No czeeeeeść...
Znowu zawaliłam, tak, wiem. Zostawiłam biedny dorobek samemu sobie. Ostatnio często zdarza mi się zostawiać swe twory, by te żyły na osobisty rachunek. Co ciekawe, te wtedy się rozpadają jak
Proszę o nieocenianie. Po prostu nie działo się nic godnego udokumentowania.
Prócz tego, że naprawdę zaczynam bać się mojego polonisty, a żarty na temat zdobywania u niego dobrych ocen wywołują moje odruchy zwrotne posiłków.
Oczywiście nadal nie znoszę mojego informatyka, nadal jestem mangowcem, za dwa miesiące kończę pierwszą klasę liceum (Boże, co ja w niej w ogóle zrobiłam przez ten rok?!???!), staram się uczyć japońskiego i tego typu pierdołki.
Ponadto to zła kondycja zaczęła dawać o sobie znać, nawet dostanie się na drugie piętro to mordęga i coś nie do zniesienia. A nawet odwiedziłam lekarza - wszystkie wyniki w doskonałej równowadze, psiamać.
L: Ruszaj się więcej...?
... Taa, żebym zeszła na zawał?
L: Za młoda jesteś na zawał.
I za stara, by zmienić swą niechęć do ćwiczeń fizycznych. Dalej będę zrzucać wszystko na organizm, że jest beznadziejnie wątły i słaby, i że szukam nowego egzemplarza. Jak Harook.
L: Tylko nie skończ jak on.
...
W niedzielę zdobyłam artefakt Jelenich Rogów, wyszło na jaw, że z Aji jesteśmy spokrewnione (tylko wciąż nie wiemy, czy mamy wspólnych krewnych)...
Co jeszcze mam napisać?
L: Lej wodę jak na rozprawce.
Kiedy ja nie umiem! Znaczy, na rozprawce to proste! Nie tu! *panikuje i chowa się pod ławkę*
L:... W porządku, to ja przejmę stery.
L: Siostrzyczka ostatnio ma rozłam w ekipie, jedna osoba dostała bana od reszty za swoje niezrozumiałe zachowanie, na Satanistę jest wkurzona [że Karu, nie ekipa] za pewien tekst, na Karu ktoś jest wkurzony... Nic nowego. Rodzice dalej dają jej szlabany, ciągle o coś się obija i zdobywa nowe siniaki. Niedawno odkryła uroki penetracji przestrzeni zielonych, teraz niemal codziennie ciągnie psa na pola (które z niejasnych przyczyn są mniej więcej w środku miasta. No, zgoda, ten obszar jest położony na trasie wyjazdowej do Łodzi, zatem tu może kryć się odpowiedź na pytanie o usytuowanie tychże pól. Nie wiem, podobnie jak siostra nie rozumiem geografii), gdzie ten łapie kleszcze (chyba albo łapie je na skwerkach bliżej domu).
Dobra, oddawaj to.
*Len wzrusza ramionami i idzie do automatu z napojami*
Ehh. Faktycznie, jest tak z tymi terenami chyba-nie-uprawnymi.
Ponadto nadal piszę. Jak najęta. Do końca tygodnia muszę wrzucić rozdział siódmy opowiadania z KagePro, a dostałam szlaban na internet! Zatem muszę pisać w notatnikach na urządzeniach multimedialnych, a potem kopiować teksty.
Męczące, tak trochę.
Ale zbiorę się i napiszę to diabelstwo!
Piosenka na dziś:
Angel Beats (LiSa dokładniej) - Ichiban no Takarimono (nie "Taberimono", bo to oznacza "coś do zjedzenia". Taka tam moja pomyłka sprzed jakiegoś czasu...)
Ganbatte kudasai!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz