Tak, zdaje się, że tak.
Sh: A co, planujesz do następnej być martwa??
O raju, nie!
Po prostu po bierzmowaniu istnieje bardzo (bardzo, bardzo, bardzo, bardzo) duże prawdopodobieństwo, że w moim przypadku będzie to "sakrament pożegnania z Kościołem" (słowa jakiegoś księdza...).
Tak w ogóle dzień nie był zły, ale...po mszy św. miałam w planach wysadzenie czegoś w powietrze, albo chociaż fagocytację kogoś.
Bowiem wyglądało to tak...:
- Ksiądz nr 1 na samym początku mszy usiłował nakłonić nas do śpiewania (ja w tym czasie chowałam pyszczek w kurtce, żeby nie wydać z siebie głosu);
- Ksiądz nr 2, prowadzący mszę, zacinał się podczas sprawowania jej (no, nagle milkł w losowych momentach...);
- Ksiądz nr 3, prowadzący kazanie, chyba zaciął się, bo wciąż w koło Macieju gadał o tym samym, a ponadto wyrywał nas do odpowiedzi (aż mi się podstawówkowe rekolekcje przypomniały...*żadna łezka w oku się nie kręci, nie znosiłam podstawówki*).
A o 8:00 musiałam pisać rozprawkę. W jedną godzinę! Myślałam, że mi mózg wybuchnie.
Awww, w niedzielę (ponoć) jadę do Łodzi po odbiór tableta! *skacze w górę jak wariatka*.
Oki, poza tym...Nic dla was nie mam. Żadnych rewelacji...Gomen, ale moje życie nie jest wcale ciekawe.
Piosenka na dziś:
Namune Ritsu (dobrze to napisałam...?) - Stomach Book (takie tam, niszczące psychikę i podające w wątpliwość zamiłowanie do książek...Hehe...Z-za rok kończę 17 lat...M-mam okulary...He-he...K-kocham czytać....
L: O dobry Jezu....)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz