Posty tylko od jednej osoby:

sobota, 15 listopada 2014

Nevermore

Witam. Pobiłam osobisty rekord, pisząc post za postem, dzień po dniu... coś nowego.
Aaa, sporo się działo, więc jak tu nie uzupełnić bloga?
Sprawa no. 1 - zostałam posiadaczką sporego psa o szorstkiej sierści, podobno mieszanka z terierem, w drodze paplania mamy i odpowiedzi moich oraz taty zyskał imię Borys.
Labradora (który mógł zostać Wasylem), czy jak mówi Potato, babladora, ze schroniska odebrał jego właściciel. Bowiem taki istniał.
A Sasha okazał się nazbyt charakterny i pewnie nikt w domu nie dałby sobie z nim rady.
Taty uwagę przykuł natomiast czworonożny olbrzym, w którym zakochaliśmy się wszyscy.
Dopiero co wróciłam z urodzinowej pizzy. Podsumowanie? Nigdy więcej chyba nie pokażę się w Krowim Placku. Radosna ósemka (a raczej szóstka, dziewczyny z klasy nie cudaczyły jak reszta. Okej, Teniya też nie) zaproszonych narobiła mi sporo wstydu (TAK! WŁAŚNIE TAK.) Dobrze, że pracowników bawił nasz widok.
Dostałam uroczą pluszową pandę, której nadałam imię... Monokuma XD (drżyj, II LO w ***. Oto nadchodzi uczennica z pluszowym misiem). I podręcznik do nauki japońskiego (jaram się jak sucha kłoda). I książkę (kunsztownie zapakowaną w gazetę, serdeczne dzięki, Syriusz). I słuchawki. I mnóóóstwo słodyczy. I śliczny obrazek od Yuushi-san (Fajna_Dziewczyna). I szczęśliwą bransoletkę od Teniyi. I pendrive Potato z Equestria Girls - obiema częściami xD
Oprócz robienia mi wstydu, było genialnie. Na koniec dotarliśmy do Carrefoura. Tam mieliśmy udawać normalnych, ale coś nam nie wyszło.
Yuushi została moją matką. Syriusz też. Na czyjeś zdziwienie, czemu mam tak dużo matek, odparłam "Jak wiadomo, sukces ma wielu ojców, a w moim przypadku to matki.". Pitulę bzdury, dobrze mi z tym.
Wspominałam, że po drodze wyśpiewywaliśmy durne piosenki i darliśmy dzioby? Gucio (papuga mamy) sam by się nas wystraszył.
Na wtorek zdałoby się kupić trochę cukierków. Żeby klasę poczęstować. To w porządku, XY (soł macz xD) z mojej klasy, gdy miał urodziny, przyniósł smakołyki.
Jestem trochę zmęczona. To po tym wszystkim... jak na razie, zdaje się, że Borys mnie bardzo polubił. Cieszę się. Nie mam już nic ciekawego do powiedzenia.
W tym miejscu chcę pozdrowić Shi, Ajiatę, Crissu i resztę przyjaciół, którzy nie mogli być z nami w mieście i jeść trzech pizz.
Piosenka na dziś:
Kagamine Len - Justitia of Life (nie pytać, czemu to, nie mogłam niczego innego wymyślić xD)

2 komentarze:

  1. Papuga mamy... Której? Jeszcze raz sorry za zniknięcie. Po incydencie z firanką czasem Znikam...

    OdpowiedzUsuń