Posty tylko od jednej osoby:

niedziela, 1 czerwca 2014

Świat mnie nienawidzi ale ja też skurczybyka nie lubię.

 Siemka. Dawno nie pisałam, chyba, nie chce mi się sprawdzać. Dużo też nie napiszę bo jak zawsze mam lenia.
 Ostatnio się dużo działo...
Szkoła: Prawie codziennie sprawdzian. A na niedosyt mam dwa zagrożenia.
Dom: Biedna Crissie znowu jest spychana na dalszy plan bo jej gówniany braciszek jest ważniejszy. *le nastoletnia emowa deprecha*
Nety: Mam blokadę pisarską i nie mogę zacząć pisać Kwiatów. Mam pomysł na nowy projekt i chyba zacznę kontynuować jeden sprzed kilku lat. To znaczy zaczęłąm pitolić z Karusią o snach i mi się przypomniał ten jeden szalony o magicznych przejściach i smokach... To znaczy. Dawno dawno temu kiedy Crissie miała jeszcze obsesje na Khr i nie znała idealności innych wspaniałych animców itd miała dziwny sen.
Zaczęło się od tego, że wyłoniła się wodnego/glutpatego portalu (patrz Gwiezdne Wrota, kolejna obsesja i praktycznie jeden z niewielu seriali jakie oglądałam) w dziwnym budynku rodem z minekraftu. Nie mogła się poruszyć wszystko szło jak na autopilocie. W dziwnym glutowatym portalu jakaś syrenowata postać do niej coś zaczęła pieprzyć ale nie pamiętam co dokładnie. Po wyjściu z minekraftowej budowli znalazła się w dobrym Kaliskim parku (od strony przedszkola gdzieś w kierunku drewnianego ostu/parkowego) ALE. Stała tam dwójka chłopców, do tej cholernej pory pamiętam że jeden był białowłosym chłopcem z anime, tylko, że miał coś pod wzór fioletowe oczyska (nie to nie był Byakuran ><) i miał taki wredny złowrogi uśmieszek. Drugi wyglądał na genderbendową wersje mnie albo starszą wersje mojego brata. Wiecie brąz kłaki, piegi takie rzeczy. Ale był spokojniejszy i miał ładny uśmiech.
Była to noc, chłodna bo się wtedy trzęsłam, chłopacy szli na przodzie. Ten z wrednym uśmiechem się odwrócił i spojrzał na mnie krytyczne. Powiedział wtedy do mnie coś takiego 'Co jest? Może cię ponieść księżniczko?' Zignorowałam to i poszłam szybciej by im dotrzymać kroku. Następnie znaleźliśmy się na pustej przestrzeni (pomiędzy weterynarzem a placem zabaw na tym wzniesionym terenie) i wtedy szlag wszystko trafił. Wredny zaczął pieprzyć głupoty i nagle z rzeki oddalonej o pare/parenaście metrów wylała się woda i nas zalała. Kiedy woda opadła nie było żadnego z nich ale za to pojawił się stwór jak duch stróż Hao z Shaman Kinga tylko, że niebieski i musiałam z nim walczyć z miały minecraftowym mieczykiem. Wygrałam oczywiście.
Wiem brzmi to jak z dupy wyjęte ale to SERIO mi się śniło. Opisałam ten sen dokładnie po tym jak się obudziłam. Do tego dochodzi jakieś wspomnienie z maską ale tu się moja pamięć urywa.
I wiecie co? Ten wredny i się śnił raz jeszcze, jak moja stara klasa mnie goniła z zamiarem zabicia mnie wciągną nie do klatki schodowej i zaczął całować. Wiem to też brzmi jak z dupy wzięte. Ale no cóż Crissie ma dziwne sny.

EDIT~
Dobra jako, że wczoraj musiałam nagle kończyć nie miałam czasu na dokończenie mojej idei. Tak więc pomyślałam 'a czemu by nie napisać o tym'?!  ALE wygrzebałam wczoraj starszy gimbazjalny zeszyt gdzie po części miałam już zapisany rozdział. Przeszła mnie ciasteczko należy się tobie. Czytając to pojęłam że większość moich pomysłów pochodzi jakowo z moich snów, a ja cały czas byłam nieświadoma! Tak więc spisałaam sobie wczoraj na karteczce dyszke moich najbardziej zapamiętanych snów. Ze dwa czy trzy z nich pamiętam z czasów kiedy Crissie była jeszcze na tyle malutka że się pod ławę chowała. No ale nie chce wam pieprzyć o tym zbyt dużo.
Realny Świat: Rozjaśniłam sobie końcówki :3 Dupny pomysł jeśli się zamierza ściąć na chłopaka za jakiś miesiąc czy dwa. Na parę dni przed ścięciem chce je przefarbować na zielono~ Mam ciemne włosy więc tylko końcówki byndą zilone.

Dobra myślę że to koniec. Baju. Teraz na serio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz