie na całej linii. Sprzedawało nie szaliki, a kominy...
Ale nic tam. Spróbuję kiedy indziej.

Piosenka na dziś:
Hatsune Miku - Fictional World
Odmeldowuję się i idę przymusić Crissie, by czymś postraszyła dzieciaki tu zaglądające. Sayonara!

wtorek, 11 lutego 2014

Ohayo~

Hej, jestem crissowa ale większość mówi mi crissie. Nieważne czy z dużej czy z małej litery. Serio. Jestem tutaj przez to, że Karune zaproponowała pisanie bloga razem, czy coś... a skoro taki nołlajf jak ja ma dużo czasu to czemu nie? Dość o tym. Mieszkam z Kurohą (tak tym czarnym psycholem, nie nie zabił mnie jeszcze bym straszyła w internetach) od gdzieś początku roku jak mnie pamięć nie myli. Nieważne. Będe tu pisać różne podobne do tego co pisze Karuś dzienniki/zwiady/opisy/idkjaktonazwać.  Więc... to na tyle, Czarny pożegnaj się ładnie.
K: Nie.
Oh dobra. Zgnijesz w piwnicy. Baju ludzie~

niedziela, 9 lutego 2014

Wspomnienia z wyjazdu ku podbijaniu Łodzi~~

Konbanwa, Minna.
Jak mija niedzielka? Miło? Mam nadzieję~~
Całkiem niedawno powróciłam z Łodzi (musiałam zwrócić tableta, odmawiał współpracy...). Szczerze? O 9 rano jechało się znacznie wygodniej i szybciej, niż po 14.
Ale - rozkopy, wiadomo.
Zaczynam rozumieć, czemu nasza polonistka czasami się spóźnia na lekcje.

Upiłam się z radością sorbetem (niebiesko-zielony~~), obejrzałam wystawę kotów (dziś Światowy Dzień Kota, świętujemy!) oraz zachodziłam w głowę, gdzie u licha podziało się MD. Lista:
-Kido - Empik, dział z płytami;
-Kano - szukający rozpuszczalników (nie wiem, co planuje, ale chyba chodzi o szczypiorek, który wciąż ma na głowie);
-Seto + Mary - w zasadzie szli tam, gdzie ja, ale jakoś traciłam ich z oczu...
-Momo + Hibiya - wszelkiego typu sklepy z odzieżą (biedny Hibiya...)
-Shintaro - Tesco, dział wyładowany colą (miał do mnie potworne pretensje, gdy siłą go stamtąd zabierałam)
-Ene - MediaMarkt (nie zdziwię się, jeżeli coś im się tam aktualnie zepsuło...)
E: wypraszam sobie!
Telefon i tablet już poszły na gwaranta, dzięki tobie.
Kontynuuję:
-Konoha - trzecie piętro, piętro "bufetowe" (zostawię bez komentarza...).
Całkiem niezłą mieli rozrywkę. Znaczy chyba.
Ki: ujdzie.

Jutro znowu szkoła...Te porywające, 45-minutowe wykłady na tematy kompletnie losowe, podczas to których będę walczyć z sennością...Taa, zapowiada się cudowny dzień...
Dość marudzenia! Prawdopodobnie już wkrótce stanę się posiadaczką czerwonego szalika!
Tylko muszę go kryć przed Ziemniokiem...

Piosenka na dziś:
IA - Revenge Syndrome.

Odmeldowuję się!

czwartek, 6 lutego 2014

Gomen, Gomen, Gomen

Wybaczcie ci, że tak długo nie pisałam. Ale...
-zepsuł się tablet (powód bliżej nieznany),
-miałam szlaban tygodniowy na net (L: znowu...)
Summa summarum...Wynik znany.

Skończyły mi się ferie, zaczęła gehenna szkolna...Aż zazdroszczę Crissie, że teraz ma wolne ;__; *le mod zazdrości on*

Ale bilans wypada dobrze, trzy czwórki w trzy pierwsze dni~~
Za dużo nie napiszę, nie mam teraz pomysłu co pisać...
Ale nie zapomnę o piosence~~

Piosenka na dziś:
Hatsune Miku -  "Blind Astronaut"(cover Natsushiro Taka'aki)
Póki co odmeldowuję się, kochani~~