Witam was dzisiaj moje Ziemniaczki nieco zmarznięta. Po prostu skusiłam się na wyjście na zewnątrz, bo pogoda była taka ładna i słoneczna, a potem robiło się coraz zimniej... No ale, że było śmiechowo, to zostałam tak do teraz. Według termometru jest 3 st. powyżej zera. Super. Wczoraj, jak wracałam z tego kosmicznego spotkania dla bierzmowanych to było podobnie. Tylko, że dzisiaj do domu miałam 3 minuty, a wczoraj z 10 ;_;.
Ale na szczęście, patrząc na pogodowe wróżby, widać, że robi się powoli coraz cieplej... Ciekawe o ile się to sprawdzi.
Dobra, ja dzisiaj nie o tym. Chociaż temat mówi co innego. Nevermind.
Dzisiejszy dzień w szkole był nawet OK. Edebleee i matma jak zawsze, z angielskiego miał być sprawdzian, ale nie było, bo pani zapomniała skserować, a religia i historia zleciały szybciutko. No, może dlatego, że przez obie ostatnie lekcje czyściłam kredki koleżanki z ławki. Serio. Miała je trochę pobrudzone (takim czarnym czymś, nie wiem czym, pewnie innymi kredkami), a ja, używając nożyczek zdrapałam to (aż zdziwiłam się, jak zobaczyłam kolory). No, parę razy drapnęłam za mocno i zdarłam cały "lakier", ale to nie widać z daleka. A później wzięłam jedną ze swoich (kolor skóry bodajże) i zaczęłam szaleńczo ją drapać nożyczkami. O dziwo, nauczyciel nie zareagował. Może dlatego, że był zajęty osobami z ławki za mną, które kolorowały (!) kolorowanki. Jedna bodajże Tarzana-Avatara, a druga Królewnę Śnieżkę. Belfer się czepiał, mimo tego, że w sumie siedziały, nie odzywały się i malowały (ja czasem na historii też rysuję i nie ma wontów do mua...). Żeby pojąć logikę tego człowieka, trzeba naprawdę się postarać. Tak samo jak jego wychwytywanie do odpowiedzi. ("Dzisiaj jest piętnasty luty, dlatego zapytam... Jana Kowalskiego"-tak, nazwisko zmienione. W sumie, to nie jest jakieś dziwne, tylko, że ten Jan Kowalski ma numer w dzienniku W OGÓLE nie związany z dniem/miesiącem/rokiem ani żadnymi ich przekształceniami.)
Uhh... Można by kończyć, bo muszę się wziąć za prezentację z zajęć technicznych. Oh, jeszcze jutro WF ;_; i zajęcia z siatkówki z "ojcem dyrektorem"... Wcześniej chodziłam na te w czwartek, ale w środę mi się teraz bardziej opyla.
Dobra, żegnam was. Papa. Dezy się dzisiaj nie odezwie, bo znów siedzi w mentalnej piwnicy. Pewnie dostał kosza od Kurohy. No nic.
Piosenka na jutro:
EWR- Dotknąć Cię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz