ELO ELO H 2 0, Siemanko ludziska ja jestem... No wiecie chyba kim jestem xD.
Może bez zbędnych wstępów...
D: Który i tak jest długi...
D: Który i tak jest długi...
Ciii! Powiem wam, czemu wszystko przeciwko mnie...
1. Włosy
Chciałam sobie dzisiaj uczesać włosy w koczka, ale za każdym razem jak robiłam moją sprawdzoną metodę, to nie wychodziło. Po piątym razie poddałam się. I tak już byłam spóźniona na autobus.
2. Autobus
Kiedy już wsiadłam w jakiś inny (kolejny, który na szczęście był o 7:44), to wlókł się jak Karune na WF-ie (sorki za porównanie, ale taka prawda czasem xD)... Dopiero o 7:55 byłam na przystanku najbliżej szkoły, ale i tak musiałam wędrować jakieś 500m (mimo tego, że szkoła zbudowana jest za kościołem na największej ulicy w naszym mieście, to wszystkie autobusy mają swój przystanek 500-600m od budynku, chociaż istnieje taki, który zatrzymuje się POD kościołem, ale jeździ raz na ruski- albo niemiecki- rok.), wic trafiłam do szkoły po 8:00. Na szczęście nie miałam wpisanego spóźnienia, ale i tak to było złe.
3. Kolega. (D: tego nie musicie czytać, bo to paplanina zdeterminowanej nastolatki)
Dokładnie chodzi mi o taką jedną rumuńską gnidę (tak go nazywamy z Karu). Kiedyś (dawno dawno temu, kiedy jeszcze chodziły po świecie dinozaury...) coś mi strzeliło do łba (chyba tn skrzydlaty gołodupiec, który nie umie strzelać strzałami pełnymi największego shitu świata- miłości i szczęścia-> tak chodzi mi o kupidyna) i jakoś zaczął mi się on podobać. A że ja (niestety) miewam słowotok, to kiedyśtam napisałam temu panu list (tak, miłosny... D: fuj!), który, jak zapewne się domyślacie, wysłałam. Jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy gadać, ale nie wspominał o tym liście. Ja zaczęłam sobie uświadamiać, że z niego gnida (i to rumuńska- serio, tak trochę jak rumun wygląda)... No, ale wracając do dzisiaj... Tak zaczął rozmawiać ze mną o tym liście (teraz!) i jeszcze rozmawiał o jakieś innej, z którą się codziennie "wita"... Ta laska jest od niego dwa lata młodsza, ale wygląda, jakby miała podobne IQ jak on, więc wychodzi na równię. No, teraz wy pomyślcie... Gościu, w którym się podkochiwałyście WYŚMIEWA wasze uczucia i jeszcze mówi o innej... Wkurzające. I to strasznie.
4. Katar
Nie chce przejść...
Dobra, teraz ta sytuacja na historii, o którą tak namiętnie prosi Karu...
Jak to każda zaczęła się spokojnie. Do czasu, gdy pan F nie zaczął się interesować "bandą baranów" (czyt. naszą klasą) i przeglądać nasze rzeczy leżące na ławkach. No, może nie dosłownie, ale patrzył czy nie mamy telefonów na ławkach albo w łapie. Jako, że uczennica Kowalska (nazwisko zmienione) miała takiego pecha, że przekładała telefon z jednej kieszeni do drugiej, a on ją przylukał to nic. Zabrał jej też słuchawki, które miała tylko przewieszone przez kark (niby słuchała muzyki). Schował je do TYLNIEJ! kieszeni spodni. A jako, że były to słuchawki uczennicy Nowak (też zmienione nazwisko), które Kowalska pożyczyła, to Nowaczka zaczęła spokojnie (na początku) rozmawiać z panem F, który nic sobie z tego nie robił. Prosiła go, żeby chociaż położył je na biurku, bo może je złamać, czy coś (nowoczesny sprzęt tak może mieć wgle?), ale on jak uparty osioł nie chciał tego zrobić. Nowak tłumaczyła, a on nic. Zdenerwowała się bardzo i zaczęła mówić głośniej, bo pewnie myślała, że nie słyszy. Ale on jednak mówił: Nie. Wszystko skończyło się tym, że uczennica Nowak została "uspokojona" -7 z zachowania za wszczynanie awantur. Słuchawki odzyskała, ale jak wychowawczyni porozmawiała z panem F. No cóż. Bardzo miła Historia... Nie ma co.
Dobra, ja się już nie rozpisuję, bo widzę, że tego sporo. Chyba więcej, niż zwykle...
Pioseneczka na jutro:
RedFoo- Let's Get Riddiculous
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz