Potato zachciało się, by wszystkie Ałtorki bloga opisały swe wakacje. Wietrzę w tym próbę dowartościowania swojego zmarnowanego czasu, ale być może ją się nie znam, hę?
Zresztą to mało istotne. Grunt, że pisać trzeba.
Rettsu gou...!
Zacznijmy może od faktu, że to chyba jedne z najbardziej zmarnowanych wakacji w moim życiu. Kompletnie bezproduktywne.
By to ładnie podsumować, sparafrazuję cytat nadesłany kiedyś przez Shintaro: "Śmieci wychodzą częściej niż ja" (przy czym cały cytat odnosił się do świadomości bycia gamerem. Do półetatowego hikikomori jednak też to pasuje).
Mój pies miał częściej wyjścia na zewnątrz niż ja (tia, no zgadnijcie też, kto go musiał wyprowadzać w te rekordowe upały. Na pieprzoną godzinę). Len wychodził częściej!
L: Errata. Wierutna bzdura. Chowałem się przed słońcem.
*macha rękoma jakby odpędzając muchy* Niechby nawet. Moje najdalsze zapuszczenie się poza bezpieczny obszar domu wywiało mnie do Łodzi, skąd udało mi się wywieść tylko odciski. W sumie... widywałam się jedynie z trzema osobami - Potato, Yuushi i Syriusz. No i Shintaro wpadł w odwiedziny.
Poza tym ćwiczyłam trochę skille rysownicze, anatomia ssie już mniej, zatem teraz będę próbować swych sił w układaniu ludzi w pozach. Potem nauczę się rysować całą resztę.
Pogrążałam się w fandomach. Pogrążałam w ambitnych pomysłach pisarskich. Pogrążałam się też w desperacji i paringach CanonyxReadery/OC. Doszłam do wniosku, że psychicznie mam lat 14-15, a wszystkie metryki kłamią. Doszłam do wniosku, że nienawidzę tego lepkiego upału, w którym musieliśmy żyć przez dwa miesiące.
Wakacje w zasadzie zakończyły rok pełen... "atrakcji". Tia. Te dwanaście miesięcy... przyniosły mnóstwo innowacji. Mnóstwo zła. Tak w zasadzie cały czas czułam się jak na wariackiej karuzeli, z której nijak nie mogłam zejść, by odetchnąć. Nieważne, jak bardzo mnie mdliło, jak wiele razy traciłam orientację, musiałam siedzieć. Siedziałam nawet chętnie, póki czułam, że mam tam swoje miejsce.
Ale je straciłam. Zatem w końcu zsiadłam.
Ahh. Przestaję smęcić. Podsumowując - wakacje były kiepskie, męczące i tak dalej.
Boję się potwornie jutra. Nowej klasy. Uhh.
W ogóle ja i Potato planujemy otworzyć analizatornię blogasków. Nie umiemy tego, ale hu kers. Będzie śmiesznie. Chyba.
Piosenka na dziś:
BRADIO - Flyers
Życzę powodzenia jutro!
zapraszam na naszą strone historia piłki nożnej
OdpowiedzUsuń