Bry.
Owszem, dawno mnie nie było.
Ale kto tam by się martwił.
Dziś mam zamiar opisać swoje całe wakacje.
Już zacznijmy od tego, że mój zmysł czasoprzestrzeni się nieco zagiął i dla mnie te 2 miesiące mijały jak rok. Ale to bardzo dobrze. No, zależy na które momenty wakacji się patrzy.
Lipiec obfitował w wyjazdy nad rzeki, stawy itp. Byłam nawet 3 dni pod namiotami (o czym chyba wspomniałam...
*sprawdza*
A nie, jednak nie, nevermind.)
No to byłam pod namiotami na 3 dni. Z rodzicami, ciocią, młodszym kuzynem i znajomymi tate. Dla mnie to były 3 dni mordęgi. Pilnuj grilla, idź umyj naczynia, uważaj na kuzyna... Nieważne, że jest tylko ROK młodszy...
3 dni bez internetu, na szczęście miałam telefon i Harry'ego Pottera. Mogłam sobie trochę poczytać, ale co to za czytanie, jak co chwila zawracają głowę?
Jeszcze najlepsze było to, że rodzice wybrali sobie taki weekend, który był deszczowy ;-;
Ale na szczęście zimno nie było.
Prócz moich licznych prób topienia się nad wodą to raczej nic takiego w lipcu się nie działo.
A, no i spędzałam dużo czasu z Lucjuszem i czasem z Satanistą...
Z anime obejrzałam:
No Game No Life
Ao No Exorcist
Highschool of the Dead
Bikini Warriors (zaczęłam)
Chciałam jeszcze Re-watchować Death Note, ale jakoś brakło mi chęci :/
Teraz trochę o sierpniu.
Cóż, takiego okresu nie miałam jeszcze nigdy.
W sensie, przez większość sierpnia byłam poddawana działaniom silnych emocji.
Zwykle staram się omijać temat sfery BARDZO prywatnej na blogu, ale tym razem mogę wam trochę posmęcić, bo why not.
Cóż... Mój chłopak (tak, Potato ma chłopaka) zrobił mi małe świństwo, przez co miałam małe problemy, załamałam się i wgle, ale między nami już ok...
Ale ze mną zaczyna być coraz źlej (polska mowa być gumowa)... W sensie, czuję, że mogę mieć początki depresji, ale nie chcę iść do psychologów, bo zaraz zrobi sie szum, rodzice bedą szaleć i wgle, a tego nie chcę.
Zresztą, wiadome jest, że depresję trzeba ostatecznie pokonać samemu, a inni mogą tylko nam trochę pomóc... A psychiatra tylko przepisze leki i sobie radź.
A leki nie zawsze działają.
Cóż, nevermind... Postaram się nie zabić, by móc dalej tworzyć i wkurzać was swoją obecnością.
D: I TAK NIKT TEGO NIE CZYTA.
Wiem, Dezy, wiem :v
Krótko mówiąc: Szkoła może się zacząć, ale żeby nauki nie było xD
Ocena wakacji w skali GurgoRecenzji: Neutralna z plusem.
Ave!
@Edit:
Przez zawirowanie czasoprzestrzenne zapomniałam wspomnieć o tym, że przez wakacje od czasu do czasu prowadziłam samochód... Tak żeby się już nauczyć prowadzić i wgle...
Prawie zaliczyłam drzewo i studnię xD
I nadal mam problemy z odpalaniem...
Nie mam pojęcia jak ja zdam prawo jazdy ><
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz