Gratuluję tym, którzy tu zaleźli. Trzeba nie lada odwagi...rozkoszujcie się obecnością w węźle route'ów
środa, 31 grudnia 2014
Szczęśliwego Nowego Roku!
I co z tego? Mogę pisać co mi się podoba.
D: Meh, jak chcesz... *wychodzi*.
No, wreszcie spokój.
Skoro dziś jest koniec roku, a ten był bardzo emocjonujący i zmienił nieco moje życie, chciałabym tu oficjalnie podziękować paru osobom. Tak, wiem, bierze mnie na sentymenty (to może przez to, że mnie głowa boli), ale jednak "prawilnie" by było złożyć takie podziękowania.
Dziękuję wszystkim czytelnikom tego bloga, za wytrzymanie ze mną tego niecałego roku, chociaż fajnie by było jakbyście też komentowali :D
Dziękuję Karune, również za wytrzymanie ze mną całego (kolejnego zresztą) roku. Za wspieranie mnie i takie tam. O, i za zaproszenie mnie na tego bloga, po moich namowach.
Dziękuję Criss, za te askowe rozmowy i w sumie to wszystko, bo mamy słaby kontakt ze sobą...
Dziękuję Sataniście-Zboczuchowi za psucie już ledwo zipiącej psychiki. I za zapoznanie z Arką Satana.
Dziękuję Lucjuszowi za pomoc i wspieranie mnie w trudnych chwilach. I za wytłumaczenie mi co to są trytytki.
Dziękuję Dezyderemu za niszczenie marzeń wszystkim wokół i za bycie najzaje... Ej! Kto podmienił tekst?!
D: To nie ja!
Wiem, że to ty...
I teraz nie pamiętam za co miałam ci dziękować...
I na koniec: Dziękuję panu R. (vel KoDeR), który i tak tego nie przeczyta (sama się o to postarałam), ale jednak mu dziękuję. Za zapoznanie mnie z osu. I tylko za to mogę mu podziękować.
Dobra, koniec ckliwej części. Teraz ta mniej ckliwa.
Wczoraj byłam na spotkaniu z Lucjuszem. Wracając do domu okropnie przemarzłam i dziś obudziłam się z bólem głowy, zatok i każdego mięśnia w ciele. Z nikłym entuzjazmem przywitałam swój zestaw chorobowy. Już jest lepiej, ale nigdy nic nie wiadomo. Szprycuję się witaminkami, żeby powrócić do poprzedniego stanu.
Nie chciałam być chora na Nowy Rok ;-;
Dobra, kończę już, miałam się tak nie rozpisywać (i tak dużo nie napisałam, Dah!), chcę wam wszystkim życzyć tylko Szczęśliwego (i lepszego) Nowego Roku.
piątek, 26 grudnia 2014
Wesołe niech będą święta...
Hej. Tak, dzięki mnie na pamiętnikach pojawiły się posty od Criss, Shi i Karu.
No, bo święta w końcu.
Przed końcem roku prawdopodobnie dostaniecie jeszcze jeden post ode mnie. No, nie wiem, czy tylko jeden, ale jeden na pewno.
Dobra, może zamiast składać życzeń, pochwalę się, co dostałam na święta.
Słodycze, książkę "Zniszcz ten dziennik", słodycze, ubrania, słodycze, kosmetyki, misia i... wspominałam o słodyczach?
D: A potem narzekasz, że jesteś gruba...
MILCZ!
Dobra... Moje osiągnięcia świąteczne:
1. Chodzenie spać o 1:00 i wstawanie o 10:00- zaliczone.
2. Dobicie 1000 pp (ponczków pepi) w Osu!- w trakcie realizacji (już 935 pp)
3. Korzystanie z eventów świątecznych (Like a Nerd)- zaliczone.
Do końca roku zrealizuję drugie osiągnięcie.
*Teraz przychodzi moment w którym nie wiem co mam pisać.*
Dobra, wiem.
Ostatnio (czytaj: Wczoraj) przypadkowo pobrałam dziwną piosenkę na Osu, z nadzieją, że to jakiś fajny dubstep...
https://www.youtube.com/watch?v=MGPj8e4Hnz4
Tu macie link.
Wesołych Świąt.
czwartek, 25 grudnia 2014
Wesołej Hanuki, Dyngusa i... Chyba święta pomyliłam...
Dobra, post zrobiłam, Potato się odczepi.
L: Nie zrobi tego, bo wypowiedź nie jest rozwinięta.
Ehh...
Cóż, za oknem plucha i wiatr, nasze województwo ma zagrożenie porywistymi podmuchami. A ja to już dziś odczułam, wyszedłszy z psem na godzinny spacerek. Podejrzewałam, że albo mnie wywróci, albo zawieje do zamarznięcia.
I tak dłońmi nie mogłam ruszać pięć minut po powrocie.
Powiem zdanie, które może sprawić, że zwątpicie, iż jestem oryginalną Kaerune.
JA CHCĘ ŚNIEGU ;W;
Bo pozjeżdżałabym na sankach...
L: Dobra, gadaj, kim jesteś.
...
O Wigilii Klasowej napiszę tyle, że zaszpanowałam dwoma japońskimi kolędami. Koleżanka mi przygrywała jeszcze na skrzypcach, zebrałam brawa.
Dobra, zgoda, fajnie się poczułam, że ludzie pozytywnie odebrali to moje wycie.
L: Niektórzy aż za dobrze. Grzyyyybek....
Nie wspominaj mi o nim. Jeszcze raz usłyszę pytanie "Czy przyjmiesz mnie do znajomych" z jego gęby, to faktycznie mu ją obiję.
L: Mhm, obiecanki cacanki, siostrzyczko.
Wiecie co? Święta mam zamiar zmarnować na no-lifieniu.
Co jest utrudnione z tytułu zepsucia się tego przeklętego tabletu.
Już trzeci raz w rok od zakupu musiał iść na gwarancję. Coś mnie trafi za czwartym razem.
Czeka na mnie internet, trzy różne ciasta, soki...
I perspektywa kilkunastu dni wolnego, do 7 stycznia.
Chyba zbzikuję, nie mam za dużo do roboty.
L: Oprócz czytania Makbeta, uczenia się frazalków na angielski, uczenia się EdB, kończenia Danganronpy Part 1...
Już mnie tak nie pocieszaj.
Właśnie obiecałam sobie, że do końca liceum nauczę się japońskiego w stopniu komunikatywnym...
Zauważyłam, że sporo ludzi zaczęło odpowiadać na Stories RPG (strona na FB do... no, opowiadań role play.)
Pewnie to skutek świąt.
A tak swoją drogą, słowem końca...
Czytelnikom życzyć chcę udanych świąt, w gronie rodziny, bishowatego i bardzo bogatego Mikołaja, muzyki, spełnienia marzeń i pijanego w sztroc Sylwestra. (to od Kłody)
Przekazałabym życzenia od mojej chemiczki, ale udaję, że to porządny blog, zatem je pominę. I zastąpię formułką "miłości dookoła was".
Piosenka na dziś:
Kiyoshi Kono Yoru (w klimacie - to japońska "Cicha noc")
środa, 24 grudnia 2014
I tak chodzi tylko o prezenty
Wszyscy mówią ''wesołych świąt, ''czasu spędzonego z rodziną'', ''pysznych potraw'' et cetera...
Lecz ja wiem, że tak naprawdę, dzieci (czy tam młodzież, jak kto woli) czeka tylko na kasę/prezenty.
Nie mam nic przeciwko temu, ba, sama przecież nie jestem świętą krową :0
Niestety, smutnym jest to, że im jestem starsza, tym mniej prezentów dostaję, czemu?
Albowiem, dorośli myślą, że im starszy dzieciak jest, tym mu bardziej zależy na rodzinie i jedzeniu...
Z tym nie moge się zgodzić (no, przynajmniej w moim przypadku) ponieważ, dorastająca młodzież myśli tylko o tym jak:
-> Zdobyć jak najwięcej rzeczy
-> Mieć spokój od hałaśliwych bachorów
-> Nie przejeść się
-> Zostać samemu z komputerem
-> Mieć wolne od szkoły
(jeżeli się mylę, proszę mnie poprawić)
Wracając do tematu, czemu dorośli myślą, że dzieci (te do 7 roku życia) woląprezenty od czasu spędzonego z rodziną? Nie wolą, ponieważ one i tak codziennie mają gwiazdkę, niezbyt obchodzi ich kolejny pluszak, wolą pobyć z fajną ciocią co się z nimi bawi...
Czemu to piszę? Bo mam dość tych ludzi którzy mówią, że dla nich w świętach chodzi o mile spędzony czas z rodziną (oczywiście, nie przeczę w istenienie takich ludzi)...
P.S. Pewnie to wszystko co napisałam nie ma łądu i składu XD
Ho Ho Ho
Chciałabym wam wszystkim życzyć wszystkiego co dobre i najlepsze i bezalkoholowe.
Nie wiem czemu życzę ludziom trzeźwego nowego roku ale co tam.
U mnie świętami pachnie od kilku już dni. Woń grzybków, smażone ryby, wielki nóż wbity w łeb karpia, groch z przecierem niewinnie stojący w lodówce.
Choinka jarzy po oczach na niebiesko, z lampkami to były akurat jaja.
Potrzeba było dwóch dużych kobiet i jednego gnojka do ich rozplątania.
I tak nie rozplątaliśmy do końca :D
Zarówno powiesiliśmy wielką gwiazdę na oknie.
Specjalnie ją ustawiamy na taki mod że świeci jak policyjny wóz. Iooo iooo iooo~
No i oczywiście, mam ledy na łóżku, znaczy na dole piętrowego łóżka.
Jestem tym strasznie podjarana.
Liek sryusly
Ah
jako, że dane jest mi wyjadanie z garów oddalam się na tajną szpiegowską misje wymagającą ninja skillów.
Muszę okrążyć wrogą smoczycę krzątającą się wśród nieziemskich garów wypełnionymi ambrozją oraz zawrzeć unie z magiem zajmującym się mordem głębinowych potworów za pomocą piekielnych olejów.
Ps
Kto doznał bólu pisania na klawiszach ekranowych niech podniesie łapkę,
drogi bracie/droga siostro łączę się w feelsach.
Amen
Straszliwego Halloween moi drodzy!
piątek, 19 grudnia 2014
Wigilija klasowa i co z tego wynika.
No to tak: Dzisiaj mieliśmy wigilię klasową i tym samym ostatni dzień w szkole w bieżącym roku kalendarzowym (YaY!)
I były prezenty. Wylosowałam takiego jednego kolegę, któremu kupiłam Axe (że perfumy- sam chciał) i rodzynki w czekoladzie (takie dość spore opakowanie). A ja dostałam od niego (tak się zamienił, by mieć mnie) SŁODYCZE! Całą torbę słodyczy. Po. Prostu. Raj.
Po wigilii udałam się z (uwaga, bo będzie tego dużo): Karu, Satanistą-Zboczuchem, Lucjuszem, Marianem i Yuushi (pewnie napisałam to źle, ale nevermind) do naszej miejscówy. Żeby spróbować, czy zadziała hitori kakurenbo (kto nie wie co to- wyguglować!)
No i jesteśmy w tej miejscówce, poszłam się przejść do innej części budynku i nagle okazuje się, że pojawili się właściciele tego budynku (wspominałam że nasza miejscówka jest opuszczonym budynkiem? Nie? To teraz wspominam). I na kogo trafili? Na mnie oczywiście. Pytali się mnie jak się tam dostałam i czy ktoś ze mną tu też jest. Nie wydałam reszty, ale jak wyszłam od razu telefon do Lucjusza z instrukcjami. Miałam prawie zawał serca. A wiecie co najlepsze? Że jak wyszli już wszyscy z tej miejscówy, okazało się, że Marian zostawił tam kurtkę (w niezasilonej lodówce- najlepsza kryjówka, nieprawdaż?). I zostało parę rzeczy do wykonania hitori kakurenbo. Lucjusz chciał tam wrócić, ale jak już był niedaleko budynku, podjechała policja. Kolejny zawał...
Potem jednak Marian odzyskał kurtkę i resztę rzeczy.
Z naszej miejscówki poszliśmy oglądać jelenie. Oczywiście słitka z zwierzęciem (bo życie byłoby gorsze bez sweetfoci z jeleniem).
Potem "spacerek" przez las, który trwał 3h. Co tam.
No i to w sumie koniec dnia.
Teraz walczę z nieodpartą potrzebą zjedzenia wszystkich słodyczy naraz. Ale powinno zostać na święta...
Musze się powstrzymywać xD
Dobra, kończę na dziś.
Wesołego Jajka!
piątek, 12 grudnia 2014
Too good. Too pure for this world.
gut
często go zapominam więc nie mam dużo tam napisane
głównie to jak się jaram czytaniem Magi
mogę się nim pochwalić?
oczywiście że to zrobię
możecie mnie znaleźć pod @ughh_fangirls
:3
ostatnio jakoś
stałam się chyba bardziej socjalna
to mnie przeraża
obawiam się tego, że za rok czy dwa będę zupełnie inną osobą
z pogardą patrzącą na swoje przeszłe ja
lol nope
once loser always loser
zaczęłam prowadzić osobny zeszyt z opowiadaniem
będzie to kulturowy miszmasz z Europą spełniającą rolę dupka
feelsy i wzajemne zabijanie się też tam byndzie
i dużo lesbijskiej miłości becoz i ship em so hard
jak na razie zapisałam z 8 stron z czego w połowie to flirty pomiędzy wygnaną szlachcianką a ciotowatym grekiem
a główna bohaterka nawet raz się nie pojawiła :'D
YAAY FOR ME
Aktualnie ostatni tydzień był dla mnie męczarnią.
Tu trzeba się poprawić, tu trzeba odpowiedzieć jeśli chce się mieć piątkę tu uganiać z nauczycielem.
A dupek od wfu straszy jedynką.
Niby wpisał jedynkę na proponowaną, ale zapełniał mnie pare razy że będzie trzy.
Wat da hel?
spędziłam przez to dobre parę dni bez neta
Nienawidze wfu
NIENAWIDZĘ WUEFU
poniedziałek, 8 grudnia 2014
69 post! :D
Na wstępie przepraszam wszystkich czytelników (jeśli w ogóle jacyś som), że nie pisałam postów długo. Powodów jest pare:
1. Opowiadanie
2. Szkoła
3. Nie chciało mi się.
4. Emocje związane z OWC.
Po krótce odniosę się do każdego punktu:
1. Zaczęłam pisać opowiadanie, które mi zajmuje sporo czasu (być może je dostaniecie. BYĆ MOŻE!
2. Nauka i takie tam. Średnia sama się nie podciągnie.
3. Tego chyba nie trzeba tłumaczyć.
4. Polska mistrzem polski. W sobotę o 13:00 twitch.tv/osulive -> Mecz Polska- Japonia. Walka o medal. *szepcze* kibicuje Japonii, ale nikt nie może wiedzieć!
No, prócz tego, co mogę powiedzieć... Miałam dzisiaj mały atak melancholii, chodziłam po domu jakbym nie miała duszy. Znaczy snułam się. Ale już jest ok. Wystarczyło wejść na kompa i pograć w osu! xD
Cholera, nie wiem co wam tu naględzić. O wiem!
Wczoraj byłam w Porcie. Z "Lucjuszem". Było zabawnie, nie powiem xD
Zwłaszcza, jak podszedł do nas człowiek-marchewka i dał nam ulotki, a Lucjusz takie "wezme 3". Dostał 5 ulotek. Ten człowiek-marchewka chyba nie umie liczyć xD
Oh, przypomniało mi się! W sobotę w centrum handlowym były kucyki. Można było sobie zrobić zdjęcie z pucykiem. Ale, oczywiście, ja i Karu nie miałyśmy odwagi xD
Dobra, kończę. Jutro wam napiszę jeszcze coś, bo teraz mam 10000 pomysłów (przesadzam), a nie mam czasu ;-;.
Yamaha! (znaczy Yamatta, ale Yamaha.)
piątek, 28 listopada 2014
Życie po życiu.
Jestem przeziębiona. A raczej czuję się jakbym była bezsilna. Albo jakbym miała zwałę.
Ale nie brałam nic. Żodnego narkotyka.
Czuje, że jestem chora. Ale przyda mi się jakiś odpoczynek.
Po tym tygodniu zwłaszcza.
Ale najpierw dobra wiadomość:
Polska wygrała z Koreą w OWC i w niedzielę grają z USA. To już półfinały ^.^
Teraz moje marudzenie:
Cały tydzień miałam zabiegany. A tu prezentacja z edb, a tu z religii, a tu z godziny wychowawczej (tak, musiałam zrobić prezentację z godziny wychowawczej) i napisać scenariusz na WOS...
A jeszcze znajdź czas na uczenie się Biologii i Angielskiego... No nie da się, po prostu się nie da!
Jako że czuję się jak kapeć już dzisiaj nic nie piszę, chyba, że znajdę siły potem.
Na razie, do kiedyś...
czwartek, 20 listopada 2014
Życie. A raczej jego brak.
Ciekawostka: L z pochodzenia jest ćwierć-Japończykiem, ćwierć-Brytyjczykiem, ćwierć-Rosjaninem i ćwierć Włochem lub Francuzem. Tak. L jest po części Ruskiem.
Koniec ciekawostki.
No i mam sobie tę podjarkę postaciami. I namawiam wszystkich do obejrzenia DN.
Jeszcze wrócę do mojego postu z przed paru dni. Polska w OWC wygrała z Francją z wynikiem 5-1. Ale teraz w niedzielę o 14:00 czeka nas mecz z Koreą Północną- tamtegorocznymi mistrzami. Możemy się pożegnać z pucharem ;-;
Dobra, dzisiaj krótko, bo nie mam czasu i życia.
środa, 19 listopada 2014
Anime Kozły - to czego mi właśnie było potrzeba
postanowiłam znieść te cierpienie pisania po ciemku na ledwo działającym złomie i zrobić posta.
Nie mam nic ciekawego do powiedzenia.
Moje życie można porównać do tych żółtków co spędzają całe swoje życie w jednym pokoju. Tylko że ja wychodzę do szkoły i z psem.
Ale mam tą samą nędzną monotonie.
Bleh.
Jednak ostatnio coś się zmieniło. Taki tyci tyci szczególik którego ledwo można zauważyć.
Zaczęłam chować moją gębę pod pudrem. Znam się trochę na kosmetyce ale nigdy nie próbowałam tego na sobie i powiem szczerze różnica jest wielka.
Mam chropowatą twarz z kilkoma wklęsłymi miejscami, nie mówię że jestem brzydka czy coś. Aktualnie moja seksowność by podpaliła piekło na niebieski kolor.
Tylko chce powiedzieć [pochwalić] że się zaczęłam malować.
Zaczęłam planować fika z oc do kolejnej wspaniałej magi jaką stalkuje.
Tym razem będzie to Magi.
Od pewnego czasu pieprze jaka to wspaniała rzecz ze wspaniałymi postaciami. etc etc
nie moja wina że JEST wspaniała!
Co do fika nie jestem pewna czy go wypuszczę w obieg na necie. Planuje go zrobić suuuuuper długiego nie tylko w sensie liczności rozdziałów a poza tym mam kilka projektów jakie muszę dokończyć [przyrzekłam sobie że skończymy z Karu pierwszą serie opka z DR przed nowym rokiem.... marnie mi wypełnianie tej przysięgi idzie]
Więc jak na razie owe opko jest w formie pisanej na kartkach wyrwanych z zeszytu [w szkole przychodzi mi największa wena] których nawet nie odważe się przepisać na kompa. Nie naraże mojej psychy na takie cierpienia.
Jak narazie wyrażam moją obsesje na punkcie tego tytułu na wattpadzie czytając reader inserty...
ROBIE TO TYLKO BY ZOBACZYĆ JAK SIĘ PISZE ICH CHARAKTERY PRAWDE MÓWIĘ T^T
no cóż to tyle jak na dzisiaj, mam troche do roboty, ale znając mnie nawet nie ruszę się do roboty
no to lece 'czytać' Kordiana~!
niedziela, 16 listopada 2014
Pizza urodzinowa- historia prawdziwa.
Wczorajszy dzień był e-pi-cki!
*mała przerwa na odpalenie epickiej muzyczki*
Moje imprezowanie zaczęło się koło 13, kiedy odebrałam kuzyna Satanisty-Zboczucha (będę go nazywać w skrócie Lucjusz, ok? *tak bardzo Harry Potter*)
No i razem z nim poszłam wygonić Karu z domu, bo musieliśmy iść po napój.
Po. Jeden. Głupi. Napój. Jakieś. 20. Minut. Drogi. Bo. Chciała. Ten. Z. Polo.
Po prostu masakra... No ale Lucjusz poznał troche miasta... Hah, i tak nie wiedział gdzie jest, bo mieszka całkowicie w innym mieście... (Bitch Please, swoje ledwo co zna, a co dopiero ogarniać nasze ^.^)
Ale dotarliśmy tam, gdzie mieliśmy, kupiliśmy co mieliśmy kupić. I znów kawał drogi na miejsce "zbiórki" (tzw miejsce, gdzie każdy wie, gdzie ono jest i dojeżdża tam każdy autobus/tramwaj/bus).
Tam się okazało, że dwie osoby zapomniały, że to dziś jest ta pizza, genialnie xd
Ale dotarły w całości do Pizzerii.
Potem życzenia itp. I tu już się zaczyna zabawa.
Syriusz w swoim telefonowym słowniczku japońskiego kliknęła pierwsze lepsze słowa i wyszło na to, że zamiast "Wszystkiego najlepszego" wyszło coś w stylu "pomyślnej aborcji". Słówkiem dnia została aborcja ^.^
Szczerze, gadaliśmy o wszystkim. O aborcji, martwych płodach itp. A ci obsługujący w Krowim Placku nawet się śmiali z nami ^.^
Już wiadomo też, czemu Karu co roku robi uro w pizzerii xD
Po tym jak się nażarliśmy, poszliśmy do Carrefoura, bo tak. Lucjusz, Satanista i Yuushii chcieli iść na szpital, ale jednak poszliśmy do "parku" (jak to nazwał Lucjusz).
Ale to już bez Karu, Tenii, dziewczyn z klasy Karu i Syriusza.
Krótko mówiąc, nasza czwórka.
Jak wkraczaliśmy głębiej do lasu, to troche zaczęliśmy się bać (mgła, brak świateł, cisza... prawie jak horror). Poprowadziłam wycieczkę do jednej miejscówy, później, żeby się stamtąd wydostać musiałam odpalić latarkę w telefonie (wystraszyłam się cienia drzewa- myślałam, że to kot).
No i cali i zdrowi wyszliśmy z mhrocznego lasu mhroczności.
Chcę tam jeszcze raz ^.^
Oh, już się umówiłam z paroma osobami, że weźmiemy zrobimy napad na driveThru w McDonaldzie... Znaczy zrobimy z kartonu prowizoryczne auto i zamówimy frytki ^.^
Ale to ciiii! Nikt o tym nie wie!
Dobra, psychotropy się skończyły, tera czekam na zwałę. I jutro do szkoły ;-;
Do przyszłości!
sobota, 15 listopada 2014
Nevermore
Aaa, sporo się działo, więc jak tu nie uzupełnić bloga?
Labradora (który mógł zostać Wasylem), czy jak mówi Potato, babladora, ze schroniska odebrał jego właściciel. Bowiem taki istniał.
A Sasha okazał się nazbyt charakterny i pewnie nikt w domu nie dałby sobie z nim rady.
Taty uwagę przykuł natomiast czworonożny olbrzym, w którym zakochaliśmy się wszyscy.
Dostałam uroczą pluszową pandę, której nadałam imię... Monokuma XD (drżyj, II LO w ***. Oto nadchodzi uczennica z pluszowym misiem). I podręcznik do nauki japońskiego (jaram się jak sucha kłoda). I książkę (kunsztownie zapakowaną w gazetę, serdeczne dzięki, Syriusz). I słuchawki. I mnóóóstwo słodyczy. I śliczny obrazek od Yuushi-san (Fajna_Dziewczyna). I szczęśliwą bransoletkę od Teniyi. I pendrive Potato z Equestria Girls - obiema częściami xD
Oprócz robienia mi wstydu, było genialnie. Na koniec dotarliśmy do Carrefoura. Tam mieliśmy udawać normalnych, ale coś nam nie wyszło.
Yuushi została moją matką. Syriusz też. Na czyjeś zdziwienie, czemu mam tak dużo matek, odparłam "Jak wiadomo, sukces ma wielu ojców, a w moim przypadku to matki.". Pitulę bzdury, dobrze mi z tym.
Wspominałam, że po drodze wyśpiewywaliśmy durne piosenki i darliśmy dzioby? Gucio (papuga mamy) sam by się nas wystraszył.
Kagamine Len - Justitia of Life (nie pytać, czemu to, nie mogłam niczego innego wymyślić xD)
piątek, 14 listopada 2014
Słit sikstin
Dobry, wiernie nieliczni czytelnicy. Zdrowie dopisuje? W końcu taki chłód za oknem, o katar nietrudno...
Cholera, pitulę jak starsza pani.
L: ha, nic dziwnego, biorąc pod uwagę zbliżające się...
*gromi wzrokiem* milcz.
Przed chwilą wróciłam ze świata zewnętrznego, moje palce coś nie chcą współpracować. Zmarzły, no cóż.
Nie zgadniecie, gdzie byłam.
Już mówię - w schronisku.
Tak, będę mieć kolejnego czworonoga.
L: albo to on będzie miał ciebie, co okaże się początkiem końca panowania rasy ludzkiej, którą zawładną koty i psy...
Len, nigdy więcej nie pijesz 'soczków' od Dezyderego. Nie wiem, jaki to ma skład, więc...
L: ... ale nic od niego nie brałem ;-; zawsze mnie oskarżasz... *wychodzi z pokoju*
Eh.
Wracając do tematu - wraz z mamą wybrałyśmy się do schroniska, by znaleźć nowego towarzysza. Gdybyście to widzieli... mnóstwo psiaków, na nasz widok dostawały bzika. Każdy pragnął zostać czyiś...
Miałam dwóch faworytów. Czarnego labradora i białego owczarka szwajcarskiego (o wdzięcznym imieniu Sasha).
Na razie zapisane jesteśmy na labradorka (wymyśliłam mu imię Wasyl xD). W sumie nie mogę się doczekać, aż pies znajdzie się w moim domu.
A jutro urządzam przyjęcie. Urodzinowe. We wtorek kończę 'słodką szesnastkę' (dopiero).
Będzie sporo ludu - Satanista, Ziemniak, Teni, Syriusz, kuzyn Satanisty, Fajna_Dziewczyna, dwie dziewczyny z klasy... zapowiada się na wesoło.
Per Pijawka uznała, że skoro nie zgadzam się na zaproszenie jej siotry, to sama raczej też się nie pojawi, bo będzie jej nieswojo... eh.
Ostatnio wydrukowałam u niej kanji, fajnie, że się na to w ogóle zgodziła.
Pizzeria nosi piękną nazwę - Krowi Placek.
*koprofagia szerzy się...*
Dalej jest mi zimno.
Socjalizacja z klasą idzie pełną parą, o co zazdrosny jest Satanista.
Ziemniak została moją matką. Babcia mnie nie lubi.
Jutro przyrządzam świnkę morską jako danie dodatkowe na imprezkę.
Jestem demonem.
Poza tym wygrałam 5 u sensei Sygnalizatora. Wow, szok, jak to się stało, o mało nie spadłam z krzesełka.
Cały tydzień przeżyłam na luzie, sporo lekcji przesiedzieliśmy w hali sportowej, oglądając zmagania w piłce ręcznej.
(Kto oglądał, ten oglądał. Ja na ten przykład ćwiczyłam rysowanie mangi lub czytałam, zasłonięta słuchawkami.)
Przepadły wf-y. Szykują się zakwasy. Auć ;w;
Piosenka na dziś:
Tarou - Danjo.
Kisski, hugsy! (16nastka obowiązuję xD)
środa, 12 listopada 2014
Jak to satanista-zboczuch został moją matką.
To znów ja.
D: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
Nie powstrzymasz mnie! Uou!
Dobra, to będzie w szybkim skrócie, bo chce dotrzeć do sedna tego posta:
Dostałam 3 z polskiego i 4 i 5 z fizyki.
Cieszę się.
Mam mega nie ogar, ale chyba się nie pomylę przy pisaniu w 3 okienkach...
Tak, to jest najlepszy czas na pisanie postów.
Dobra, teraz dochodzimy (hyhyh, that's what she said) do głównego tematu:
Od dziś satanista-zboczuch jest moją matką.
Sytuacja:
Ja, Satanista, Karu i J. stoimy na długiej przerwie przed salą.
Powiedziałam, coś, że Karu zaczęła na mnie szarżować wkurzona (jak zwykle xD)
Ja uciekam za plecy Satanisty, wołając: "Ratuj mamo!"
S: *do Karu* zostaw moją córkę!
K: Ok..
Ja: Maaamo, jeeeść! *łapię Satanistę w miejscu, gdzie kobieta ma cycki (xD)*
S: Nie mam już! Widzisz, zżarłaś wszystko pazerna sukwo!
I od tego momentu jestem dzieckiem Satanisty-Zboczucha.
Fajnie, nie? xD
D: hahaha, ciekawe, kto jest ojcem...
Nie wiem, ale wychodzi na to, że ty jesteś jego synem..
D: O fak.
wtorek, 11 listopada 2014
Hapy Brithday to FREEDOM
HWhaaaaaaaa dawno mnie tu nie było.
I nie to nie wina mojej emo fazy (przeszła dwa dni po ostatnim poście kiedy to napchałam się słodyczami i wytknęłam wszystkim dookoła mnie jakimi wrednymi hujami są)
Nazwę to jednym słowem - leń.
Nie taki zwyczajny leń.
Lenus Gigantus
[pffft LENus...
Len Anus
dowiodłam naukowo że Len to dupa wołowa
dont be mad Lenny i still love u]
I brak chęci też się w to wlicza.
ALE postanowiłam napisać więc tak to oto tu jestem
HURAAA
Po niecałym (albo całym) miesiącu wreszcie się wzięłam za niedokończenie tego nieszczęsnego 8.4, GDYBYŚCIE CZULI TĄ SATYSFAKCJE KTÓRĄ POCZUŁAM NA SPOCONYM I SPLAMIONYM KRWIĄ NIEWINNYCH DZIECI CIELE
oczywiście zaraz potem siostrzyczka nagnała mnie do 9.1
dusza ze mnie uleciała
Dusza która jest pusta niczym śmietnik z gry Mogeko
zacny gościu
robi zacne gry
Mogeko castle
Wadanohara
Gray garden
NOSZ JEGO MAĆ LAPTOP MI SIĘ WYŁĄCZYŁ
Co tam jeszcze... ah tak, laptop został naprawiony... a teraz nie chce się włączyć... great
Nie napisze co robiłam przez ten dłuuuuugi czas bo to zbyt męczące.
Powiem tylko to : mam nową anime-obsesje >u<
Znacie tytuł 'Magi'? To właśnie moja nowa obsesja.
Zajebista rzecz.
Inna informacja...
Ah!
Byłam dzisiaj na urodzinowym karpiu.
Szkoda że z całego połowu mieliśmy tylko dwie płotki.
Moja była największa >u>
Papa też przyniósł torta.
Nigdy bym nie pomyślała, że chłopacy mogą mieć takie zajebiaszcze gusta co do cukierniczych perełek.
I jeszcze ta czekoladowa siedemnastka zapisana kręciąkami. Pisałam takimi w podstawówce.
Tag Crissie o trzeciej dwadzieścia nad ranem skończyła siedemnastke.
Jetsem dzieciem wolności narodowej i pocky.
Bo dzisiaj jest dzień pocky
Take that americans!
Zauważyłam też, że mamy tutaj coś takiego jak... tagi.
Brrr
Przerażająca rzecz.
Ale postaram się przyzwyczaić do nich.
Chyba...
niedziela, 9 listopada 2014
Jaram się jak Celestia Ludenberg
Piszę tylko dlatego, że stało się najważniejsze wydarzenie dla każdego ogarniętego gracza osu: Osu World Cup.
Oczywiście mój zapłon zdążył mnie poinformować dzisiaj. Po całym wczorajszym dniu walki polaków z Kanadą i Hong Kongiem (?)
I wygraliśmy 4:0.
A jak patrzyłam jak grają Polacy z Holandią... Przegrali 4:1 ;-;
I pytanie: Polska wyjdzie z grupy? Oby.
Ale ja się tym nie jaram.
Jaram się tym, że podczas OWC PL vs NL (Polska-Holandia) puścili Caramel Heaven *.*
A na tę piosenkę mam fazę. Serio.
Dobra, nie gadam już więcej i znikam wypatrywać tabeli z 1/16 finału...
@EDIT:
Dla ciekawskich:
Mecze 1/16 razem z godzinami w czasie UTC+1 (czyli takim jaki mamy)
Wszystkie mecze będą 16.11.
I tak wiadomo, że Polska wygra. Chociaż, Japonia może być niezłym przeciwnikiem. (rrtyui, który jest #3 na świecie...)
Trzymamy kciuki za naszych rodaków ;D
(Pomijając to, że jeden z nich nagrywa filmiki na YT po ANGIELSKU)
czwartek, 6 listopada 2014
Извините за ошибки. Я не Русская.
Ostatnio napisałam oh fuck, w kwietniu XD No cóż. Co tam u mnie?
Od miesiąca jestem w nowej szkole, tj. przeniosłam się. Sytuacja dość skomplikowana, w każdym razie wiele się nie zmieniło, bo przeniosła się większość mojej klasy (zostały 4 osoby - jedna, która poszła do jeszcze innej szkoły). Ogólnie jest fajniaśnie, ale już zdążyli zepsuć automat z napojami </3 (RIP barszcz). Szkoła ofc prywatna jak poprzednia i umiejscowiona obok... KOŚCIOŁA. Jednak mimo to - jest świecka. Zmieniło się tylko kilku nauczycieli, zdecydowana większość jest taka, jak w poprzedniej. Mamy kanapy, bumboksik, obiady w szkole... ;www;
Co jeszcze ciekawego? Mam chłopaka. Od 11 września (rocznica zamachu na WTC woah XD). Mogę go teraz smyrdać po włoskach całkowicie legalnie (jakbym już wcześniej tego nie robiła...).
Wiewiórki.
Kluski.
Pierogi.
Srsly idk what can I write here.
Z nowych przedmiotów mamy technikę, WOS i WDŻ.
Gość od WOSu i infy jest naszym wychowawcą.
Wdż polega pisaniu na kartkach różnych pierdół.
"Kto jest waszym autorytetem?"
"Mama, bo robi dobre mielone."
"Ja, bo jestem super"
"Nie wiem,
nie mam,
proszę mnie nie bić"
To ostatnie moje XD
Sąsiedzi puszczają jakieś disco kurwa polo ;-;
Wypadałoby trochę wyjaśnić o co chodzi w tytule.
W tym roku poprawiłam się z ruska (w pierwszej klasie miałam 2 na koniec roku, a teraz ciągle 5, jest moc XD). Tłumaczę właśnie -+Senbou Shitto z rosyjskiego i chcę zrobić cover "Sasha" po rosyjsku z SeeU (czekam na odpowiedź w sprawie użyczenia tekstu).
"Nie martw się, wszystko będzie w porządku", - to kłamstwo, prawda?
środa, 5 listopada 2014
Let's begin chorób time.
Znów piszę. Bo do niczego innego nie mam siły. Dzisiejszy dzień miałam przekichany na Amen.
Od samego rana: Zemdlałam. Bo mi się słabo zrobiło. Sądziłam, że to z braku węglowodanów i innych niezbędnych do życia "pierdół", które człowiek musi pożerać. Nie chciało mi się wczoraj zrobić kolacji i tak jakoś wyszło... Nic mi się nie stało, bo siedziałam na fotelu... Troszq napędziłam strachu rodzicom, chcieli dzwonić po pogotowie, no ale im to wybiłam z głowy jak doszłam do siebie.
Mdlenie to ciekawe zjawisko. Za każdym razem "widzę" jakąś scenę, która mogłaby być snem. Np. jak pierwszy raz zemdlałam (umyślnie, dzięki "hiperwentylacji"- NIE POLECAM!) podczas wakacji, to nagle znalazłam się w szkole. I takie: "nieee... Przecież wakacje dopiero się zaczęłyy!". Później pobudka i totalny mindfuck, co ja tu robię...
I najlepszym jest to, że mdleję, myślę, że minęło 10 minut, a minęło ok. 30 sekund.
Ale, dobra, zostawmy mdlenie w spokoju.
Jak dzisiaj w końcu trafiłam do szkoły, to miałam brainhurta, bo dostałam 4 z "testu na wejście" z polaka... Najlepiej w klasie. Opłacało się iść do tego gimnazjum w którym byłam i słuchanie się pani H. na lekcjach. Pozdrawiam ją serdelecznie, chociaż wiem, że i tak tego nie przeczyta.
Potem lekcje zleciały nawet szybko. Kolejny raz nie ćwiczyłam na wf-ie (wolałam nie kusić losu.... Jedna dziewczyna już raz tak miała, że zemdlała na wf, a potem się okazało, że w domu też...).
Jak wróciłam na chate, to do wyrka pospać, może trochę sił się zbierze... Budzę się z nieco większym bólem głowy, gorączką (meh, tylko 37 st.) i ciśnieniem 96/63... No cóż...
Chyba zaczynam chorować.
Do tego zaczyna mnie gardło boleć. NIE CHCE ZNÓW BYĆ CHORA!
Rodzice mnie nie puszczą w piątek w nasze-miejsce...
BUUU :C
I z takim akcentem kończę swój post. Nerka!
wtorek, 4 listopada 2014
Manga, anime, Hentalie i inne zjawiska normalne
Mniejsza. Jak wam mija żywot? Serdecznie chcę powitać Shinitai Kagerou Szuję Kurushi (czyli - Shi) w gronie autorek bloga.
Jednocześnie pragnę ochrzanić Ajiatę. Jeleniu, chodź tu ;w;
Tygodnie mijają naprawdę szybko. Gubię się w nich. Do tego dochodzą sprawdziany, kartkówki (przeklinam geografię, przeklinam fizykę. Ciągle), jutro na polskim dwugodzinna rozprawka... dość. Cukier mi skacze na bungee. Po szkole snuję się jak przymulona.
Aaa. Ponadto, od kilku dni, mam przyjemność znajomości z Fajną-Dziewczyną (wspomniana przez Obsydię). Mangozjeb (jak ja). Fujoshi (nie jak ja). Pożycza mi Hetalię (Satanista nazywa to 'Hentalią'), przez co pojawia się u mnie nowy odchył psychiczny. Hura dla fandomów!
Adnotacja do Fajnej-dziewczyny. Nie uwierzę, że Hetardzi, wszyscy bez wyjątku, bazują na yaoi. Nie nabiorę się :'D
Dziś poznałam kolejne mangodziecko. Ma na imię jak Potato!
W ogóle w naszym liceum snuje się sporo mangowców (nie używam określenia 'otaku', jak kogoś to dziwi, niech sobie wygoogluje, co ono znaczy). W sumie fajnie by było, gdyby istniało kółko dla nich.
L: uczyłabyś ich japońskiego.
Tia, jasne.
Dziecko mające kłopoty z kanji.
L: od czegoś są internety, jak na razie umiesz coś wydukać i skleić z japońskiego.
I tak nie chcę być nauczycielką, nie potrafię.
Mam nadzieję, że tym razem nic im nie odbije... chociaż wątpię.
Jutro mam się zgłosić do Fajnej po odbiór Alicji w Krainie Serc i Kuroshitsuji (uprzedzam Syriusza, nim skubnie mi mangi jako pierwsza ;w;).
Mam wrażenie, że pętelka świata mangowców zaciska się mocniej i mocniej...
Piosenka na dziś:
Gumi - Caramel Heaven (na wesoło!)
niedziela, 2 listopada 2014
Jestem nowym człowiekiem, nowym gówniarzem nowym wykoleńcem i nowym odpadkiem internetowej społeczności <3
Znalazłam się tu dlatego, że pewna osoba zaproponowała mi układ, który, polegał na tym że ja tu przyjdę i ona mi nic nie da... Uznałam to za idealną ofertę, więc, tu przybyłam... //z góry przepraszam za interpunkcję//
sobota, 1 listopada 2014
Wszystkich Świętych vs Komercja.
Piszę po powrocie z cmentarza. I tak tam dzisiaj idę jeszcze, ale wieczorem... Wiecie, ta magia zapalonych zniczy, to światło jakie się unosi i wgle...
To co zobaczyłam w drodze na cmentarz przechodzi ludzkie pojęcie. *Narzekanie Alert*
Prócz tego, że zrobili z boiska parking płatny 5 zł, to jeszcze przy pływalni (ok 50m odległości od boiska) też zrobili parking płatny 10 zł. A przy samym cmentarzu parkometry... I tak musisz płacić, i tak.
No i jeszcze te stoiska. Rozumiem harcerzy z zapałkami, rozumiem gości ze zniczami, wiązankami i kwiatkami, nawet z obwarzankami, ale kurna baloników i gofrów za Chiny nie rozumiem. Czemu muszą się nawet takie stoiska tworzyć? Rozumiem, Wszystkich Świętych, powinniśmy się cieszyć (u nas błędnie przyjmowany jest ten dzień za smutny, właściwie Dzień Zaduszny jest "tym smutnym"), no ale bez przesady!
Wszędzie komercha. Wszędzie chcą kase. To już na prawdę przechodzi ludzkie pojęcie...
Dobra, koniec narzekania.
Teraz coś co jest nieco ryzykowne pisać.
Otóż: Byłam wczoraj w takim jednym fajnym opuszczonym miejscu, wraz z Karu, Satanistą-Zboczuchem, Syriuszem, Marianem (imię zmienione) i taką inną dziewoją, która jest spoko xD.
W tym co byłam kiedyś. I próbowaliśmy się dostać do zamkniętych miejsc. (o tym potem)
Prócz tego udało mi się znów wystraszyć (tym razem 2 razy) Satanistę-Zboczucha, potem mie też wystraszył xD
Ale i tak wciąż nie mogę zapomnieć tej lekkiej paniki jak Syriusz przekazała przez Karu, że podjechała Policja. My w 10 sekund byliśmy przy wyjściu. A byliśmy na drugim końcu budynku. I taka rozkmina: "O co biega?". To był taki troll. Syriusz zabrała Spoko-Dziewoję i Karu i sobie poszły, a ja zostałam z Satanistą i Marianem. I otwieraliśmy drzwi. Próbowaliśmy po dobroci, ale potem pierdut. I się dostaliśmy do wszystkich miejsc w tym opuszczonym budynku. Ucierpiały tylko moje spodnie, które rozdarłam przechodząc pod barierką na dachu. Zahaczyłam o piorunochron ;-;. Moje ulubione spodnie!
To chyba było najlepsze Helloim w całym moim życiu.
Dobra, kończe przynudzać ide dalej grać w Osu!
Rekordy same się nie pobiją :D
niedziela, 26 października 2014
Blogger, nienawidzę cię!
Chyba już zauważyliście małą zmianę na blogu- zakładki z nazwami twórców. To jest eksperymentalne.
Ale też z tym było zabawy, żeby przydzielić te posty do zakładek- wciąż się wkurzałam.
Wszystko teraz jest spoko, czyste i klarowne, więc nie ma rage'u.
Przy okazji poczytałam troszq starych wpisów... Znów.
I przypomniało mi się jak trollowałam na fotce.
Teraz znów powróciłam i zastałam taki stan:
Zabawne, nieprawdaż?
No i popisałam "normalnie" z paroma osobami, które wydały się spoko. Ale jak zaczną zdradzać się objawami: "zaproś, wykorzystaj, porzuć" używam chwytu chipsowego.
Oh, bardzo chciałam się pochwalić. Moimi nowymi zdobyczami. Otóż, oto moje nowe "combobursty" (obrazki, które się wyświetlają po zdobyciu "combo" w osu!):
Od początku:
Skrillex, Ene, Jakaś gościówa (była razem z skórką od WWW), Celestia z DR, Pływaczka z DR (tak, nie pamiętam jej imienia...), Shintarełe, Togami, KIRIGIRI-SAN, Kurosz (a raczej tak wygląda), Konosz (a raczej tak wygląda), Naegi, Ayano i znów jakaś gościówa ze skórki WWW.
Jestem najbardziej dumna z 4, 7 i 8. Bo tag.
Dobra, koniec tego. Lecę się cieszyć nowymi obrazkami (chociaż myślę usunąć 2 i ostatni)...
Narka!
piątek, 24 października 2014
"I want to kill everybody in the world"
Od ostatniego posta tyle się zmieniło...
W końcu minął tydzień, no nie? ;D
Opiszę tak w skrócie mój tydzień:
Poniedziałek:
Spotkanie z psychologiem (nie tylko ja, moja klasa i inne też). Nuuudaaa!
Wtorek:
Informatyka ;-; (Dzięki panu W. informatyka to niezła męka)
Prawie usnęłam na historii, ale nie ważne xD
No i byłam na wolontariacie i z nud układałam puzzle xD
Środa:
Pani od fizyki znalazła się na czarnej liście, bo kazała całej klasie pisać jakieś z-dupy-wzięte zadania. Pomijając fakt, że mnie ręka bolała po WFie... I chciałam poćwiartować fizyczkę przez to że musiałam pisać tyle... Nevermind.
Czwartek:
Sprawdzian z majmy, na którym tak głupio popsułam jedno zadanie ;-; MASAKRA ;-;.
Jeszcze pani zapisała mnie na jakąś olimpiadę logiczną... No chyba skecz!
Piątek (najlepszy dzionek):
Sprawdzian/kartkówka na prawie każdej lekcji, a po szkole mała wizyta w jednym miejscu.
Szczerze, było śmiesznie, kiedy próbowaliśmy się tam dostać. Chociaż i tak było najśmieszniej, kiedy mi zaczęło odbijać i zaczęłam latać po całym budynku... I rozwalać wszystko na swojej drodze.
No bo nudno było. Dlatego wariowałam.
Chociaż i tak nie zapomnę wrzasku strachu Satanisty-Zboczucha, kiedy zaczaiłam się na niego w jednym miejscu i wystraszyłam. Jakbyście widzieli jego minę... Bezcenna xD
Już mam parę pomysłów na zrobienie rzeczy w tym miejscu xD
Tymczasem znikam z bólem dupy, o PGA, a ja nie mogę jechać ;c
Widzimy się "In the Future!"
sobota, 18 października 2014
Ten post jest bez sensu.
Jeszcze widzę, że się Blogger psuje, więc nie wiem czy czasem nie produkuje sie na darmo.
D: I tak nikt tego nie przeczyta.
Pocieszające.
Dobra, coś działa. Odpalam "Best Dubstep Brutal Drops" i zaczynamy.
Tak, przerzuciłam się na Brutal Dustep. Ale tylko na jakiś czas. Bo mam taką faze.
Ah, ciekawe, czy zauważyliście, że mam trochę inną nazwę. Ta "Obsidia" jest hołdem dla twórcy Dubstepu i dla serii książek Michael'a Scott'a "Sekrety nieśmiertelnego Nicholasa Flamela". Kto czytał, ten łapka-srapka w górę! Kto nie czytał- MA CZYTAĆ!
Dobra, koniec tego pitolenia, przechodzimy do bardziej edukacyjnych rzeczy...
Dalej mam dosyć szkoły. I zaczynam mieć dosyć swojego lenistwa. Do tej pory z angielskiego dostałam: 5,4+,4,5,3+,3,2. Dokładnie w takiej kolejności. Wrrach! Jak się jest mega-leniem i nie chce się powtórzyć 60 słówek, to tak jest...
No i 1 z geografii. Bo 220 państw do nauczenia. Napisałam chyba z 5... Wiem, że było 20%, więc zawsze coś :D
Może skończmy gadać o szkole. Bo naprawdę mam jej dosyć.
*Przerzuca się na Skrillexa*
Przez ten czas, który minął od ostatniego posta się tyle zmieniło...
*Nuci razem z piosenką: I Want to kill everybody in the world (Skrillex- Kill Everybody)*
Karu zapomniała wspomnieć o małej wizycie na dachu 11-piętrowego wieżowca, podczas której zajadałyśmy się czekoladowymi płatkami-muszelkami (That's what she said) i gadałyśmy o życiu.
Fajnie jest mieć jakieś pewne plany na przyszłość.
Jak się żyje na spontanie, to tak się nie da. (A raczej jak twoje plany sypią się z dnia na dzień, to zaczynasz żyć na spontanie).
Oh, trochę zmieniłam temat. No cóż...
Teraz, jak nie widzimy się 6h na dzień z Karu, często wyłazimy i przechadzamy się tu i tam.
I gadamy. O wszystkim.
Ostatnio z tego całego naszego paplania powstał plan na zrobienie parodii "Danganronpy"
(Od kiedy skończyłam ją oglądać, mam fazę. Zwłaszcza na "KIRIGIRI SAN" i Celestię.). Ale o tym powiem kiedy indziej, kiedy już wszystko będzie zaplanowane na 69,5%.
Nie wiem czy pisać tu coś jeszcze, czy nie. Bo nie widzę, żeby Blogger to zapisywał...
*Wspomina czasy działającego Bloggera i długaśkich postów, słuchając Tristama*
Huhu, ile dzisiaj Dustepu ^.^ Dubbie 4Ever! Kto lubi piosenki z bitem, niech sobie słuchnie Tristama- "Follow Me", albo "Till It's Over". Nie są takimi mocnymi wiertarami jak w Skrillex-"Bangarang".
No i jest jeszcze "Cristalize" albo "Elements" Lindsey Stirling. Dubstep na skrzypcach *.*
Może i wasze kunszty muzyczne nie są takie jak moje, ale polecam wam chociaż przesłuchać. Nie musicie od razu ściągać, uwielbiać i słuchać tego 10000 razy na dzień.
Dobra, znikam, może trafiłam na czas, kiedy Blogger działa.
Narka!
Come back (najnowszy)
Znoooowu zaniedbałam pamiętniczek. Wybaczcie...
L: to już trzeci, czwarty raz w roku?
Więcej, więcej.
L: jeszcze lepiej...
Oi, nie czepiać się. We wrześniu miałam kratkowany dostęp do neta, potem dawano mi jedynie godzinę dziennie na obecność w sieci. Wolałam to przeznaczyć na gadanie z siostrą lub naukę japońskiego.
L: i właśnie stwierdziłaś, jak blog mało dla ciebie znaczy...
... TO NIE TAK.
Mniejsza...
Chcecie wiedzieć, jak wygląda liceum od środka? Tak? Nie? Jak nie, to nie czytajcie *dling dlong*
Cóż... ciągle czuję się niczym gimbus. Uwiesiłam się Satanisty, Potato co przerwa załazi do nas, w czasie przerwy obiadowej czasami chadzamy do Biedronki *wiem, jak to brzmi xD*
Podpisuję się, że nie znoszę Informatyka, Polonisty, lekcji religii *mnie się ksiądz nie trafił, smuteg* i chyba jeszcze czegoś.
Satanista wyemigrował na tydzień do Węgier, co pewna osóbka wykorzystała, by się przyssać do mnie i mnie maltretować. Przez co zrobiłam się paskudniejsza niż zwykle.
Siatkówka zaczęła mi iść coraz lepiej *łamiemy zasady, jestem urodzoną łamagą*, może to dlatego, że tu na lekcjach jest z tym więcej zabawy. A może dlatego, że drużyna się mnie nie czepia *X, ty odbij tę piłkę na drugą stronę!*. No, coś drgnęło *co nie znaczy, że stałam się sportsmenką, wciąż jestem żałośnie słaba ^^*
Tęsknię za polonistką z gimnazjum, tak serio. Nasz Polonista ciągle nam coś sygnalizuje *o czym wspomniała Obsydia*. Lekcje są beznadziejnie nudne, jedyne, co się na nich chce, to iść spać. A nie da się, bo na lekcji cały czas każe innym coś sygnalizować.
Ehh, paplam i paplam... założyłam kolejnego bloga, na swoje opowiadania *a że leniwa jestem, nie daję adresu, można wyszukać sobie w moim profilu ;w;*, natomiast Ziemniok babra się crackiem DanganRonpy *do tej pory to była rola moja i Crissu-chan, ale nawet my nie wpadłyśmy na TAKI pomysł* (w ogóle - tak, namówiłam ją na obejrzenie DR. Mangozjebstwo udziela się xD). Usiłujemy też grupowo *ja, roślina przemysłowa, Satanista i dwie osoby anonimowe* dostać się na teren opuszczonego szpitala *konkretniej na teren budynków, bo na sam teren szpitalny już mamy wejście*.
W ogóle powinnam się zbierać, o 9:00 mam zabrać pewne ubrania ze sklepu *na polecenie mamy*. Poza tym zabrać pranie ze strychu, umyć głowę i to wszystko obiecałam sobie zrobić rano. Czemu przeczy moje stukanie w ekran tabletu... ponadto o 13:30 umówiłam się z Bulwą. Niedużo tego czasu...
...
Tęskniliście?
L: tej gwarancji nie dajemy na Dezyderego.
Hmm. Nom.
Piszcie, komentujcie, hejtujcie, wstawiajcie zdjęcia swoich kotów.
Akiakane - Heat
sobota, 11 października 2014
Dupa blada jestem emosem w duchu
To moja się cholernie spóźniła o pare dobrych lat.
Normalnie to jestem nastawona na tryb 'motylki fruwają, jednorożce rzygają tęczami, jesem na dragach', ewentualnie są minuty kiedy jestem smutna ale to rzadkość.
Od wczoraj wieczór jakoś odechciało mi się żyć.
Tak będę się o tym żalić na blogu.
Patrząc na to jak samolubni są ludzie dookoła coś we mnie pęłkło. Zawsze starałam się być oszczędna, nie potrzebowałam dużo, nie chciałam rzeczy niepotrzebnych. Zawsze byłam miła i próbowałam zaradzać wszelkim sporom.
Głupia zawsze liczyłam na zmiany w ich zachowaniu, miałam odrobinkę nadzieji, że mi się uda coś zapoczątkować. Ale nadzieja matką głupich.
Moja psychika już dawno została zryta. Tak Crissie ma złą przeszłość, złe dzieciństwo które zepsuło jej głowę.
Gdzie są zapisy do klubu Mary-sue?
Ale teraz naprawdę coś się we mnie poprzestawało
Z próbującej pomóc zmieniłam się w niebchodzącą tym. Ale teraz po paru latach złamłam się, zmęczyłam się tym wszystkim, nie chce już tego.
Upadłam nawet tak nisko by żalić się na blogu.
Mała zapsuta nastolatka mająca dosyć życia na tym świecie.
Czyli jak już mówiłam przyszła do mnie faze emo.
Nie wiem kiedy się skończy, mam nadzieje, że szybko.
Zmieńmy temat, z pewnością ni chcecie słuchać użaleń takiej żałosnej osoby.
Próbuje ostanio zmienić mój styl rysowania, moja faza weeaboo się powoli kończy. Może to przez przerazającą myśl, że się starzeje. Brrr. Nie che dorastać.
I także dostałam skierowanie do neurologa. Wciąż nie wiadomo co sprawia moje duszności i omdlenia.
Szczerze nawet nie wiem od czego jest ten lekarz.
Na dzisiaj to koniec, moja pochłonięta mrokim dusza zmęczyła się pisaniem.
Tak teraz zażartowałam.
czwartek, 9 października 2014
Gszzzie ja jesssstem?
Co się zmieniło? Mam już dosyć szkoły. I Satanisty-zboczucha. I Koleżanki o miłej nazwie Syriusz Black. To tylko pseudonim artystyczny ^.^
Otóż, że mam dosyć szkoły, to norma. Zwłaszcza po 30 minutowym wykładzie pana od polskiego, jak to ważne jest, żeby się uczyć, bo niedługo matura (Tak, za 3 lata, Rumuński morsie, to że jesteś humanem, nie znaczy że matmy nie powinieneś umieć!)
I co chwila jego "sygnalizowanie", które już mam po dziurki w nosie. Ja mu naprawdę kiedyś zasygnalizuje gonga w twarz, że "gwiazdki" będą mu sygnalizowały jego nieudolność aż do mojej matury.
D: I tak tego nie zrobisz.
Ale można pomarzyć.
Teraz czemu mam dosyć satanisty-zboczucha i "Syriusza Blacka"?
Bo się bawią moimi włosami ;-;
I to w sposób zły...
Bo chcą mi zrobić tapira...
Syriuszowi się to nawet udało, jak dorwała grzebień...
Na angielski weszłam z połową głowy we włosach żyjących własnym życiem...
Nie, że narzekam jak typowa nastolatka, ale bez przesady!
Stworzyłam sobie mentalny zakaz zbliżania się do obu człeków...
Poza dzisiejszymi spięciami to zwykła monotonia: Szkoła-dom albo szkoła-wolontariat.
Pisałam wam, że zostałam wolontariuszką i pomagam innym w lekcjach? (Soł macz mądra).
No i przez to nie mam za bardzo czasu na czytanie.
Do tej pory doczytałam "Oro" i "Nowe oblicze Grey'a".
Obie książki świetne.
Znów wypożyczyłam 3 książki w tym "Barry'ego Trotter'a". Tia, na pewno znajdę czas na nie...
O, i wreszcie zaczęłam oglądać "Danganronpę". Mój kolega miał rację. Pierwsza śmierć wyglądała zabawnie. Rószofffa krew 4ever! xD
Kończę swój wywód. Powodzenia w życiu, kaszanki wy moje.
Possstraffiam fszyskich ziomali-czytelników, których i tak jest mało... Ale nvm. To dobrze, że robimy wode z mózgów małej społeczności...
piątek, 26 września 2014
Bez no!
Nuda. I dziwni nauczyciele.
Zwłaszcza wkurzający pan od Infy, z którym nasza klasa ma spędzić 3 lata (niby mamy mieć z nim dodatkowy przedmiot- programowanie, ale to w 2-giej i 3-ciej klasie... NIBY...). A już go mamy dosyć. W sumie każda klasa ma go dosyć... Nawet te, które już z nim nie mają infy, bo mają Edebleee...
Ale nie mówmy nic o tym "idiocie". Pomówmy o np. takim panu od polaka... Jak dla mnie wygląda jak krzyżówka Rumuna z morsem... Nie pytajcie czemu...
Już zdążył mnie wkurzyć... Wstawił mi z odpowiedzi 4-, kiedy odpowiedziałam mu prawie wszystko! Niby mam "pracować nad swoją wypowiedzią", kiedy ja, do jasnej cholery, wypowiadam się ładnie i zwięźle. Prawda? PRAWDA?!
Cały mój tydzień był zwariowany, a poprzedni jeszcze lepszy... Byliśmy na dwudniowym wyjeździe integracyjnym... Dwie klasy mat-fizyczne. MASAKRA. Było bardzo wesoło. Chyba wiecie o co chodzi. Impra trwała do 4:00 rano. Dzień po powrocie frekwencja klasy spadła do 13 osób na 21...
Oczywiście nauczyciele wiedzieli o "imprezie", ale nikt się nie wygadał. I dzięki temu pan od gegry zyskał u mnie parę punktów w skali "fajnego nauczyciela".
Wgle, mamy fajnego geografa. Jest zabawny i epicki xd. Normalnie gada z nami na lekcjach, czasem rzuci jakimś przekleństwem, nie robi nam karkówek i nie pyta... Żyć nie umierać ;D
Po gegrze z panią K. w gimbazie to po prostu niebo...
Satanista-Zboczeniec dalej ryje psyche, Mariana nie było przez tydzień w szkole, Karu już chyba ma mnie dosyć... Wracamy do starego dobrego systemu życia szkoły...
Dobra, nie piszę już nic więcej, bo mam taki nieogar, jakieś spamy na FB i wgle...
Do przyszłości moje pyreczki.
Pozdrawiam Czułka. I pana R. I wszystkie osoby które mnie znają i to przeczytają. Kaszaaaankaaaa!
wtorek, 16 września 2014
nie
sobota, 13 września 2014
nie wiem nawet o czym napisać
No napisałam i mogę już iść.
Pa.
Dobra żart nie ma szans bym nie zamęczyła ludzi tutaj moją dziwną paplaniną.
Z początku zarekomenduje mangę. [cholernie ją polubiłam]
Warau Kyuuketsuki
To znaczy 'Śmiejący się wampir', czy coś pod ten kolor.
[jeżeli ktoś nie lubi eroguro, wampirów bądź jest poniżej osiemnastki niech to zignoruje, nie mogę przecież kaleczyć młodocianych psychicznie]
Jeszcze jedna informacja jeśli chodzi o moje weaboowskie istnienie. Znalazłam kolejną dziwną aplikacje.
Jest różowa, słodka, pełna jednorożców rzygającymi tęczami i anime waifu. Taki mały symulator waifu.
Brzmi głupio i nie pod moje gusta ale strasznie uzależnia.
To jest moja waifu kłaniajcie się przed jej kałajowatością którą podbije kiedyś sekai.
Dobra moje wewnętrzne weaboo się już zamyka.
Wszyscy tu piszą że powynaleźli sobie nowych kumpli a ja siedzę zamknięta w pokoju i żale się bratu który nawet słuchać nie chce, na mój nędzny los nołlajfa.
To takie smutne.
Anyway. Od ostatnich dwóch tygodni tylko słyszę jak to nauczyciele partolą o sprawdzianach z przedmiotowych i maturze. I tak połowa skończy na kasie w bierdonkach i polach. Statystycznie pięć osób z jednej klasy zostaje bezrobotnymi.
[to mają pecha bo ja zamierzam panować nad światem w przyszłości... albo otworzę firmę transportową na skale europejską]
Pierwszy test na kwalifikacje [która się zwie per : magazynowanie... czy to transport idk]czeka mnie w czerwcu bieżącego roku szkolnego. Nie wiem jak inni ale chcę się postarać na 100% jak na końcowym z zeszłego roku. [szpanuje swoją kujonowatością]
Odłożę szkołę na bok. Kto by chciał o niej pieprzyć tak długo?
Karusia już mnie męczy o siódmej coś odpowiedziałam jej po jedenastej. Nie ma szans bym nie spałą o siódmej rano w sobotę. To jest jak grzech dla mnie!
Dobra nie wiem o czym mam jeszcze napisać więc poczekam aż się coś ciekawego zdarzy.
Narka!
czwartek, 11 września 2014
Rozwiązywanie konfliktów, poziom: Mat-fiz
Dzisiaj było mega bekowo, od samego rana.
Najpierw: mała bójka między dwoma przedstawicielami płci Małpiej (czyt. męskiej), która się skończyła tylko klepaniem po twarzy. Ale przez cały dzień klasa się z tego śmiała...
Potem "przedstawienie", które okazało się gadaniem jakiś ludzi na temat alkoholizmu i innych używek (pod koniec drugiej godziny tego prawie spałam... Nudaaaa, ale chociaż przepadła matma i niemiecki).
I potem zaczął się Jackass... Dokładnie od mojego tekstu do jednego chłopaka (przyjmijmy, że to będzie Marian). Na geografii. Otóż, widziałam, że on już przysypia i powiedziałam tak trochę #ZDupy do niego "Ej, Balbina, nie śpij!", z czego jarałam się przez pół lekcji...
Potem jadłam kartkę papieru na lekcji, bo byłam głodna.
Potem, na długiej przerwie, razem z Żabą i jej nowymi znajomymi z klasy (w tym był satanista-zboczeniec) sobie gadaliśmy. I nagle taka rozmowa:
Osoba 1: Możecie mnie podrapać...
*trzy osoby zaczynają ją drapać*
Satanista-Zboczuch: O, to ja po cyckach!
Osoba 1: No chyba nie! *odtrąca rękę satanisty* Wychoduj sobie własne!
Satanista-Zboczuch: W sumie mam trochę duże...
Osoba 1: Większe niż Karune!
*beka*
Leżałam ze śmiechu.
Sorki, Karu, ale taka prawda.
Potem jeszcze ten satanista-zboczuch wyleciał z tekstem:
"Każdą rzecz na świecie można zmienić w dildo. Wystarczy tylko trochę odwagi"
Przez co przez całą następną lekcję razem z Marianem wymyślaliśmy rzeczy, które mogły by być dildo... Padły hasła: Słoń, Tupolew, Krzesło, Ławka, a nawet proponowaliśmy Sataniście-Zboczuchowi zostać takim dildosem.
Nie szukajcie w netach co to jest dildo. A jak wiecie, to nie mówcie nikomu! Bo przyjdzie do was Satanista-Zboczuch i zje waszego kota!
Dobra, to na dzisiaj chyba koniec. Pozdrawiam moich ziomków i Pana Bankomata, który tego nie przeczyta.
Pozdrawiam też imiennika ReZiego. Ty już wiesz co ja cie :D
niedziela, 7 września 2014
Pierwszy tydzień w nowej szkole i co z tego wynikło...
Szczerze, nie wiem od czego zacząć... Może od klasy...
Mamy 17 osób w klasie (będziemy mieli 16, bo jedna osóbka już się wypisała...). W tym dwie osoby z mojej klasy z gimnazjum i jedna z podstawówki. Więc jest ciekawie. Mamy wyjazd integracyjny 16-17... Domki na zadupiu+park linowy... Po prostu świetnie ;-; Ale chociaż bardziej się zapoznam z pozostałymi 4 dziewczynami (jest 6 dziewczyn i teraz już 10 chłopaków; nie pomyliłam się, z jedną dziewczyną się dobrze znam).
Nauczyciele są ok... Pomijając pana od informatyki... I od polskiego... Tak, u nich są zasady, które i tak mam w nosie.
A poza tym jest spoko... Moje życie prowadzi się dalej swoim tempem... Ale wiem, że ten rok będzie zapracowany. Bo...
Zostaję wolontariuszem.
Tak wiem, możecie się śmiać. Ale chciałabym pomagać w nauce... I spotykać się z ludźmi z obozu... I kadrą obozową... Może a rok lub dwa też będę w takiej kadrze... Byłoby fajnie ;d
No i dodatkowo teraz daję korepetycje Grażynie... Jak ja mam mieć czas na naukę C# (obiecałam sobie, że się nauczę), czytanie książek (W tym "Ciemniejszej strony Grey'a") i ogólną naukę?
D: Dah, ty się nie uczysz...
Wiem. Ale teraz chyba będę musiała zacząć. W końcu to LICEUM.
Ogólnie o szkole: Wielka jest (Większa niż gimnazjum, ale mniejsza niż podstawówka). Już mniej-więcej jestem w niej połapana. Jeszcze do tej pory nie wywaliłam się na schodach (po szkole chodzi plotka, że jak chociaż raz wywalisz się na schodach w tej szkole, to zdasz maturę). Ja obalę ten mit!
Dobra, nie wiem, co mam napisać. Więc kończe te swoje wypociny. Do przyszłości!
sobota, 30 sierpnia 2014
Odliczanie do uderzenia meteorytu
Tia. To raczej jest już normą.
Ehh.
Dobrze, został nam weekend przed katastrofą. Wiem, wiem, dołuję i tak dalej, ale... hmmm.
Coś miałam napisać i nie pamiętam.
Może dam krótki opisik dnia wczorajszego.
Uwaga...
Muzyki zespołów japońskich i koreańskich!
Nom. Ja oczy w słup, pytam, jakie to zespoły, dziewczyna mówi dziwne nazwy. Mnie pyta, czego ja słucham.
Jak dowiedziała się, że jestem Vocatardem, to też oczy w słup, ale to ze szoku.
L: Crissie sugeruje, że ten fandom przeraża.
Kiedy wychodziłyśmy ze sklepu, dziewczyna zasugerowała, żebym czasami słuchała też ludzkich wykonawców.
Utaite się liczą, czyż nie?
Ogromnie cieszę się, bo moje tenisówki do szkoły są oczojebnie różowiaste.
Miałam do wyboru niebieskie i różowe, dla jaj wzięłam te drugie.
Ponadto widziałam creepersy *te buty na platformach*.
Przypomniało mi się, że reakcja mojej mamy na pierwsze zobaczenie creepersów, po moim wylewie zachwytu godnego prawdziwego zjebka *czy mango-, to nie jestem tego pewna, więc nie zaryzykuję. To raczej do japońskiego stylu, nie mangi*, brzmiała mniej więcej tak: 'Najdroższa córeczko, chyba oszalałaś. Przecież te buty są szkaradne.'
Oi, zjebstwo, zjebstwo.
L: kłócisz się ze mną?
Z rzadka na uciechę, a co?
L: a nic, nic.
Do października będę zapamiętywać imiona,
W najlepszym razie.
Kiedyś, jak Potatoś i ja byłyśmy w pierwszej klasie, podeszłam do niej po dwóch-trzech godzinach lekcyjnych i spytałam 'ty jesteś z mojej klasy, tak?' *nie zauważyłam jej wcześniej*.
To było piękne, zaiste.
Na zaczęcie mam już kolejne kilka(dziesiąt) nowych piosenek na telefonie i kolejne dwie *w porywach do dziesięciu* muszę pobrać przed poniedziałkiem. Poza tym jestem ubezpieczona.
Btw. Muszę spytać siostrzyczki, jaki był 5 epizod MCA, bo teraz zbieram covery w pełnej wersji piosenek z odcinków. Niektóre są naprawdę zarąbiste *Q*
Nah, idę cisnąć Aji, by na koniec wakacji coś tu wstawiła. W końcu piętnastego miała święto, to niech chociaż o tym napisze.
IA ROCKS - Betrayel Module
czwartek, 28 sierpnia 2014
między muszlą klozetową a szczotką od kibla
Aż mój kącik okwitł zielenią.
Dawno mnie tu nie było. Wiem. Przepraszam.
Wiem. Są wakacje mam więcej wolnego czasu. Bla bla bla. Ale to nie moja wina, że w moich żyłach płynie czyste lenistwo.
To opowiem wam co ciekawego robiłam przez ten czas kiedy mnie tu nie było...
Urm... szczerze nic ciekawego.
*Dorobiłam się prawie skończonego remontu łazienki
*Zaczęłam jeździć ze starszym na ryby. Tak. Wierzy, że jestem jakimś talizmanem na szczęście, zawsze jak jestem z im połowy są wielkie. Chociaż czasem mówi, że mam zbyt parchate ręce i ryj :D
*Słyszeliście już dawno temu że z Karu robimy bloga o fanfikcji z DR, tia...
*Tak to normalnie siedziałam w domu nołlajfując, ALE są dobre strony, moje smoki na Nightwood mają już powyżej 50 lvl, mój skill w rysowaniu staje się coraz lepszy i lepszy, brakuje mi dwudziestu followerów na tumblrach by mieć ich 300 z czego się cholernie ciesze, powróciła do mnie chęć do oglądana anime co jest dla mnie jak cud, powróciłam na aska i na whirled z czego się także raduje, na whirled jest wiele osób które dziwnie reaguje na moje 'małe przerwy' np: wth Mist!, where you were?!, i missed you, its been a while. Tak to angielska strona dont ask.
Ogólnie myślę, że z początkiem tego roku szkolnego jakoś zacznę się zmieniać na lepsze. Może skończę z nołlajfowstwem i zacznę być produktywna? Może moja fobia przed ludźmi i socjalizowaniem się zniknie? Nie mogę się odczekać jak to pójdzie.
A propo roku szkolnego. Od przyszłego poniedziałku będę się mogła zwać dumnie drugoklasistką! Ale nie gimbazy. Mogę się zachowywać jak przykładowa gimbazjalistka, która uwielbia pieprzyć głupoty i rysować penisy na czole jej młodszego brata... ale nią nie jestem.
Zaczynam drugą technikum. Teraz mi przybędzie więcej przedmiotów zawodowych niż tych ogólnych. Z nich mi chyba pozostaną polak, matma, gegra, engrish, niemiec i wf
Obawiam się tylko tego co za ludzie przyjdą do naszej szkoły. Narobiłam sobie dość dużo wrogów w gimbazie, nie chciałabym mieć z nimi do czynienia na powrót.
Słyszałam także, że jedna dziewczyna chce iść na mechanika. Wyobraźcie sobie jak ci chłopacy będą jej z ręki jeść! Szczęściara!
Szczerze nie wiem o jakiej głupocie jeszcze napisać. W takim razie teraz wasz opuszczę.
I nie Karuś, nie będę dawać pudelkowi pisać, to jest totalnie weaboowskie według mnie.
środa, 27 sierpnia 2014
Nic nie boli tak jak życie.
Z jednej strony cieszę się, bo w końcu będę miała co robić... A nie tylko szwędać się po miejscach, które są opuszczone... Ale o tym potem...
Z drugiej strony trochę boję się nowej klasy... Nowe środowisko, 14 osób w klasie, w tym 3 osoby były ze mną wcześniej w szkole... I chyba tych osób boję się najbardziej...
I Potato przestaje być gimbusem...
D:GIMBUS to stan umysłu!
A, no też prawda...
Ale ja już nie chcę być gimbusem, który się śmieje z żartów o kupie i maśle.
Potato chce wydorośleć i zostać frytką.
D: Ale ty jesteś PotatoSalad, palancie!
To... Chce zostać puree ziemniaczanym...
D: Dah, nie ważne...
No, po prostu chce być przystosowana do swojego wieku... Chociaż powinnam teraz zaczynać 3 klasę gimnazjum... Ale yebać to, ide do liceum! Koniec żartów o kupie i maśle.
Teraz może powiem o tytule tego posta.
Historia krótka, bo to tekst CichegoWuja. Kazał nam (fanom) rozpowiadać go wszędzie. Więc i wy też to róbcie, czytelnicy! Bądźcie tró i mówcie to wszystkim!
To zaczynam punkt o nazwie "co robiłaś dzisiaj?"
Dzisiaj miałam małe latanie po świecie... Najpierw pojechałam autobusem z "Grażyną" na pola, w pizdu za moim miastem i cywilizacją (pomijając drogę ekspresową i auta po niej przejeżdżające, dziwne, że w ogóle tam komunikacja miejska dosięga...). I co my tam robiłyśmy? Już mówię i objaśniam...
Byłyśmy po kukurydze. Tak, po parę sztuk kukurydzy na kolację. Taką wiecie, z masełkiem :3
Potem, po odniesieniu kukurydzy wyruszyłyśmy w stronę opuszczonej budowy (to już blisko naszych miejsc zamieszkania, więc na pieszo). Mieli zrobić LIDL i blok mieszkalny, ale chyba im kasy brakło i budowlańcy zostawili to w cholere...
No, to my z Grażyną sobie tam weszłyśmy i zwiedziłyśmy (gołe ściany, deski w oknach i drzwiach, nic specjalnego). Przy wychodzeniu tzw "główną bramą", zauważyłyśmy podjeżdżający samochód. Troche się wystraszyłyśmy, ale nie było draki. Tylko na nas nakrzyczeli, byśmy już tam nie wchodziły.
Później, jak emocje opadły, pojechałyśmy autobusem na "stare miasto" w odwiedziny do kolegi, którego nie było. Po prostu chamstwo, nie? Nie, że nie powiadomiłyśmy go przed tym (bo nie powiadomiłyśmy), ale kto normalny nie siedzi w domu ok. 15:00 jak jest taki zimny dzień? Hę? Mnie nie liczcie, ja nie jestem normalna.
I takie obrażone na tego "kolegę" rozdzieliłyśmy się. Ja jeszcze troche posiedziałam na osiedlu, ale zaczęło padać, więc zwiałam do domu.
Cóż specjalnego w tym dniu? Nic w sumie.
Już mogę odliczać ostatnie godziny spokoju. W sumie do godziny 9:00 1.09, kiedy to mam rozpoczęcie roku...
Dobra, przestanę was męczyć szkołą.
D: Nie myślcie o ziewaniu!
Nie wiem, kiedy napiszę następny post, ale może jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego...
D: Nie myślcie o ziewaniu!
Narka. I nerka też.
niedziela, 24 sierpnia 2014
A-ale jak to... Tylko tydzień...
No witam was o godzinie 8:34 rano. Jak opublikuję posta, będzie trochę bardzo po tej godzince, ale co tam.
No cóż...
Został nam tylko ty...
L: nie dobijaj, imouto. Nie dobijaj.
E-ehh, ale ktoś musi.
L: nie, wcale nikt nie musi.
...Dlaczego ja cię w ogóle słucham?
L: bo wiesz, że...
Mniejsza.
Dobrze, postaram się ominąć ten wielce drażliwy temat.
Podsumować minione tygodnie?
(Kiedy to znowu zaniedbałam blog...?)
Byłam w Porcie z Potato, "Grażyną" (poznałam ją) i Teniyą. W zasadzie najbardziej w pamięci utkwiły mi fotele masujące i samochodziki dla dzieci. Wlazłyśmy na karuzelę nawet (Teniya oczywiście to nagrała). Niestety, byłyśmy za dużym obciążeniem i karuzela kręciła się opornie.
W zasadzie pogłębiam swoje no-life-stwo (wiem, nie ma takiego słowa. Polska mowa elastyczna). Siedzę w sieci po kilka godzin, kiedy to piszę, męczę Crissie i łapię się za głowę, patrząc na resztę świata.
Minął 15 sierpnia, zmarłam we śnie.
I zaraz chyba pozbawię moją świnkę życia. Kto chce schaba? Gloria jest naprawdę tłuściutka.
Właśnie, właśnie. Wiecie, że skończyłam AU z Kagerou Project? (Jeśli nie znacie terminu AU - another universe, twoje przerobienie jakiejś istniejącej historii. Znaczy chyba. Onee-chan lepiej by to wytłumaczyła). I co z tego, skoro mam (dzięki Crissu) nowy pomysł? Dziwne, że mój mózg jeszcze ma zwartą formę.
L: a ma?
Nie wypłynął mi jeszcze uszami. Więc chyba ma.
Obkupiłam się w zeszyty, piórnik, mam nawet całkiem czarny zeszyt, z którego zrobię sobie 'Death Note'a'. Siostrzyczka się śmieje, że chce to zobaczyć.
Potatośka już zrobiła.
Lekko zahaczę o temat tabu...
*znaczące spojrzenie braciszka*
...zahaczę. Idę do liceum. Martwię się jak nie wiem co. Bo będą, zdaje się, dwie osoby z mojego starego rocznika w gimnazjum (w klasie, na korytarzach z dwa tuziny więcej). Oni mnie pamiętają jako kompletną świruskę (nie to, że nie zapracowałam na ten tytuł). A chcę zacząć od nowa...
L: no to zacznij. Przez wakacje chyba zdążyłaś trochę się wyciszyć?
Chyba, nie mam pewności.
L: dasz radę. Będę siedzieć obok i trzepać cię piórnikiem po głowie w razie widoku bliskiej erupcji głupawki.
Dziękuję. Kochany jesteś.
Cóż. Jak na mnie to sporo w poście. Jakby co, to bloga z Kagerou Project nie kasuję, bo będę tam zamieszczać nowe AU. Danganronpa też kwitnie, są zakusy na drugą część (czym załamałam Crissu).
Z domu się pewnie nie ruszę. Bo nie mam w sumie po co.
Zaczęłam też przeglądać stare posty na Pamiętniku. (Powinnam przycisnąć Ajiatę)
Przypomniało mi się 'dzielenie domu' z MD. *chlipa* śliczne czasy.
Pomijając, że siostrzyczkę bombardowałam prośbami o bycie w sieci. Bo RP.
Naprawdę jestem jakimś popitulonym dzieckiem.
Spytam się nee-chan, czy będzie pozwalać Komaedowi tu pisać.
Właśnie. Przypomniałam sobie, że miałam zbetować 6.2 na DR. Bo Crissie nie będzie mogła wrzucić.
Taki system, x.1 wrzucam ja, x.2 - siostrzyczka.
Nie mam co robić rano.
Zastanawia mnie, czemu mój kochany organizm uparł się obudzić mnie po siódmej. Szykuje się czy co?!
Piosenka na dziś:
IA ROCKS - Setsuna Drive
(Do tego zmodyfikowanego głosu trzeba jednak trochę przywyknąć. Przynajmniej ja tak myślę.)
Trzymajcie się ciepło. Bo chłodno się zrobiło~
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Kiedy wakacje stają się tyradą...
Odpalam starą muzę i już zabieram się za opisywanie, co ciekawego działo się przez ten czas... Całe 20 dni, prawie 3 tygodnie... Tyle do opowiadania...
Przez pierwszy tydzień po obozie miałam mega lenia, praktycznie siedziałam w domu... Więc nic ciekawego się nie działo. Potem zaczął się sierpień, było spotkanie poobozowe, na którym o dziwo nie płakałam... Jakoś bardziej tęsknie za ekipą z tamtego roku, bo na tym obozie była jedna osoba której nie lubiłam, ze wzajemnością... Troche mi uprzykrzała życie, ale jakoś wytrzymałam... No i dostałam obozowe fotki... Całe 1200 zdjęć. No i tu małe hejty na zdjęcia z zaskoczenia. Zawsze. Wychodzą. Okropnie. A zwłaszcza ze mną. Ja zawsze wychodzę okropnie na zdjęciach. Cóż poradzić.
Po spotkaniu poobozowym zaczęłam się spotykać z jedną osóbką z obozu (dziewczyna, powiedzmy przykładowo dajmy jej na imię... Grażyna...). No i razem z Grażyną łaziłyśmy po mieście, mieliśmy małe przypały w KFC (kupiliśmy napój z dolewką i robiłyśmy mieszanki wszystkiego, takie tam pierdoły)... i w końcu doszło do tego, że załatwiła mi małą robótkę (pomoc cioci Grażyny przy rozkręcaniu się jej nowego sklepu...). I przez ostatni tydzień tak praktycznie robota i robota. Pomijając środę, kiedy razem z Karu i Teni i właśnie Grażyną wybrałyśmy się do Portu Łódź... Też były przypały... I prawie serce mi stanęło, kiedy mój telefon odmówił posłuszeństwa. Nie chciał się włączyć. Szał i zgrzytanie zębami. Próbowałam go naprawić, raz się nie udało. Pół dnia bez telefonu, a potem musiałam mieć taki, którym tylko można dzwonić. Niby nie tragedia, ale wiecie... Ja wolę mieć fona przy sb, bo muzyka... Która mnie uspokaja. Czasem.
Ale udało mi się. Naprawiłam go. Wystarczyło system wgrać od nowa. I moje cenne ulubione blogi z ff zginęły bez śladu... Teraz je odnaleźć...
Tym się będę musiała zająć potem...
W sobotę byłam na starówie (najbardziej odwiedzana część miasta) i pod moją starą szkołą (już teraz "starą" ;-;) i spotkałam tam parę osób z obozu (jedź na obóz-znasz część miasta...) i w tym jednego Grześka (imię zmienione). Ale z nim historia inna.
Teraz powiem wam, co robiłam dzisiaj...
No, zasnęłam sobie po 02:00 w nocy dzięki jednej ważnej osobie, która obiecała mi spotkanie w najbliższym czasie. Byłam w małym stanie euforii, póki ta sama osoba mnie nie wkurzyła. Paru osobom się przez to oberwało. Jak roznosiłam ulotki to trochę się wyżyłam na gościu, który nie chciał mi otworzyć drzwi... Ale to jeszcze nie wszystko. Tu na scenę wkracza Grzesiek. Napisał do mnie na fb. Na początku tak niewinnie, takie wiecie... "Cześć co tam? Co porabiasz?" I tak dalej... Zarzucił jakimiś "mądrymi" tekstami z dupy. Potem po prostu ni z tego ni z owego spytał się o to czy jestem wolna. A, że jeszcze byłam troche rozdrażniona to wiecie, ironia, sarkazm i cynizm. Troche pojechałam po gościu, nie zostawiłam na nim suchej nitki. No cóż... To jak drażnienie śpiącego smoka...
A teraz znów się głupio uśmiecham do monitora, bo wciąż się śmieje z tamtego Grześka...
Nie martwcie się, nie zapomniałam o Dezyderym.
D: Ja żyję!! Fanki, dalej możecie wysyłać staniki!
Dude, ale nikt ci jeszcze nie wysłał...
D: Nieprawda! Wysłał!
To, że wziąłeś sobie mój stanik z szafy i zacząłeś biegać z nim jak szalony, to nie znaczy, że go wysłałam...
D: Ej! Miało się nie wydać!
Cóż, ja nie okłamuję moich czytelników.
D: Jeszcze.
Tak, tak... Dobra, kończę posta, bo piszę go chyba 2 godziny... Wiecie... Przy okazji sprawdziłam Fejsa, zagrałam w osu itp...
No i muszę się rozliczyć z pewnym anglikiem...
Narka!
czwartek, 31 lipca 2014
...w połowie drogi spotkamy się-e-e~~♪
No cześć.
Patrzcie, przyszłam się odmeldować.
Po miesiącu.
Obecny mój rekord.
I cóż, mija dziś pierwszy miesiąc wakacji, liceum przestaje być widmem, powoli staje się realnym potworkiem.
Zaprzepaściłam czas.
Przyznaję się.
Większość dni spędzam na siedzeniu na tablecie, czatowaniu z siostrzyczką, pisaniu fictionów.
Właśnie, dwa tygodnie temu ruszyłyśmy z Crissie z projektem na podstawie Danganronpy.
[Wygooglujcie, jak nie wiecie, powiem, że jest mord, mord, różowa krew i pluszowy miś-psychopata]
Ależ oczywiście, że zrobię reklamę.
W końcu blogi są zapisane na mnie.
http://danganronparundadruga.blogspot.com
Za parę minut wychodzę podbijać z Ziemniaczaną Księżniczką huśtawki i sklepy.
Pewnie znowu wymyślimy takie głupoty, że głowa pęka i nie wiadomo, gdzie oczy podziać.
Mam do sprzedania świnkę morską.
Do oddania.
Dobra, weźcie ją za darmo, ja nawet dopłacę.
[Niestety, to żart...nie wolno mi się pozbyć rudzielca z domu.]
A serio...
Dobrze mijają wam wakacje?
Nołlajficie jak ja czy macie coś ciekawego do roboty?
Hyhy, wiem, że nie odpiszecie.
Szkoda.
Bo ponoć sporo osób tu zagląda.
Tak mówią wyświetlenia.
Gomen, półtora tysiąca w czwórkę tu nie nabiłyśmy ^-^'
Dobra, znikam...
Jak wydarzy się coś ciekawego, odezwę się.
Piosenka na dziś:
IA - Rockbell
Pozdrowienia sprzed ekranu!
wtorek, 29 lipca 2014
Dzień Lenia
FUCK LOGIC!
Dobra, miałam napisać conieco o moim obozie... Otóż tak:
Prócz tego, że był super, to sporo się tam nauczyłam (haha, więcej niż w szkole xd). Było wiele dziwnych i nie-dziwnych zajęć, ale najbardziej podobały mi się zajęcia "socjoterapeutyczne", na których wreszcie mogłam pomyśleć o sobie i swoim zachowaniu... No i troche powiedzieć o swoich uczuciach, co przyjęłam z nie za dużym entuzjazmem...
Mimo całkowitych braków hejtów z mojej strony na całość obozową, jednak mam mały ból do druha oboźnego, który w ostatni dzień kazał mi zmyć z nadgarstka znak Insygniów Śmierci... Niestety niektórzy (czytaj: prawie wszyscy na obozie) nie znali znaczenia tego znaku... Moja mała część duszy, która była Potterhead bardzo protestowała, ale jak mus to mus... Potem, jeszcze na przekór wypisałam sobie na palcach lewej ręki "Imperio, Avada Kedavra, Crucio", na ręce "Expecto Patronum", a na palcach z drugiej strony- "Sectum Sempra". Tu macie foty:
Tylko prosze nie hejtować moich "pięknych" rąk... Po 19 dniach w lesie wasze nie wyglądałyby lepiej...
No i teraz znów jest ten czas, w którym nie wiem, co mam napisać...
To kończe!
Nara! xd
sobota, 26 lipca 2014
10 minut i jak tu się zmieścić?
Dobra, teraz serio:
Siemanko, już powróciłam z obozu i jestem na razie w stanie euforii, która minie po 2-3 dniach, ale ważne że jakaśkolwiek jest ;D
Teraz mam 1000 myśli na sekundę i nie wiem od czego zacząć...
D: Może od początku?
No, dobra... Całokształt był epicki, chciałabym zostać na dłużej, ale z internetem i pobudkami o normalnej porze (7:00 to za wcześnie!) i bez sprawdzania porządków. Tak. Wtedy byłby to obóz idealny ;D
I jakby było trochę więcej zajęć tematycznych...
Bo tematem obozu okazało się fantasy, ale to bardziej z "Władcy Pierścieni" niż "Harry'ego Potter'a". Co było dla mnie ciosem prosto między oczy, bo niestety Tolkien nie przekonał mnie do swoich książek (przeczytałam tylko "Hobbita" w którym szli i szli i szli i szli i szli... I szli... Potem też szli... No, według mnie tak było...)
Ale mimo mojej niechęci do tej serii książek, polubiłam "fabułę" obozu... (Jest takie coś? o.0)
Dobra, nie zdąże napisać wszystkiego, więc wezmę się za to jutro... Sayonara!
środa, 23 lipca 2014
Wow fantastic baby
Zwalam winę na wakacje i lenistwo.
Takkk wakacje... spędzone w najbardziej idealnym stylu:
Zamkniętą w jednym pokoju 24 na dobe siedem dni w tygodniu z laptopem i dostępem do neta :3
Chociaż, raz byłam na rybak z papciem. Dostałam straszliwego przypływu (u get it byłam na rybach, 'przypływu') adrealiny jak jedną złapałam. A potem śmiałam się jak hiena przez pół godziny. Okazało się, że moja rybka była największa.
Jak już wiecie, siedzę zamknięta w pokoju ze straszliwie małym kontaktem z ludźmi.
Nauczyłam się robić transparenty na photoshopie.
Planuje się nauczyć jak robi się bransoletki z gumek recepturek.
Zaczęłam robić (o zgrozo!) selfie.
Ale nie. Nie mam instagramu.
Nie trzeba się o mnie jeszcze bać.
Co tam jeszcze...
Ah
Planuje zabójstwo mojego brata.
(Ale nie na serio... chyba >:D)
JESZCZE ANI RAZU NIE BYŁAM W AQUAPARKU OD ROZPOCZĘCIA WAKACJI ;___;
To jest moja krótka letnia relacja.
Baj.
Ps.
Zamierzam pisać częściej, serio mówię.
sobota, 12 lipca 2014
...chyba trochę zaniedbałam bloga... *TROCHĘ?!*
Hai... nawet bardzo zaniedbałam.
Tak w ogóle cześć, wróciłam, obiecuję poprawę, proszę Internetusie o obłaskawienie.
Czy jakoś tak.
Cóż, na wstępie przepraszam, że przestałam pisać.
Chociaż chyba Crissie i Ziemniak dzielnie prowadziły bloga.
Tak patrzę...
...
To może napiszę, co się ostatnimi czasy działo?
- Skończyłam gimnazjum ze średnią 4,78 *głupi ma szczęście, jak głosi porzekadło*
- Trafiłam do 2 LO w P., do tej samej szkoły, co Ziemniak i Tenija.
- Klasa biol-chem, na rozszerzenie wybieram fizykę *do wyboru była jeszcze matematyka. Gomen, z dwojga złego wolę soczewki od całek*
- Wakacje spędzam w mieście, gdzie kwitnie moje nołlajfstwo *w ogóle jest takie słowo?*
- Znowu mam numer czwarty na liście *22 osoby w klasie, u Salad 15 - mat-fiz-inf, to wiele tłumaczy*
Jak się okazało, na żadnej z list ostatecznych nie wylądowały osoby z mojej podstawówki *bardzo głupi ma bardzo wiele szczęścia, jak głosi moja logika*
Potato będzie dalej mnie gimbusować, i to w liceum...
Niedawno minął rok, od kiedy Fiolet *a właściwie teraz SyriuszB* zmieniła mnie w Vocatarda.
Rozumiecie?
Od roku, ciągle, pasjonuję się CZYMŚ.
Na mnie to rekord.
Dobra, zero logiki w tym poście, wiem.
Dlatego kończę go.
Obiecuję jeszcze wpadać.
A jak nie, to pozwolę maltretować się 1D.
Piosenka na dziś *życiowa... i czemu Miku nosi w niej na włosach pigułki?!*
Hatsune Miku - Slow Motion.
Bez odbioru.
środa, 2 lipca 2014
Środa czy Sobota? Środa czy Sobota?
Serio, sama się nie spodziewałam, że tak szybko napiszę. Tak serio, serio. Ale, że niedługo mam ten obóz, to lepiej coś nabazgrać przed nim, żebyście o mnie nie zapomnieli :D
Dzisiaj jeszcze dozmusze Karu i może Aji (której dawno nie było tu), żeby co nieco opisały xD
Chyba, że mają mega lenia, co się tyczy bardziej Karu.
Dobra, bez zbędnego pitolenia, którego jest tu już dużo. Dzisiaj minie praktycznie pierwszy tydzień wakacji (dla tych, którzy mieli zakończenie w czwartek). Ale dla mnie to już ponad 2,5 tygodnia temu się zaczęły. Bo wystawienie ocen. Od tego czasu miałam wywalone na szkołę, a przychodziłam tylko dla towarzystwa ;p
No i dla postanowienia, że wytrzymam w szkole do końca.
Takie tam uroki chodzenia do gimbazjum.
Ale już praktycznie 8.07 stanę się licealistką. Bo będzie wywieszona lista ostateczna. Będę wiedzieć wszystko.
Skończmy o szkole. W końcu są wakacje!
I to jest spory problem. Bo przez to nie wiem, co dzisiaj za dzień, ale chyba środa. I wg, najdokładniejszych wyliczeń, dzisiaj jest środkowy dzień roku. Cieszmy się i radujmy, bo taka jest wola nieba!
D: Haha, większej głupoty to ja w życiu nie słyszałem!
Wiem, ja też. Ale dobrze mi wyszło, co nie?
D: Może troche...
Nah, zawsze musisz coś popsuć...
O, i teraz przypomniało mi się, co wczoraj robiłam. Robiłam porządki w muzyce. Nie uwierzycie. Zbieram muzykę od 2008 roku. Moja najstarsza piosenka na dysku:
piątek, 27 czerwca 2014
Mój najkrótszy chyba tutaj post :D
A to dziwne bo przez ostatni tydzień siedziałam w domu.
Ale skoro mnie naszło na posta na moim blogu to heja! tu i też się wysilę.
Tak więc miałam dzisiaj zakończenie.
Długie i nudne. Część sali uciekła jak nikt nie patrzał.
Potem musieliśmy czekać za cenzurkami.
Biedna Crissie siedziała na przepoconej sportowej ławce próbując zrozumieć co oni pieprzą do tego mikrofonu. I jeszcze za mną siedziała jakieś goryle z drugiej klasy i pieprzyli głupoty. Dostałam takiego przymułu, że myślałam, że zasne.
Kolejne info. Znalazłam stronę gdzie można robić sobie spis postaci i zrobiłam moją główną oc (crissie/nanami) have link
Next info
Znowu tłumacze rzeczy! Wolno, ale zawsze coś.
Next
Oglądałam japońskie musicale
Było warto
Nie chce mi się pisać więc pa.
czwartek, 26 czerwca 2014
Koniec... Ale czy napewno?
Ale tylko my mieliśmy 2-godzinne zakończenie roku. W tym cała godzina w kościele ;-;.
Odebrałam nagrodę, świadectwo i wyniki egzaminów.
Jutro zanoszę kopię do liceum. I oczekiwania na listę wstępną 4.07. I wakacje.
07.07 jadę na obóz. Kolejny. Nie wiem, czy się cieszyć. Chyba powinnam. Ale zostawię bez 19-dniowego kontaktu 2 osoby, które mnie będą potrzebowały. Hmm... Nad tym się nie będę długo zatrzymywać. Jeszcze jest sporo czasu. Aż tydzień. I 3 dni.
Czytałam swoje stare posty. Hah, tyle wspomnień, tyle ważnych dat...
Mimo tego, że jestem tu od drugiego semestru, w nim się najwięcej wydarzyło. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomagali i wspierali (tobie też, Dezy...), ale też rozśmieszali i doprowadzali do szewskiej pasji (tak, tyczy się i Dezego i Karu). No i dziękuję, że niektórzy wytrzymali ze mną tyle. Nie uciekając z krzykiem.
Uh, dużo tych podziękowań ;D
Ale trzeba...
Ciekawostka: dzisiaj są imieniny: Jana, Pawła, Miromira, Rudolfa, Tolisława. Nie wiem, kto wymyśla takie imiona, ale naprawdę są dziwne. Tolisław. Ktoś, kto dał tak na imię swojemu synowi, zrobił mu małą krzywdę xD
Dobra, to był mały przerywnik.
Jeszcze czytając te posty doszłam do wniosku, że się zmieniłam. Czy to prawda? Tylko ci, który się ze mną długo nie kontaktowali mogą to potwierdzić. Jeszcze się dowiem!
Życzę wam ciekawego zakończenia roku ;d
Dla mnie już są wakacje, więc od razu życzę wam również miłych wakacji, bo nie wiem, czy będę miała czas pisać posty podczas ich.
Widzimy się w przyszłości!
czwartek, 19 czerwca 2014
Noc pełna wrażeń.
Dzisiaj mam drugi dzień byczenia się. Tak, już drugi. To dzięki nocce z wtorku na środę. Nie musieliśmy iść do szkoły w środe. Wróciłam po 6:00 i od razu rzuciłam się na łóżko i usnęłam. Obudziłam się po 14:00... Ale to było dziwne uczucie. Dla mojego mózgu było koło 12:00, kiedy tak naprawdę była 18:00... No, dobra, to pomińmy xD
Co do samej nocki:
Było śmiesznie. Jak to zawsze jest w grupie. Oglądaliśmy z Teni i Karu "Igrzyska Śmierci", które przekształciłyśmy na "Igrzyska bułek". Potem, przed 12:00 poszłam zobaczyć wyniki egzaminów. U mnie były różne. Ale o tym potem. Później, gdzieś tak koło pierwszej Karu odpadła i usnęła, a ja i Teni patrzyłyśmy na "W pierścieniu ognia". Tym razem nie przekształcając na nic. Miałam "mały" bulwers, że z tego filmu tyle wycięli... Tyle się przecież działo...
Skończyłyśmy coś przed czwartą, odpaliłyśmy slendera na tablecie. Też było śmiesznie. Koło piątej (albo coś przed) obudziła się Karu i do szóstej siedzieliśmy w szkole i gadałyśmy.
Teraz mogę przejść do samych wyników egzaminów:
Udało mi się je zobaczyć równo o północy, ale to nie powstrzymało mnie od komentarza: "No chyba was pogięło".
Matma- 100% (tego byłam pewna)
Przyrodnicze- 82%
Historia i WOS- 82%
Polski- 78%
Angielski- 93%
Angielski rozszerzony- 93%
No właśnie. Może i nie jestem z "humana", ale miałam prawie wszystkie zamknięte dobrze! Wszystko wyliczyłam: Z krótkiej formy mogę mieć 1 punkt, ale, żeby z rozprawki mieć 5? No chyba trochę przesadzili. Nie ma nigdzie w necie kryteriów oceniania, więc nie wiem co dokładnie mogłam mieć źle.
Nie będę płakać nad rozlanym tuszem (to bardziej pasuje tutaj niż mleko).
Ważne, że mam 5,22 na koniec roku i 155 punktów do rekrutacji.
Tylko, że te punkty nie powinny być wyznacznikiem naszej wiedzy. Serio.
Niby są konkursy przedmiotowe i artystyczne. Tylko, że artystyczne są wszystkie a przedmiotowe-tylko wybrane. Chcą z nas drugiego Matejkę zrobić?! Ja nie umiem rysować/malować, więc nie mam żadnego z tych osiągnięć.
Najśmieszniejsze jest to, że Kangur Matematyczny jest międzynarodowy, a nie jest liczony udział w nim. Bez sensu.
Ale takie kuratorium. Nienawidzę. Tak samo jak OKE i CKE. Polskie szkolnictwo- fuk u!
I takim miłym akcentem kończę posta. Sayonara!