Witajcie Ziemniaczki. Znów nie pisałam wczoraj, boooo...
Jak wróciłam ze szkoły po 8 lekcjach (mimo tego, że na ostatnich dwóch nie byłam, bo pani od muzyki mnie zgarnęła na śpiewanie- nie byłam na informatyce i WF-ie :D), to od razu szybko prace domowe i na Youtuby. Skończyłam już 3,5h live z pierwszego dnia, a czekają mnie jeszcze następne 4h z drugiego i trzeciego. No cóż...
Kurczę, znów zaczęłam pisać tu, a nagle powiadomienia na fb, ktoś zadaje pytanie na ask-u i pełno innych pierdółek. No, chyba to ominę. Ale tak kusi >.>
D: Po prostu nie zwracaj uwagi na pasek u góry.
Ok, ok, nie będę.
Dzisiejszy dzień nie różnił się od innego czwartku za bardzo, więc po co o nim pisać? Historyk darł się tak samo, Karune żarła się tak samo, Teni narzekała tak samo. Nawet pogoda była taka sama. Tylko oceny były inne.
Dostałam 6 z Historii (~^.^)~ Serio. Z "pracy na lekcji". I po 4+ z sprawdzianu i kartkówki z niemieckiego (Niezapowiedziana karkówka. Om niom niom.).
Oh i przypomniało mi się, po co piszę tego posta.
Przez ten cały tydzień zrobiłam tyle błahych i głupich błędów, że powinno się mię do pierdla wsadzić.
D: Możesz iść zamiast mnie następnym razem...
Nie? To tylko przenośnia?
Ale wracając... Zaczęło się od angielskiego i najprostszych błędów, takich jak pomylenie niepoliczalnych z policzalnymi (od dzisiaj vegetables jest niepoliczalne...). Potem chemia i moje pomylenie właściwości kwasu octowego i palmitynowego ;_;. A najgorzej- dziś na matmie. Pisaliśmy sobie egzamin próbny (przedostatni, YaY!) i przy jednym zadaniu pomylił mi się bok trójkąta i jego wysokość ;_;. Całe zadanie poszło w diabły i 4 punkty jestem w plecy. Super. Obniży mi średnią.
D: Przesadzasz.
Nie, nie przesadzam. Dwie czwórki wagi 3 i średnia z chemii spadła mi z 5,2 na 4,98 ;_;. To nie fair!
Dobra, nie będę was dobijać. Albo i siebie. Idę "czytać" Świętoszka, bo trzeba. Dobrych snów :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz