Cześć. Witam was dzisiaj z bolącą głową i gardłem, więc będzie krótko. Chyba.
Dzień jak co dzień... Nie chciało mi się iść do sql, ale wybłagałam tylko magiczną kartkę o nazwie zwolnienie z WF-u. Zawsze coś...
No ale może zacznijmy od początku... Pierwszy Polski... Oddawanie wypocin zwanych sprawozdaniami, a ja (o dziwo!) dostałam 5- (byłoby 5, gdyby nie głupi błąd "zwycięztwo"), chociaż trudziłam się nad tym tylko 3 godziny (na zmianę z fb i YT), ale co tam...
Potem Majma... Oczywiście obie serie wypocin sprawdzone (sprawdzianiki i karniaczki). Z obu mam 5. Tu akurat nic nie o dziwo (D: KUJON!). Może i byłam nieco weselsza (mimo kaszlu...), ale za to był to Dementor na Karu (wyssał z niej całe szczęście). Warczała całą chemię i trochę techniki, ale potem udało nam się ją trochę rozśmieszyć. I doszedł mi kolejny projekt do tworzenia- kuchnia niemiecka (na technice mamy teraz "zajęcia kuchenne", więc stąd to), tylko, że na za tydzień...
Potem Angielski i Biologia, które minęły szybciutko, a na koniec... INFORMATYKA (dam dam daaaam!). Niby lubię grzebać w kompach, ale ten przedmiot mnie najbardziej wkurza. A raczej nauczycielka. Chodzi mi o p. Dankę oczywiście. Mówi o nas ogólnikowo(co mnie najbardziej wkurza, no bo ja niby jestem na tym samym poziomie co reszta klasy? Bitch please, oni nie potrafią rozróżnić głupiego BBStyle od HTML... Bez obrazy Karu), tłumaczy tylko raz i to z prędkością karabinu, robi "sprawdziany" po miesiącu od ostatniego "powtórzenia" i ciągle nam robi ten cholerny pakiet Office... Aż się nim rzygać chce... Ale mimo wszelkich uprzedzeń było w miarę spokojnie. (oprócz kwestii, że nasza klasa jest słabsza od klasy "B" i że z nią się lepiej pracuje... Karu chyba nie wspominała o tym, że "wspaniała klasa B" w ostatnim tygodniu jechała na trójach z pracy, kiedy u nas były ze trzy 5, parę 4 i reszta 3...)
Nevermind...
Teraz siedzę i choruję. Wczoraj gdzieś koło godziny 19-20 złapał mnie taki atak kaszlu, że aż mnie żebra po tym bolały... Serio. Coś czuję, że nie wyleczyłam się do końca z ostatniego przeziębienia i tak jest...
Eh, to chyba wszystko na dziś...
D: Ja nie mam nic do powiedzenia, ale zapraszam na mojego aska...
Nie ma tu chamskiej reklamy, idź się reklamować gdzie indziej! I to jest MÓJ ask...
D: Teraz mój.
Nie, bo wciąż mój.
D: Mój!
Mój...
D: Mój, bo ci go zabrałem!
Ehh... I tak ja mam do niego hasło...
D: Pamiętaj o groźbie spustoszenia w głowie...
Ok, ok. Ale i tak jest mój...
D: MÓJ!!!!!111
*kaszlę* Nie będę się z tobą kłócić, bo wiem lepiej! On był jeszcze mój, zanim nie znałam Crissie... A Karu była tylko ziomkiem z klasy...
D: Meh. *wychodzi*
Tak, to już na pewno wszystko na dziś. Żegna was kaszląca i szmarkająca PotatoSalad.
Piosenka na jutro:
Gigi d'Agostino- BlaBlaBla (bardzo porażający tytuł...)
PS
Mój obrazek, który dostał 6-:
Pienkne, prawda?
Dobra, buźka ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz