Posty tylko od jednej osoby:

sobota, 14 listopada 2015

Starość bardzo nie radość

No cześć. Blog, wbrew pozorom, żyje, nie zdechł, co widać po tym, iż posta piszę po niedługim czasie od publikacji swojego ostatniego. Muszę dziś kopnąć w rzyć Potato i nakłonić łagodnie Crissie na wpisy. A jeśli Ziemniaczna się obruszy za nierówne traktowanie - kochana, na każdą działa co innego. Zresztą mam tylko jede kijek i jedną marchewkę, tak wam wyszło na drodze eliminacji.
Kompletnie nie ogarniam swojego żywotu na ten moment. Za cztery dni wybije mi kolejny rok bliżej do śmierci, fizyka mnie, z wzajemnością, nie lubi, mam kilka razy dziennie crash emocjonalny i rozmyślania "Co ja robię na biochemie", " Dla mnie tylko Mac", "I tak umrę". Chyba zaraz ubiorę się, wyjdę na zewnątrz i położę się w poprzek ulicy, mam na to wielką ochotę.
Jest ciężko, tak naprawdę od zeszłego roku wydarzyło się więcej przykrych rzeczy niż pozytywnych. Ogólnie czuję się już jak kobieta w wieku bardzo średnim, oczekująca tylko emerytury albo zawału. Nawet kręgosłup mnie strzyka, a kolana grożą jakimś niefajnym numerem w stylu przesunięcie rzepki czy coś w podobie.
Jeszcze mi tylko do góry smutów brakuje tej nakładki na kolano, a do tego cielsko chyba dąży.

Zapewne powinnam łaskawie umilknąć, jeśli do powiedzenia nie mam niczego choć trochę antydepresyjnego, ale hu kers. Tego bloga i tak mało kto czyta, a ja sobie chcę poprzeżywać kryzysy wszelkiej maści. Należy mi się.
Wszyscy mają problemy.

Dobra, nie, serio nie mam nic lepszego do powiedzenia. Jak mówiłam, zagonię tu Crissu i Potato, ja się odmeldowuję, bo utopię wszystko w swych gorzkich łzach i ogólnym nieszczęściu.
I UGH TEN DURNY TELEFON NĘDZNA IMITACJA MOJEGO FRANCISZKA SPIEPRZYŁ MI KARTĘ PAMIĘCI, CIERPIĘ.

Piosenka na dziś:
Hatsune Miku English - Goodbye

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz