Eh.
Pisanie.
Jakaż to jest wielka męka.
Ok nieważne, w jedną noc mogę wklepać kilkutysięcznego fika to chyba nie powinnam marudzić.
Zajmijmy się głównym tematem naszych rozważań, czyli dzisiejszym dniem. Mamy 31 Sierpnia 2015, ostatni dzień tegorocznych wakacji.
Psychiczna męka dla osób nielubiących szkoły. Teraz możecie się zapytać 'A kto ją lubi?!', na pewno nie ja. A zważając, ze jeszcze nie mam załatwionych żadnych książek czy nawet zeszytów to mój stres jest podwojony. Fakt, że moja klasa może być złączona z klasą dupków potraja ten stres. A wiadomość, że będę mieć w tym roku szkolnym praktyki na jakich będę musiała się socjalizować poczwara go.
Ah trzecia technikum cóż za wspaniały rocznik~
Wakacje udało mi się spędzić głównie w domu, z ewentualnymi wyjazdami pod namiot. Kiedy budzisz się zmarzniętą około piątej rano a jedynym źródłem ciepła jest drapiący koc babuni i termos z lajtową herbatą zaczynasz dopiero zauważać jak wiele masz w życiu.
Jezu.
Ale to poważnie brzmiało.
Na moją niekorzyść na początku sierpnia odłączyli mi internet, przez co miałam bardziej ograniczony dostęp do... sieci. Znaczy, ciągnę teraz na sąsiadkowym wifi jak zawsze. Dopiero po jakiś dwóch tygodni mój szanowny papcio uświadomił mnie, że wifi w laptopie działa... no cóż...
Od tamtej pory muszę się dzielić MOIM OSOBISTYM LAPTOPEM z dwoma innymi osobami, czyli czeba było pokasować całe porno. Ale w czasie kiedy siedziałam znużona w moim jakże chłodniutkim pokoju poprawiłam trochę mojego skilla w rysowaniu... i wzięłam się za opka jakich widocznie więcej nie ruszę. So... yeah.
Nie będę dużo pisać bo jak już wspomniałam, dziele się laptopem i mam wyznaczone godziny panowania.
So baj~
Crissout!
Myśl dnia: 'Mam ochotę przeczytać serie Percy Jackson... ale jak skołować kasę na to...? Może zarządzę sobie całego kompletu na urodziny.'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz