Hejo ziemniaczki.
Tak, czuję się źle. W sumie już mi lepiej, ale to co działo się 4h temu to była MASAKRA.
Wszystko zaczęło się od rana...
Spóźniłam się na autobus i musiałam na łeb na szyję lecieć potem do szkoły. To akurat nic.
Pierwszy był polski. Oddawanie sprawdzianów z wojny i okupacji. Dostałam 3. W sumie spodziewałam się tego, bo klasówka poszła mi masakrycznie... Chyba 3,5 punkta brakowało mi do 4. Super.
Potem fizyka, na której mnie zaczęła boleć głowa (klasa gadała za głośno...). Pani zebrała nam zeszyty, mam 5 ^.^.
Potem angielski, który wzmocnił mój ból głowy, bo pisaliśmy próbne rozszerzenie. Ale w miarę ok był.
No i niemiecki, który był taki jak zawsze.
A potem historia ;_;. Od wrzasków pana F głowa potężnie mnie bolała, tak, że ledwo co ogarniałam matmę, która była ostatnia...
Jeszcze do tego dostałam 3 z sprawdzianu z HISTORII! Rozumiecie? Średnia z 5,40 spadła mi na 4,71 ;_;.
Podobnie z polskiego- z 4,5 na 3,9 ;_;.
Nie wiem jak ja się wyrobię z tymi ocenami do końca roku szkolnego... Toć to tylko 3 miesiące...
Przyszłam do domu i coś pękło. Usiadłam w mentalnej piwnicy i skuliłam się w kłębek. Trochę posmuciłam, ale zaraz z odsieczą przyszło gg i ON :P Mój "kabanosek" (nie pytajcie) pomógł mi wyjść z doła i teraz normalnie sobie funkcjonuję. Chyba...
No a Dezy chce zrobić rozwałkę w domu Criss... Ciekawe jak mu to wyjdzie. Już wyszedł...
C: Pewnie wróci jutro podrapany...
Albo nie wróci...
C: Yay!
Nie bądź wredna, Cathy...
No ale jest chyba spoko, a życie toczy się dalej...
Do jutra :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz