I nie nie będzie to krótka notka pełna cracków i weeaboostwa.
Okej może będzie.
Parę godzin temu wróciłam z jedno-nocnego wyjazdu na ryby na jaki zaciągnął mnie mój kochany ojczulek.
Z początku byłam nastawiona na 'TAAAAK WRESZCIE SIĘ WYRWE OD GNOJKA' (czytaj: mojego brata), i szczerze wczorajsze popołudnie spędziłam na opalaniu się i próbowania rozłożenia namiotu. Jakimś cudem tata wziął stelaż do parawanu a nie do tego namiotu przez co... efekt końcowy był taki, że nocowaliśmy w żółwiopodobnym płaskim szałasie.
Ale chociaż materac był mięciutki, co tam, że spędziłam pół godziny i połowę zebranych przez ostatni miesiąc kalorii na pompowaniu go. Najgorzej było jak taki jeden półmózg zaczął skakać po nim kiedy to ja już się wygodnie rozłożyłam. Wieczór spędziłam robiąc w moim personalnym reader insercie z OnS i opowiadaniu bazowanym na Alicji w Krainie Czarów. Zciągnęłam ją sobie z Gutenberga na tableta, na szczęście moje engrishowe skille są na tyle dobre by zrozumieć co tam ałtorek napisał.
Inną część czasu spędziłam wabiąc kurę jaka magicznie wyszła z krzaków przy brzegu, nazwaliśmy ją kurą ninja... i jutrzejszym rosołem. Niestety z samego rana znikła.
Dzisiaj rano obudziłam się jednak koło piątej, co jak oświadczył mój tata, straszliwie zmieniło mój charakter z wesołej cynamonowej rolki na zrzędliwego kota. Zmieniło się kiedy tylko wręczył mi czekoladowego rożka.
Wróciłam dość zdechnięta, dostałam ochrzan bo nie chcę iść z rodzicami na urodziny jednego wujka. Potem babcia się na mnie fochnęła, bo nie chciałam z nią iść na grilla do drugiego wujka...
Wkurzyłam też gnojka bo czemu nie, robimy sobie na złość prawie zawsze. Istnieją jednak pojedyncze momenty kiedy się dogadujemy.
A tak ze wcześniejszego czasu to... praktycznie nie wyłaziłam z domu, bo po co.
Jedynie z psem albo do empika szukając za nowymi tomami Pandory i Are you Alice?, moje gusta w mangach są bardzo proste, jeżeli są bazowane na Alicji w Krainie Czarów to od razu dostaje obsesję.
Teraz zamierzam wstawić tą feelsową część posta, więc możecie ją równie dobrze ominąć.
Ostatnio moja samodzielnie wykryta depresja zaczęła na nowo dawać we wznaki.
Co znaczy, że samodzielna? Że sama twierdzę że ją mam co może być fałszem ponieważ nie byłam u psychiatry by to wykryć.
Jak staram się do niego dotrzeć to rodzina mi mówi bym nie przesadzała. Albo twierdzą, że to kto inny potrzebują takiej wizyty a nie ja.
Whatever.
Ostatnio czuje się dość ociężale, chociaż to też może być i wina pogody.
Nie mam chęci na nic, samo otwarcie mangi, co niegdyś sprawiało mi wielką radość, jest teraz jak ciężkie zadane położone niefer na moich barkach.
Nie wiem jak się z tego wyleczyć, nie wiem czy będę mogła odzyskać chęci by żyć, jeszcze z miesiąc temu wszystko było w normie. Jednak ostatnio ta pustka jaką czułam lata temu w gimnazjum powróciła. i nie mam pojęcia co z nią zrobić. Nie chcę zbytnio powrócić do bycia tą osobą jaką byłam wtedy, cały światopogląd by mi się załamał.
A ja chcę pozostać wesołkiem ><
Inna feelsowa rzecz, straszliwie się stresuję wynikami z egzaminu, w poprzednim poście opowiadałam, że go oblałam. Przez co się cholernie boję, jestem uznawana geniuszem w mojej klasie, jak teraz wszystko zepsuje to wiele osób się na mnie zawiedzie.
Szczerze to stresuje się ogólnie szkołą.
Co ja, ta nieśmiała cynamonowa rolka będzie robić na praktykach skoro jest taka tyciusia i nieśmiała. Albo jak załatwię sobie książki jeśli jestem spłukana. A co jeśli ktoś postanowi mnie wyśmiać.
Mou nie lubię szkoły!
Dobra nie chce mi się już pisać.
ZROBIŁAM TO ZDJĘCIE KURY
CHŁOPCY Z KAMIGAMI NO ASOBI TO MOI NOWI MĘŻOWIE
PLANUJĘ KOLEJNĄ WIZYTĘ U FRYZJERA
CHCĘ POPŁYWAĆ NA MATERACU
AMEN
crissout
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz