Bry wieczór, moi mili, martwi towarzysze. Pragnę chamsko zawiadomić, iż zostało zaledwie siedem dni do Wielkiego Powrotu, a tenże tydzień obfituje jeszcze niektórym w poprawki czy tam zaliczenia. Mocno trzymam za was kciuki. Ja sama mam tylko psychicznie przygotowania przed nową szkołą.
Temperatura nagle stała się całkiem normalna, czego w sumie nijak nie witam. I tak przesiaduję większość czasu w domu, usiłując przytyć przy ciastkach i czekoladzie. Osiągnęłam kolejne dno, w telewizji oglądam głównie TVN i tamtejsze jakże mądre, pouczające paradokumenty. W zasadzie to i tak tylko jakieś-tam tło dźwiękowe, znacznie bardziej interesuje mnie wyświetlacz telefonu.
Jeśli miałabym podsumować te wakacje, to zapewne pierwsze słowo użyte przy ocenie brzmiałoby "bezproduktywne". Nie zrobiłam kompletnie nic, rozdział 9 KagePro wrzuciłam po... dwóch miesiącach...? Nieistotne *macha ręką*. Poza tym ćwiczyłam tylko skille rysownicze (ha, powoli wygrywam z anatomią!), czytałam HomeSuck (oczywiście po polsku, bowiem ja w engrisz nie umiem), readery (tu zmuszona po angielsku ze zdumieniem odkryłam, że powoli je ogarniam), maltretowałam ludzi i zalegałam bezużytecznie na kanapie. A taka ambitna byłam na początku lipca, a tak do szukania roboty się rwałam... Dorosłej mnie nie wróżę świetlanej przyszłości, chyba że ta zmądrzeje.
L: Widzę to.
*ignoruje brata* Za rok nie ma wymówek. Forsa na studia (kłamczucha, ty potrzebujesz tego na swoje zachcianki) sama się nie odłoży. Akademik też nie jest tani, zatem... No, po wakacjach piszę aplikację do Maca, żeby wyprzedzić ludzi w kolejce xD
Uhh. Świadomość, że na własne życzenie wpakowałam się w kompletnie obce, nowe środowisko wywołuje u mnie skurcz żołądka. Nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Jak zostanę odebrana. Najlepiej byłoby, gdyby nikt nie zwrócił na mnie uwagi, tyle powiem.
Dzisiaj... razem z Ziemniak, Satanistą i Lucjuszem buszowaliśmy po opuszczonej fabryce. Obiłam sobie biodro, widziałam świetne graffiti i straciłam czucie w nogach. Czy tam siły. Do końca tygodnia chyba nie dam się namówić na jakikolwiek wypad. Ugh. Ale muszę kupić podręczniki i zeszyty. I artykuły biurowe. Rodzicom tego nie pozwolę zrobić. To wiąże się z wyjściem. Na zewnątrz... Chyba budzi się we mnie fobia społeczna czy inne diabelstwo. W zasadzie rozważam karierę hikikomori. Otak, zero oglądania współklasowiczów, zero przemieszczania się, zero życia. I tak go nie umiem rozegrać, więc mogę siedzieć na tyłku w domu i tyle.
Kończę emosić. Ludziska, ostatni tydzień, warto go twórczo wykorzystać, czyż nie? Na pożegnanie życzę dobrych siedmiu dni~
Nie mam piosenki :c
Brak we mnie motywacji i jest ciut za późno~
I tak was kocham ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz